Mam dość tego miasta! Tylko hałas, smród i grodzone osiedla. Miejska dżungla pełna betonu i szkła mnie przeraża. Wynieśmy się na przedmieścia, co? – mogłam powiedzieć mężowi 6 lat temu, gdy szukaliśmy mieszkania. Rzeczywiście, byłam wówczas zdenerwowana, gdy za każdym razem jadąc do miasta stałam w korkach. Do terenów zielonych miałam daleko, a przynajmniej tak mi się wydawało. Dobijał mnie hałas aut, smog zimą i letni skwar odczuwalny jeszcze bardziej przy asfaltowych ulicach.
Mimo pomysłów na wyprowadzkę za miasto, nie zrobiliśmy tego z kilku względów. Po dłuższej analizie okazało się, że miasta, a w moim przypadku Poznań, wcale nie są tak brudne, śmierdzące i hałaśliwe, jak by się mogło wydawać. Kilka czynników sprawiło, że postanowiliśmy kontynuować nasze mieszczańskie życie. A dzięki bezkompromisowemu podejściu do wyboru mieszkania, wylądowaliśmy blisko terenów zielonych, ścieżek rowerowych, a także sklepów, biur, szkół i przedszkoli.
„Wkurzają mnie korki”
Przedmieścia nie rozwiązują problemu męczących korków. Prawie każdy mieszkaniec terenów podmiejskich ma auto i z niego korzysta, bo inaczej ciężko się gdziekolwiek dostać. Małe miejscowości nie są na tyle dobrze skomunikowane z miastem, wokół którego są położone, żeby szybko i sprawnie dojechać do centrum transportem publicznym.
Żyjąc w mieście mam autobus na wyciągnięcie ręki. Obok mojego bloku jest stacja z rowerami miejskimi, które są w ciągłym użyciu. Cała dzielnica jest poprzecinana wysokiej jakości ścieżkami rowerowymi, więc jeździ się całkiem gładko. Rowerem dojadę na targ, do piekarni, do przedszkola z synkiem i do pracy. Wybierając taki transport przyczyniam się do czystszego powietrza w mieście i mniejszego natężenia hałasu.
„Nie stać mnie na kupno mieszkania w mieście”
Spora część młodych osób decyduje się na budowę domku w tej samej cenie, co średniej wielkości mieszkanie w mieście, albo na kupno sporo tańszego M3 z widokiem na… No właśnie. Tu pojawia się kolejny problem. W najlepszym razie trafi się las, lecz częściej widok kolejnego domu lub bloku. Budowanie osiedli na dotychczasowych terenach rolniczych jest powszechnym zjawiskiem w polskiej myśli urbanistycznej. Kto ma pomysł, jak dobrze zarobić na kawałku ziemi pod miastem? Zbudować budynki mieszkalne tak ciasno, by sprzedać jak najwięcej mieszkań.
W mieście można wybrać mieszkania o nieco mniejszym metrażu, za to z balkonem i placem zabaw nieopodal. Duży metraż może być pretekstem, by gromadzić więcej przedmiotów. Łatwo wpaść w pułapkę konsumpcjonizmu. Na mniejszej powierzchni łatwiej dbać o czystość i porządek.
Decyzja o mieszkaniu w mieście wcale nie musi się wiązać z ogromnym wydatkiem i kredytem hipotecznym. Można mieszkanie wynająć! Wiem, że lata wynajmowania pokoju na studiach mogą zrazić niejedną osobę. Są jednak mieszkania w świetnym stanie, których nie trzeba kupować. Pamiętajcie, że kredyt hipoteczny do uwiązanie się na dziesiąt lat! A może ktoś chce mieć większe poczucie mobilności? Wynajem na pewno takie daje.
„Pod miastem będę mieć swój ogród, a w nim grządki pełne warzyw”
Wizja domowych upraw jest niewątpliwie kusząca. Można mieć dokładnie to, co lubimy jeść, wyhodowane w kontrolowanych przez nas warunkach, bez oprysków czy sztucznych nawozów. A potem okazuje się, że ogrodowi trzeba poświęcić czas, którego, pracując po osiem godzin dziennie, mamy niewiele. Że na roślinach pojawiają się szkodniki. Że chwasty trzeba wyrywać, a pomocników jak na lekarstwo. Oczywiście, przy odpowiedniej motywacji można prowadzić swój ogród i korzystać z jego plonów. Tylko, że równie dobrze można to robić w mieście!
Ja, mieszkając w bloku, co wiosnę sadzę zioła, warzywa, kwiaty, tak by choć trochę być niezależną od masowej produkcji rolnej. Kusi mnie kupno działki w Rodzinnych Ogródkach Działkowych. Wokół mojego osiedla jest takich terenów co najmniej pięć! Gdybym była zdeterminowana, by mieć prawdziwy ogród, tak bym właśnie zrobiła, nadal korzystając z dobrodziejstw miasta. A gdybym tylko raz na jakiś czas chciała pogrzebać w ziemi, poszłabym do jednego z kilku ogrodów społecznych, jakie mamy w Poznaniu. Zdrowe warzywa mogę kupić na targu, w kooperatywie spożywczej lub RWS-ie. Możliwości w mieście jest naprawdę sporo.
Miejska dżungla przyjazna człowiekowi
Coraz bardziej utwierdzam się w moim wyborze. Coraz bardziej identyfikuję się z miastem, którego jestem częścią. Lubię być blisko innych ludzi, czuję się wtedy bezpiecznie. Lubię mieć wokół siebie zieloną przestrzeń, czego doświadczam w trakcie spacerów po parku. Jestem aktywną osobą, więc cieszę się z bliskości ścieżek rowerowych, tras do biegania czy miejsc do pływania łódką. Kina, teatry, restauracje i kawiarnie – to wszystko jest na wyciągnięcie mojej ręki. Cieszę się, że mam możliwość korzystania z tych naturalnych atrybutów miasta.
Wiem też, że miasto ma swoje za uszami, a my – jego mieszkańcy – możemy aktywnie działać, by temu zapobiec. Wolę wziąć sprawy w swoje ręce i współtworzyć miejsce, którego jestem częścią.
Zielone miasto to takie, w którym powietrze jest czyste, a mieszkańcom dobrze jest nim oddychać. Ważne jest utrzymywanie terenów zielonych w dobrej kondycji, tworzenie parków na nieużytkach czy choćby oddawanie takich terenów mieszkańcom na ogrody społeczne. Bo czemu i nie?
W zielonym mieście mam możliwość zostawienia auta w garażu i dojechania do pracy rowerem, autobusem czy tramwajem, w bezpieczny i niedrogi sposób.
Zielone miasto odpowiedzialnie gospodaruje odpadami. Daje mieszkańcom możliwość oddawania bioodpadów. Uczy, jak prawidłowo sortować. Ma mechanizmy odzyskiwania surowców. I przede wszystkim zachęca do ograniczania powstawania odpadów u źródła, wpisując się w kierunek nadany przez Dyrektywę 2008/98/WE w sprawie gospodarowania odpadami.
Następująca hierarchia postępowania z odpadami ma zastosowanie jako kolejność priorytetów w przepisach prawa i polityce dotyczących zapobiegania powstawaniu odpadów oraz gospodarowania odpadami: a) zapobieganie, b) przygotowywanie do ponownego użycia; c) recykling; d) inne metody odzysku, np. odzysk energii; oraz e) unieszkodliwianie. – Artykuł 4 Dyrektywy 2008/98/WE
EU Green Week
Dziś zaczyna się Europejski Zielony Tydzień (#EUGreenWeek). W trakcie tych kilku dni postarajmy się zauważyć pozytywne aspekty życia w mieście. Możemy dać wyraz naszemu poparciu dla inicjatyw, które pomagają nam żyć w sposób zrównoważony i bliski naturze, albo – jeśli takich inicjatyw jest dla Was za mało – wezwać do pożądanych przez nas akcji.
Ja codziennie będę publikować na Instagramie historyjki o zielonych stronach miasta, również w znaczeniu życia zero waste.
A Wy? Zachęcam do podjęcia eko-deklaracji na ten tydzień! Pomoże w tym specjalne narzędzie, w którym możecie wybrać sobie cel na ten tydzień i nałożyć kolorowy obrazek na zdjęcie profilowe. Do wyboru jest pięć deklaracji:
- Wybieram transport publiczny, car-sharing, rower albo spacer, żeby ograniczyć zanieczyszczenie powietrza
- Będę pić wodę z kranu, żeby ograniczyć zużycie plastikowych butelek
- Zazielenię mój balkon, żeby pomóc w oczyszczaniu powietrza i przyciągnąć owady zapylające
- Będę odpowiednio sortować odpady, a nawet robić kompost
- Będę się dzielić narzędziami i sprzętami, które posiadam
Każda z tych deklaracji wydaje mi się niesamowicie trafiona i mogłabym spokojnie wybrać każdą! A która jest Tobie najbliższa?
Artykuł powstał przy współpracy z Komisją Europejską. Zobacz, jakie wydarzenia będą miały miejsce w Twojej okolicy w najbliższych dniach: https://www.eugreenweek.eu/partner-events
No Comments