„Śmieci pojawiły się na Ziemi razem z człowiekiem. Sposoby ich utylizacji znane są od kilku tysięcy lat. Dlaczego więc współcześnie mówi się, że śmieci to wielki problem?” Tak zaczyna się „Śmieciogród”, książka dla dzieci o zero waste autorstwa Oli Wołdańskiej-Płocińskiej, która swoją premierę miała 18 września. Jak rozmawiać z dziećmi o śmieciach? I czy „Śmieciogród” to miejsce, w którym mieszkamy?
Śmieci = problem
Zero waste jako termin oznaczający życie bez śmieci i marnowania zasobów pojawia się często w publikacjach dla dorosłego czytelnika. Można być zero-wasterem lub zero-wasterką, redukując ilość domowych odpadów do minimum, ale jak zostać zero-waściątkiem (czy zirołejściątkiem)? Co może zrobić dziecko, żeby zlikwidować problem śmieci i… w czym on właściwie tkwi?
„Śmieciogród” to książka pięknie ilustrowana. Rozmiar książki, jej estetyka, moc wizualna przykuwają uwagę i niosą przekaz najpierw wyrazistym obrazem, a potem słowem. Książka opowiada historię odpadów od zarania dziejów ludzkości. Uzmysławia najmłodszym, jakie śmieci wytwarzaliśmy wcześniej i jak z nimi postępowaliśmy. Pokazuje, w co pakowaliśmy żywność, jak przechowywaliśmy różnego rodzaju płyny (dzbany, beczki, bukłaki), a jak produkty sypkie. Cofa nas do czasów sprzed niemal stu lat, w których nie było samoobsługowych marketów, tylko sklepy z obsługą sprzedawcy, który wszystko nakładał z większych opakowań lub odkrawał od większych kawałków w ilości zażyczonej przez klienta. Niby nie są to czasy zamierzchłe, a jednak z dzisiejszej perspektywy wydają się tak odległe.
Autorka prowadzi nas dalej przez historię powstawania poszczególnych tworzyw używanych do pakowania. Papier, szkło, metal, wreszcie tworzywa sztuczne – dowiadujemy się, skąd się wywodzą, co najlepiej w nie pakować, jakie mają wady i zalety, jak je sortować i jak unikać tych najbardziej kłopotliwych, czyli plastiku.
„Śmieciogród” ma też smutne historie, bez których opowieść o zero waste byłaby niepełna. Obrazkowe przedstawienie ptasich trzewi pełnych nakrętek i zapalniczek jest o niebo łagodniejsze od zdjęcia fotoreportera, jednak nadal wywiera na dzieciach mocne wrażenie.
Trudne słowa
Trudne słowa pojawiają się prawie w każdym rozdziale. Utylizacja, odpady organiczne, recykling, spalarnie, segregacja, zasoby naturalne czy kompostownik wyjaśniane są na bieżąco w jasny dla każdego sposób. Dzięki tym notatkom na marginesie możemy prowadzić rozmowy o domowych śmieciach na równym poziomie. Terminologia może być zbyt trudna dla najmłodszego czytelnika. Moją czterolatkę interesują głównie obrazki, a trudne terminy wprowadzają w delikatną konsternację. Siedmioletni Janek za to wciągnął się „Śmieciogród” bez reszty. Zresztą, gdy czyta książkę, w której narysowany jest nasz balkonowy kompostownik, od razu czuje się – hmm – jak w domu!
Czego dzieci się uczą ze „Śmieciogrodu”?
„Śmieciogród” nie straszy, tylko uczy. Uczy na wesoło, skłania do myślenia, pokazuje alternatywy, by żyć bardziej zero waste i nie dorzucać się do rosnącej góry śmieci. Dzieci dowiedzą się, że warto pić wodę z kranu, a zakupy robić do własnych wielorazowych siatek. Przeczytają o wymienianiu się z innymi i ponownym używaniu produktów. Poznają sposoby na przechowywanie jedzenia, ale też mycie się bez użycia plastiku. Słowem, staną się zirołejściątkami, które za chwilę będą edukować otaczających ich dorosłych na „bezśmieciowców”.
Dla mnie „Śmieciogród” to duża nadzieja. Dzięki wspólnemu czytaniu całe rodziny będą rozmawiać o odpadach, zajrzą do kosza, żeby sprawdzić, co tam trafia. I w „Śmieciogrodzie” znajdą wskazówki, co zrobić, by kosz był bardziej pusty niż pełny. Tak – mam nadzieję – właśnie będzie.
PS Czuję dużą potrzebę, by dyskusja o śmieciach odbywała się już w gronie najmłodszych, choć wiem, że w szkołach ciężko uniknąć plastiku. Programy oferujące owoce i warzywa przysyłają żywność zapakowaną w folię. Mleko w szkole to małe kartoniki typu tetra pak z plastikową słomką. Chciałabym, żeby zdrowe odżywianie nie musiało stać w kontrze do życia bez śmieci, tylko było spójne z zasadami poszanowania środowiska. Oby książka trafiła również do Krajowego Ośrodka Wspierania Rolnictwa i autorów „Programu dla szkół„.
Książka wydana została we wrześniu 2019 roku nakładem wydawnictwa Papilon. Po „Zwierzokracji” to druga tego typu publikacja Oli Woldańskiej – Płocińskiej.
Kupując „Śmieciogród” wspieramy finansowo organizacje, które dbają o naszą planetę: Polskie Stowarzyszenie Zero Waste, Po-Dzielnię – Centrum Ekonomii Współdzielenia i Fundację Kupuj Odpowiedzialnie.
Ja sama objęłam książkę patronatem, bo wierzę, że zmiana zaczyna się od nas samych, ale też od najmłodszych, którzy mają szczególną wrażliwość na dobro planety. To oni dziś walczą o prawo do czystego powietrza, wody i gleby. Pomóżmy im!
4 komentarze
Czegoś takiego szukałam dla córki 🙂 Książka prezentuje się fantastycznie.
18 listopada 2019 at 7:20 PMMoja córka co prawda jeszcze nie wszystko rozumie z tej książki (ma 4,5 roku) ale z dużym zainteresowaniem ogląda obrazki i słucha uważnie. Mam nadzieję, że minie jej zamiłowanie do wszelkiej maści plastikowych badziewnych drobiazgów 😉
16 marca 2020 at 7:42 PMZastanawiam się nad wykorzystaniem książki w mojej klasie, klasa 2 szkoły podstawowej. Tylko czy to ma sens, skoro nie wszyscy rodzice mają świadomość ekologiczną? Jak Pani myśli? Czy nie będzie tak, że skończy się na oskarżeniach o „straszenie dzieci pierdołami”, a namawianie dzieci do mycia się mydłem w kostce i tak nie przyniesie żadnego skutku, skoro w domu i tak rządzi rodzic, który kupuje tylko mydło i żel w płynie?
30 sierpnia 2020 at 9:29 AMMa sens, jak najbardziej! To bardzo ważny przekaz dla wszystkich!
30 sierpnia 2020 at 10:24 AM