Ogłaszam wszem i wobec – ci z Was, którzy posiadają ponad 200 przedmiotów, mają bezwzględny zakaz chodzenia do sklepów. A wszystkie kobiety, które mają ponad 20 sukienek, nie mogą już więcej odwiedzać sieciówek. Ludzie, którzy nie jedzą ekologicznie, nie mogą czytać mojego bloga. A ci, którzy mają w domu książki Masłowskiej, powinni je natychmiast spalić.
Bylibyście zadowoleni z takiego postawienia sprawy?
Nie mówię Wam, jak macie żyć. Nie twierdzę, że minimalizm jest dla każdego. Nie jestem zdania, że każdy musi być ekologiem, ba! u mnie też jeszcze nie jest idealnie. Co więcej, nie uważam, że jesteście gorsi tylko dlatego, że macie inny sposób na życie niż ja.
Różnorodność postaw ludzkich, charakterów i potrzeb jest czymś wspaniałym i potrzebnym. Gdybym otaczała się samymi minimalistami, straciłabym z oczu dalszą perspektywę i nie miała tematów do pisania bloga. Co to za bloger, który nie zna realiów panujących w społeczeństwie. Gdybym posłała dziecko do prywatnego przedszkola, mogłoby nie poznać pełnego przekroju społeczeństwa i już zawsze myśleć, że wszyscy żyją w dobrobycie i pełni beztroskiego szczęścia. Wreszcie, gdybym non stop mówiła innym, jak mają żyć, zamiast przyjaciół zdobywałabym sobie samych wrogów.
Mówienie innym, co mają robić, jest dla mnie naganne. Karygodne natomiast jest dla mnie zakazywanie innym życia na swój własny sposób. Postawa moralizatora posiadającego wyższe prawo do nakazywania lub zabraniania ludziom pewnych praktyk jest ingerowaniem w ich wolność i prywatność, z którą powinni móc robić to, co im się podoba.
Znajdą się głosy, że to, co robisz ze swoją prywatnością może wkraczać w sferę prywatną innych i ingerować w ich potrzeby. Oczywistym jest dla mnie, że
należy podchodzić do drugiego człowieka z szacunkiem i respektować wzajemne wartości, jednocześnie rozumiejąc, że nawet jeśli myślimy podobnie, w pewnym niuansach możemy się różnić.
Natomiast stawianie się w pozycji sędziego kwestionującego ludzkie sposoby na życie i – tak, również! – korzystanie z kultury – jest przypisywaniem sobie roli, do której brak legitymizacji, a uzasadnienia się w niej nigdy nie dopatrzę.
Wiem, że to dziś niepopularne, ale ograniczam się w wydawaniu pochopnych sądów. Nie mówię innym, jak mają żyć. Mogę natomiast żyć tak, by innym dawać przykład tego, co dla mnie ważne. Myślę, że to ma większą moc niż wprowadzanie zakazów i nakazów jako imperatywu moralnego, który ma skłonić do działania w określony sposób lub jego zaniechania. Jakby chciał Kant,
Postępuj tylko według takiej maksymy, dzięki której możesz zarazem chcieć, żeby stała się powszechnym prawem.
Sposób na ograniczanie zakazów i osądów, a uskutecznianie pozytywnych przekazów polecam wszystkim hejterom, terrorystom i politykom. Trochę empatii, proszę Pani i Pana. Trochę kurtuazji, jakby chciał Bauman.
Zatem jeśli masz ponad 200 przedmiotów, możesz dalej spokojnie wieść swoje szczęśliwe życie w ich otoczeniu i nie będę Cię osądzać. Jeśli kochasz sukienki, ciesz się nimi i noś regularnie. Jeśli lubisz chomikować „przydasie”, chwała Ci za to, bądź sobą, jeśli Ci z tym dobrze.
Cieszmy się z różnorodności, bo to ona dodaje naszemu życiu koloru. Kultywujmy wolność, bez której nie ma miejsca na twórczy rozwój i dyskusję. I wierzmy, że nikt nigdy nie podniesie na nie ręki.
2 komentarze
Oby każdy tak rozumiał relacje międzyludzkie!. Jedynym źródłem nieporozumeń między ludźmi jest właśnie niewłaściwe interpretowanie ich zachowań i brak empatii właśnie.
4 października 2016 at 5:21 PMEmpatia to kluczowe słowo, powinno wejść na stałe do terminologii życia w społeczeństwie i polityki.
4 października 2016 at 8:14 PM