Nie będzie przesadą stwierdzenie, że plastik jest wszędzie. Nie tylko pakujemy w niego żywność czy kosmetyki, ale także wypełniamy nim peelingi, pasty do zębów, a nawet… wnętrza ryb. Nie robimy tego celowo, ale zapominamy o tym, że woda, którą spłukujemy we własnej toalecie w Krakowie, Poznaniu czy Kielcach skończy w Bałtyku. A tam może stanowić zagrożenie dla naturalnych ekosystemów. Czy możemy temu zaradzić? Zobacz, jak plastik w Bałtyku wpływa na nas wszystkich.
Co mają campingi do eutrofizacji Bałtyku?
Żeby zgłębić temat udałam się na Hel, do Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego. Tam spotkałam się z Panią Moniką Selin, która wyjaśniła mi nie tylko, dlaczego w Bałtyku nie można łowić dorszy, ale też jak nasze wakacje na campingu wpływają na przeżyźnienie morza, czyli eutrofizację. Ale zacznijmy od początku.
Dlaczego na Helu pachnie zgniłymi jajkami?
Po raz pierwszy byłam na Helu jakieś 20 lat temu, przy okazji kolonii we Władysławowie. Z tamtego wyjazdu najbardziej w pamięci utkwił mi zapach – i nie była to bryza o poranku, tylko woń nieświeżych jajek. Jak wyjaśniła mi Pani Monika Selin ten specyficzny zapach powstaje z beztlenowego rozkładu sinic. A sinice powstają z powodu przeżyźnienia gleby, na które wpływ mają rolnictwo oraz gospodarstwa domowe. Jak powiedziała mi moja rozmówczyni:
Monika Selin: Azotany i fosforany, to też nasze środki do prania, do czyszczenia i to te same środki, które zawierają mikroplastik.
Kasia: Czyli mówimy o ściekach, które trafiają do Bałtyku, zanieczyszczone właśnie tego typu środkami?
Monika Selin: Ścieki naturalnie zawierają azotany i fosforany, biogen. Ważne, żeby nie było go w nadmiarze i żeby istniały organizmy, które go wychwycą, czyli np. trzcinowiska. Trzciny to rośliny, które potrzebują biogenu do rozwoju. Gdy wraz z wodami z rzek do Bałtyku spływa biogen, to trzciny mogą wyłapać jego nadmiar, co ograniczy eutrofizację. Tymczasem na półwyspie helskim, gdzie zawsze od strony zatoki rosły trzcinowiska, nastąpił proceder straszny i katastrofalny w skutkach. Zaczęto zasypywać trzcinowiska po to, aby powiększyć campingi. Dużo biogenu powoduje wzrost glonów i sinic, które podczas rozkładu beztlenowego produkują siarkowodór. I stąd zapach zgniłych jajek, kiedy jedziemy między Jastarnią a Kuźnicą. Powinniśmy pomyśleć, że co dolewamy do Bałtyku, to w nim zostaje, a każdy z nas dolewa do Bałtyku, jak się rano budzimy i odkręcamy kran.
Co możemy z tym zrobić?
O ile nie mamy zbyt dużego wpływu na przemysłowe rolnictwo, to wiele możemy zrobić w zakresie naszych codziennych wyborów.
W naszych domach:
- Wybierajmy środki do prania i czyszczenia oraz kosmetyki bez mikroplastiku – warto zrobić sobie ściągawkę z nazw, aby wiedzieć, czego unikać w składach;
- Kupujmy środki do prania i sprzątania bez fosforanów;
- Ograniczajmy wykorzystanie plastiku.
Na urlopie nad Bałtykiem:
- Nie sikajmy do morza i do lasu – bo nasz mocz stanowi naturalny biogen, który przyczynia się do rozwoju glonów i sinic.
Dlaczego eutrofizacja to problem?
Może myślisz: co za problem, że czasem brzydko pachnie nad morzem albo na 2 dni zamkną plażę z powodu sinic? Problem jest niestety o wiele większy niż to. Cierpi na nim… dorsz.
Monika Selin: Dorsz do efektywnego rozrodu potrzebuje słonej, dobrze natlenionej wody. Bałtyk jest słonawy, a nie słony, wlewy ma tylko z Morza Północnego przez Cieśniny Duńskie rzadko, co jakieś 10 lat. Nawet jeśli dorsz na głębi znalazł wodę zasoloną, która opada, bo jest ciężka, to tam brakuje tlenu. Jak nie ma tlenu, to z ikry nie wylęgnie się narybek. A dlaczego nie ma tlenu na głębiach? Bo nie ma roślin, które by go wytwarzały. A nie ma ich dlatego, że do głębin nie dociera światło słoneczne, ponieważ woda jest zbyt mętna. Mętna jest z powodu eutrofizacji i zanieczyszczeń. Dorsza już kolejny rok nie możemy łowić, również z powodu przełowienia i trudności z pokarmem. Dorsz żywi się śledziem, szprotem, których też jest mniej, bo te ryby też przeławiamy. Czyli na samym końcu problemem jest człowiek i jego działania.
Ale to nie całość sytuacji. W Bałtyku jest jeszcze jeden ważny gracz: plastik, który nie tylko w nim pływa, ale też zostaje zjedzony przez foki czy ryby. A później przez nas.
Plastik w Bałtyku
Monika Selin: Największym problem dla fok jest duży plastik, czyli tzw. makroplastik. To głównie tworzywa, z których są zrobione sieci rybackie. Foki, próbując złapać rybę mogą zaplątać się w sieć i udusić. Takie zjawisko nazywamy przyłowem.
Kiedy foka zje plastikowy odpad, to wypełni on jej żołądek. Mimo odczuwanego głodu nie będzie w stanie zjeść pożywienia, co może sprawić, że umrze z głodu. Problemem są też cząsteczki mikroplastiku. One nie tylko są zjadane przez krewetki, potem krewetka jest zjadana przez rybę, ryba przez fokę albo przez nas, trafia na nasz talerz, ale też mikroplastik tworzy zawiesinę – woda staje się mniej przezroczysta. I wracamy do tej sytuacji, gdzie mówiłam o zanieczyszczonej wodzie, nieprzezroczystej, przez którą promienie słoneczne nie przenikają na odpowiednią głębokość, a więc brakuje roślin na pewnej głębokości, brakuje tlenu i powstają pustynie tlenowe. W tej chwili szacuje się, że ok. 18 do 20% powierzchni dna morza Bałtyckiego jest pustyniami tlenowymi. To naprawdę duży problem.
Kasia: A co dzieje się z kawałkami plastiku, które połykają zwierzęta? Nie zostają przez nie wydalone?
Monika Selin: Mikroplastik może przemieścić się przez układ pokarmowy i zostać wydalony, ale jest inny problem. Plastik obrasta glonami, pojawiają się inne organizmy, ale też niestety toksyny. Tworzywa sztuczne mają taką budowę, że bardzo łatwo absorbują na swojej powierzchni toksyny. Jeśli ten plastik “obrośnięty” toksynami zostanie połknięty przez jakiś organizm, potem zostaje przez przewód pokarmowy wchłonięty do mięśni i do tłuszczy, jako materiał zapasowy, a później takie zwierzę zostaje zjedzone, to przenosi ten plastik do kolejnego organizmu – krewetka do ryby, ryba do foki albo ryba do naszego organizmu. Dostępne są dane dotyczące Europy, w których dowiedziono, że zjadany w ten sposób plastik upośledza niektóre procesy fizjologiczne. Rzucając śmieci do wody łowimy śmieci. Obojętnie, czy one są widoczne, czy niewidoczne gołym okiem. Nie zatrzymają ich sita w oczyszczalniach, nie są możliwe do rozłożenia.
To, że problemu prawie nie widać, nie sprawia jednak, że on znika. A fakty mówią same za siebie: ten problem widać coraz wyraźniej.
Jak foki zjadają plastik
Błękitny Patrol, to grupa wolontariuszy, którzy patrolują wybrzeże. Pomagają potrzebującym fokom, morświnom czy ptakom morskim. Bywają świadkami tego, jak zwierzęta bawią się plastikowymi odpadami. Czy je zjadają? Tego nie wiemy, ale nietrudno wyobrazić sobie, że kawałek butelki ląduje w brzuchu bawiącej się nim foki. Rezerwat Mewia Łacha to miejsce, w którym foki mają uzyskać azyl od ludzi. Jedna z wolontariuszek zrobiła zdjęcie, jak foka bawiła się plastikiem na tym terenie. Z opowieści Moniki Selin wynika, że takie zdarzenia nie są wyjątkiem. Plastik jest wszędzie, a odpowiedzialność za to ponosimy my wszyscy – osoby, które przyjeżdżają nad polskie morze, ale nie tylko. Nasze codzienne wybory w sklepie mają ogromne znaczenie dla stanu Bałtyku i bezpieczeństwa zwierząt. W dzisiejszym świecie nawet zmarszczki wypełniamy plastikiem – to od zależy jednak czy taki kosmetyk kupimy, czy nie.
Monika Selin: Każda nasza decyzja, czym rano umyjemy zęby albo co kupimy w sklepie ma znaczenie. Zastanówmy się, czy na pewno musimy ogórka i pomidora zapakować w dwie osobne, foliowe reklamówki. Czy nie możemy zrobić peelingu z kawy zamiast mikroplastiku? Warto o tym myśleć, żeby nie podciąć gałęzi, na której siedzimy. Żeby nasze dzieci, wnuki, prawnuki miały ten Bałtyk chociażby w takiej kondycji, jak jest teraz. A może nawet w lepszej – ale do tego potrzeba naszych świadomych działań.
——————–
Wpis powstał w ramach akcji Filtrujemy dla Bałtyku, zainicjowanej przez BRITA Polska. BRITA wspiera Stację Morską im. prof. Krzysztofa Skóry w Helu. Wspólnie z naukowcami i badaczkami ze Stacji Morskiej stworzyła program edukacyjny dla dzieci, a opracowane materiały można za darmo pobrać i używać zarówno w szkole, jak i w domu.
3 komentarze
Plastik to ogólnie coraz większy problem
20 października 2021 at 3:17 AMNiestety, coraz częściej jest mylony przez zwierzęta z pokarmem…
26 października 2021 at 10:23 AMNieustannie należy dążyć do jak najmniejszego zużycia plastiku. Jest to ogromne wyzwanie XXI wieku, z którym należy dzielnie walczyć. Świetny artykuł! Otwiera oczy na problem jakim jest wszechobecny plastik.
27 października 2021 at 1:12 PM