Jakiś czas temu zauważyłam u siebie wysypkę. Dokuczało mi uczucie swędzenia i nie miałam pojęcia, skąd takie objawy. Jeśli podobna sytuacja zdarzy się niemowlęciu, pediatra zawsze radzi, by zmienić proszek do prania albo zaniechać używania płynu do płukania. Postanowiłam przeprowadzić eksperyment i zaraz po zakończeniu ostatniego worka z komercyjnym proszkiem przejść na środki alternatywne. Czego użyłam, co polecam, a czego nie?
Orzechy piorące – czy warto?
Kilka miesięcy temu skusiłam się na worek orzechów piorących. Sapindus Mucorossi rosną w Indiach i stamtąd przyjeżdżają do Europy i Ameryki, by zadowolić nasze ekologiczne gusta. Orzechy zawierają saponiny, czyli substancje spieniające, które pod wpływem temperatury uwalniają się w wodzie. Są w pełni biodegradowalne, można je kompostować, a wodą z prania podlewać rośliny.
Do jednego prania używa się 4-8 orzechów rozłupanych na pół. Wkładamy je do bawełnianego woreczka i mocno zawiązujemy, tak by nie rozleciały się w środku pralki. Takim woreczkiem można zrobić 2-3 prania, potem należy wymienić orzechy na świeże.
Czy orzechy piorące piorą? Według mnie tak, choć krążą opinie, że nie robią tego lepiej niż sama woda. Ja zaobserwowałam, że pranie jest delikatniejsze niż po wypraniu tylko w wodzie, jest czystsze, a białe ubrania są równie białe jak były przed włożeniem do pralki. Może to kwestia tego, że do białego prania dodaję też łyżkę sody kalcynowanej, która ma dodatkowo działanie wybielające. Nie mniej jednak, moje alergie skórne ustały, a pranie jest czyste i świeże.
Piorąc orzechami zdarzyła mi się jedna wpadka. Jednego razu nie zawiązałam zbyt mocno woreczka i łupiny orzechów wysypały się, zabarwiając na ciemno jedno z prześcieradeł. Zdenerwowałam się, bo musiałam ponownie nastawić całe pranie. Od tej pory ciasno zawiązuję bawełniany woreczek, a w między czasie znalazłam inny sposób na domowy środek piorący.
Kolejnym minusem orzechów piorących jest fakt, że muszą przejechać kilka tysięcy kilometrów, by znaleźć się w naszych sklepach. Z drugiej strony wykorzystujemy tak wiele surowców, które naturalnie nie występują w naszym klimacie i nawet się nad tym nie zastanawiamy, np. włókno bambusowe czy bawełna. Chcąc uniknąć chemii trzeba czasem pójść na kompromis, byleby nie był on wbrew naszym przekonaniom.
Domowy proszek do prania z boraksem
Komercyjne proszki do prania mają skład niebezpieczny dla zdrowia i środowiska. Producenci nie są zobowiązani przez prawo do ujawnienia dokładnego spisu składników. Wiadomo jednak, że popularne proszki do prania typu Ariel, Persil czy Dosia zawierają liczne składniki toksyczne, alergizujące i nie rozkładające się w wodzie, przez co przyczyniają się do wielu chorób skórnych i zanieczyszczenia wód.
Przykładowy skład jednego z proszków to: 5-15% anionowe środki powierzchniowo czynne, <5% niejonowe środki powierzchniowo czynne, fosfoniany, polikarboksylany, zeolity, enzymy, kompozycja zapachowa, z czego fosfoniany są głównym winowajcą rozprzestrzeniania się sinic, polikarboksylany to pochodne ropy naftowej nie podlegające rozkładowi, a zeolity podnoszą poziom zapylenia w domu (generują kurz).
Po analizie składu komercyjnego proszku uzyskałam odpowiedź, co tak mocno drażniło moje płuca i skórę za każdym razem po wysuszeniu i nałożeniu świeżych ubrań. Postanowiłam zrobić własny proszek do prania, by nie bać się więcej o własne zdrowie.
Inspirowałam się przepisem Ewy, autorki bloga Zielony Zagonek, który wydał mi się najprostszy, a jednocześnie wykorzystuje znane od dawna składniki mineralne, czyli boraks i sodę kalcynowaną.
Warto wiedzieć, że:
- boraks jest minerałem naturalnie występującym w USA i w Tybecie, głównie w klimacie suchym i pustynnym. Oprócz dodawania do środków piorących wykorzystuje się go przy wytwarzaniu szkła albo w leczeniu kandydozy,
- soda kalcynowana, czyli węglan sodu, jest środkiem chemicznym wykorzystywanym przy produkcji szkła, papieru, mydła i środków piorących. Ma działanie wybielające i zmiękczające wodę. Jest składnikiem wielu minerałów.
Przepis na domowy proszek do prania:
- 1 miarka sody kalcynowanej
- 1 miarka boraksu
- 1,5 miarki płatków mydlanych lub startego szarego mydła
Mydło należy zetrzeć drobno na tarce. Jeśli mamy gotowe płatki mydlane, warto je najpierw zmielić w młynku lub blenderze – ja tego nie zrobiłam i dostałam nauczkę, ale o tym później. Do większego pojemnika wsypujemy sodę kalcynowaną, boraks i mydło. Zamykamy pojemnik i wstrząsamy zawartością, by całość się dobrze wymieszała. Na jedno pranie wystarczą dwie łyżki domowego proszku.
Jeśli lubimy, gdy pranie ma delikatny zapach, do płukania można dodać 5 kropli ulubionego olejku eterycznego, np. lawendowego lub z drzewa herbacianego. Olejkiem można też skropić wymieszany w pojemniku proszek, by od razu pachniał. Widziałam też przepisy z dodatkiem sody oczyszczonej i octu, które też jeszcze mam zamiar wypróbować.
Koszt takiego proszku to:
- soda kalcynowana (1 kg) – 6,89 zł
- boraks 10-wodny (1 kg) – 5,99 zł
- płatki mydlane Vege Delfin (0,5 kg) – 11,99 zł
Razem: 24,87 zł
Cena za 1,5 kg proszku to ok. 18,40 zł
Dla porównania proszek do prania Ariel o podobnej wadze kosztuje 18 zł. Cena jest bardzo zbliżona, za to skład w domowym proszku jest o wiele bezpieczniejszy. Dodatkowo mamy satysfakcję z własnoręcznie zrobionego specyfiku.
Do mojego proszku kupiłam najmniejsze opakowania półproduktów, jakie były dostępne w sklepie, bo nie mam miejsca, by składować 5-kilowe worki w domu, ale przy większych ilościach cena wyjdzie jeszcze niższa. Można też zaoszczędzić, jeśli zrezygnujemy z kupna wegańskich płatków mydlanych i zdecydujemy zetrzeć na tarce resztki zwykłego mydła.
Korzystam z tego przepisu już prawie miesiąc i jestem bardzo zadowolona. Miałam jeden incydent, kiedy dość mocno załadowałam pralkę i po wyjęciu prania jedne spodnie miały przyklejone płatki mydlane do nogawek. Dlatego radzę zmielić mydło na drobny proszek, by lepiej rozpuszczało się w wodzie i by uniknąć takich niemiłych niespodzianek.
Jestem ciekawa, czy korzystacie z orzechów piorących albo proszku na bazie boraksu? Jakie jest Wasze doświadczenie?
Lista zakupów:
A jeśli kupicie boraks czy sodę kalcynowaną w Drogerii Ekologicznej, możecie liczyć na opcję pakowania zero waste. Sklep sprzedaje surowce na wagę w szklanych słoikach. Mój kod rabatowy to „ograniczam10” i daje 10% zniżki!
35 komentarzy
Cześć Kasiu! Ja już od roku piorę w proszku z boraksem i sodą kalcynowaną. W międzyczasie też skusiłam się na orzechy, ale jednak bardziej przekonuje mnie proszek – jakoś wydaje mi się skuteczniejszy choć mniej wydajny. Do mojego proszku dodaję olejek lawendowy. Do tego zmiękczam pranie octem (też wymieszanym z olejkiem). Uwielbiam jak mój dom pachnie lawendą po wyjęciu prania z pralki 🙂 Pozdrawiam!
21 października 2016 at 12:13 AMCześć Małgosiu! Zmiękczanie octem to kolejny krok, który planuję wprowadzić. Dziękuję, że podzieliłaś się ze mną swoim doświadczeniem 🙂
21 października 2016 at 2:07 PMja używam orzechów do ciemnego prania i swojego proszku do jasnego. Sprawdza się re-we-la-cyj-nie. Z tym, że ja kupuję szare mydło i ścieram je na tarce o grubych oczkach. Mnie też rozwalił się raz woreczek i orzechy zasypały pralkę, od tego czasu wykorzystuję zużyte skarpetki dzieci 🙂 Ciągle zalega mi jeszcze pół worka komercyjnego proszku do prania. Piorę nim chodniki itp, bo wydaje mi się, że marnotrastwem jest go wyrzucać zupełnie, choć może w wodach jest bardziej niebezpieczny niż byłby na wysypisku. Jaka jest Twoja opinia?
21 października 2016 at 9:25 AMTo prawda, w momencie, gdy przestawiamy się na eko-środki czujemy się winni, że te komercyjne zalegają nam w szafkach, a my ich nie chcemy używać. Może rozwiązaniem będzie sprezentowanie go komuś, kto nadal używa sklepowej chemii?
21 października 2016 at 2:10 PMMi niestety zalegają 2 opakowania płynu do płukania znanej marki. Ktoś chętny?
„Chcąc uniknąć chemii trzeba czasem pójść na kompromis, byleby nie był on wbrew naszym przekonaniom” W PUNKT! Grunt to zdawać sobie sprawę z pochodzenia towaru i wpływu jego transportu/produkcji na środowisko. Ja to nazywam mniejszym złem. W orzechach piorę tak od dwóch lat i jestem zadowolona. Dla wzmocnienia efektu dodaję sodę (zwykłą), a kilka miesięcy temu kupiłam mydło marsylskie i jak jest coś bardziej wymagającego czyszczenia (robocze ubrania przyjaciela kierowcy – więc też nie takie ufajdane), to dodaję i starte mydło. Po prostu miksuję w zależności od rodzaju ubrania. Jestem bardzo zadowolony z efektów, bo tak na prawdę się nie brudzimy. Nie mamy dzieci, jeść umiemy sztućcami, zasadniczo nie plamimy ubrań itp. raczej są one przepocone i te naturalne środki sprawdzają się bardzo dobrze i to przy baaardzo niskich temp. 🙂 Nie dodaję olejków zapachowych do prania, bo nie brakuje nam zapachu ubrań. Kiedyś nabywaliśmy eko płyn do prania i do płukania i jak zabrakło tego do płukania, to nikt nie zwrócił uwagi na brak zapachu. Potem przy odstawieniu płynu do płukania nie było różnicy w miękkości materiału itp.. Grunt żeby ubranie było „czyste”, albo raczej odświeżone 😀
21 października 2016 at 11:07 AMJasne, mi też nie brakuje zapachu, czasem dodaję olejki, a czasem nie – i też jest dobrze. Dodaję głównie wtedy, gdy w powietrzu wisi jakieś choróbsko. Wówczas lawenda i eukaliptus wydają się być zbawienne.
21 października 2016 at 2:12 PMNasze dzieci się brudzą i orzechy nadal się sprawdzają, domowy proszek również, także oba te sposoby są godne polecenia.
A mydłem marsylskim najczęściej piorę moje ściereczki do mycia twarzy 🙂
Dobrze wiedzieć, że orzechy też dają radę 🙂 Jak kiedyś pojawi się małe bebe to wypróbujemy 🙂
21 października 2016 at 2:30 PMOrzechów używam od kilku lat naprzemiennie z ekologicznym płynem do prania, ale pomimo fajnej ceny (jest to marka własna carrefour z ecolabelem) chcę z niego już zupełnie zrezygnować, zostało mi jeszcze 1/3 5 litrowej butelki – obecnie wlewam kiedy mam prać powazniejsze zabrudzenia z dziecięcych ciuchów. Bo orzechy niestety średnio sobie radzą z poważniejszymi śladami na dresach po placu zabaw… Poza tym bardzo je cenię za wydajność, ja woreczek skrapiam przed praniem olejkiem z bergamotki i lubię ten delikatny zapach przy wyjmowaniu prania – potem zupełnie się ulatnia 🙂
Szukam alternatywy dla płynu do płukania i chętnie wypróbuję ten zielono-zagonkowy proszek.
P.S. Mam jeszcze w szafce z 1 kg konwencjonalnego proszku, z dawnych czasów… Piorę w nim dywaniki i poduchy na balkon.
21 października 2016 at 11:44 AMTeż przechodziłam przez etap ekologicznych płynów i proszków, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że czas wypróbować coś, co dokładnie wiem, jaki ma skład. U mnie orzechy sprawdzają się nawet przy zabrudzeniach na ciuszkach dziecięcych, nie miałam przypadku niedoprania. Daj znać, jak się powiodą Twoje eksperymenty!
21 października 2016 at 2:15 PMJa mam trochę inny przepis na proszek, przepisy z boraksem pochodzą głównie z amerykańskich książek i blogów, bo tam można go bez problemu kupić w marketach, myślę, że w Europie można sobie spokojnie poradzić bez niego 😉 Ja mieszam ze sobą w proporcjach wagowych 1:1:1 sodę oczyszczoną, sodę kalcynowaną oraz płatki mydła marsylskiego. Jeśli piorę w niskich temperaturach to wszystko rozpuszczam w ciepłej wodzie i wlewam ją do bębna, zapobiega to niespodziankom na ubraniach 😉 Do płukania fajnie sprawdza się ocet, ja dodaję olejek tymiankowy bo lubię jego zapach + ma właściwości antybakteryjne/grzybiczne/wirusowe.
22 października 2016 at 6:30 PMCo do właściwości wybielających sody kalcynowanej to nie jestem pewna, na pewno ma je nadwęglan sodu i go można dodawać śmiało do białego prania, by było jaśniejsze.
Kiedyś skusiłam się na orzechy (trochę impulsywny zakup przy przechodzeniu na bardziej eko), ale moim zdaniem właściwości piorące mają bardzo słabe i od ponad roku leżą i czekają aż się same zużyją 😉 Ale do sweterków fajnie się sprawdzają, bo zmiękczają bardzo wodę i są delikatniejsze.
Ja tez troche czekalam az sie zuzyja orzechy piorace, I bardzo sie ucieszylam kiedy na warsztatach Asi z organiczni.eu dostalam przepis na kostki do zmywarki, ktore robi sie na baize wywaru z orzechow. gotujesz litr wody I wrzucasz 5 lupin, po 15 min wywar gotowy. Mozna tez wykorzystac do robienia szamponu.
31 stycznia 2020 at 9:11 AMA kostki z nadweglanu sody, boraksu I sody kalcynowanej
Korzystam z tego samego przepisu na domowy proszek do prania i jestem bardzo zadowolona z efektów. Zamiast płatków do prania ścieram mydło – szare albo mydło do prania – na drobnej tarce w robocie kuchennym, po czym rozdrabniam je melakserem na mniejsze granulki. Łatwiej łączy się wtedy z sodą i boraksem 🙂
5 grudnia 2016 at 4:14 PMPorównując koszty domowego i komercyjnego proszku, warto dodać, że ten domowy jest o wiele bardziej wydajny – do prania zużywa się tylko 1-2 łyżki, więc zapas starcza na bardzo długo.
Melduję, że zrobiłam proszek wg tego przepisu i wszystko jest ok, dziękuję 🙂 Zaakceptował go nawet pan Mąż, na co dzień wielbiciel efektów i zapachów mocnej chemii.
17 stycznia 2017 at 10:26 PMTo miło! Mój mąż też go akceptuje, a nawet już lubi i używa z chęcią 🙂
18 stycznia 2017 at 9:10 AMA jak wygląda kwestia bezpieczeństwa takiego środka? Pytam, bo w opisie Boraksu (czteroboranu sodu dziesięciowodnego) znalazłam taką informację: „Może działać szkodliwie na płodność.
3 marca 2017 at 5:14 PMMoże działać szkodliwie na dziecko w łonie matki”.
Tak, boraks jest kolejną bołączką zerowastowców. Boraks jest toksyczny, nie wolno spożywać. To swego rodzaju trutka na owady. Ja osobiście odradzam trwałe stosowanie w praniu, itp.
Ja to stosuję tylko do udrażniania rur – co samo już chyba jest najlepszym dowodem jak szkodliwa to może być dla człeka substancja w nadmiarze 😀
3 maja 2017 at 12:38 PMTeż czytałam, że boraks wcale nie jest taki dobry. Podobno ma powodować bezpłodność i wady płodu. :
1 czerwca 2017 at 4:36 PMPróbowałam różnych środków do prania i w końcu stanęło na Clever Free. Nie jest idealny, bo z marchewką sobie nie radzi, ale jest za to ekologiczny i hipoalergiczny, co przy moich alergicznych dzieciakach jest ważne a, że zależy też mi na tym żeby ziemi nie szkodzić. Zresztą z moimi ubraniami radzi sobie świetnie, ale ja też nie jestem kocmołuchem w przeciwieństwie do moich maluchów. ^^
Miałam przejścia z orzechami i bardzo się do nich zraziłam. Białe rzeczy szarzały i jeszcze pranie miało dziwny zapach. Nie mogę polecić niestety. słyszałam kiedyś o jakimś wywarze z orzechów z olejkami eterycznymi i to podobno jest całkiem okej, ale nie sprawdzałam.
Owszem,jest toksyczny jeśli przekroczysz określoną dawkę w suplementacji,jak najbardziej można spożywać(bardzo często mamy poważne niedobory boru),oczywiście najpierw trzeba się wyedukować w tym temacie.Był (i jest nadal w wielu krajach)stosowany jako konserwant.Jest dużo bardzo ciekawych informacji na ten temat w internecie.Polecam,poszukajcie.Boraks jest biodegradowalny i jak najbardziej można używać go do prania,sprzątania i w ogrodzie.Bez obaw,w domu przeciętnego Kowalskiego jest o wiele więcej niebezpiecznej chemii niż boraks w eko domu.Powodzenia w oczyszczaniu naszych domów z prawdziwych trucizn.:D
6 stycznia 2018 at 12:12 PMNie zgadzam się. Boraks nawet w niewielkiej ilości może się przyczunić do poważnych wad płodu, więc kobiety starające się o dziecko powinny nie zbliżać się do niego bez rękawic. Ja w domu używam go tylko jako środek owadobójczy, zawsze w rękawiczkach i po wszystkim dokładnie czyszczę powierzchnie by nie został ślad. Tak kiedyś dodawano boraks jako środek konserwujący, obecnie jego stosowanie jest zakazane w większości krajów, nie bez powodu. Niestety nie wszystkie spodoby „domowe” albo „eko” są bezpieczne. To że coś zostało wymieszane w domu a nie w fabryce niestety nie ma wpływu na bezpieczeństwo wymieszanych substancji. Są przepisy „eko” z których warto korzystać ale o każdej substancji warto najpierw poczytać. Sugerowałabym też przejrzenie paru artykułów pisanych przez lekarzy i specjalistów nie zwiazanych z zero waste, bo niestety atrykuły o „eko” środkach często skupiają się na plusach ale pomijają potencjalne wady i zagrożenia związane ze stosowaniem danych substancj.
10 czerwca 2021 at 9:40 AMOj, moja droga. Zacznijmy od tego, że Zero Waste traktowane jak ideologia będzie jak ideologia szkodzić. Niestety gdy ślepo idziemy za tłumem – robimy straszne głupstwa.
Po pierwsze – mydło, a detergent to 2 zupełnie różne substancje, działające zupełnie inaczej. I chyba jest to oczywiste – detergent wiąże brud (tłuszcz) i zmywa momentalnie, mydło – bardzo powoli i samo natłuszcza.
I o ile mydło pięknie sprawdza się w higienie ciała i czasem myciu powierzchni typu porcelana – o tyle w praniu i sprzątaniu już NIE!
Twój proszek domowy wcale nie jest Zero Waste, tylko jest bardziej szkodliwy niż sklepowy detergent. Po pierwsze dlatego, że żadna pralka nie wytrzyma prania w takich „mydlaninach”. I pralkę będziesz musiała wyrzucić za najpóźniej kilka lat. Mydło pozostawia – powoli, ale trwale – warstwę tłuszczu na ubraniach i w pralce. Współczesne maszyny nie są przystosowane do prania z mydłem – tylko detergentem. Który jak wspomniałam działa zupełnie inaczej niż mydło.
Twoje ubrania po jakimś czasie – zauważysz – że będą się robić coraz brzydsze – to akumulacja tego „tłuszczyku” z mydła. Pozostaje on na włóknach i może również podrażniać skórę. Poszukaj na zagranicznych blogach o „wymywaniu” resztek mydła z ubrań właśnie po długim czasie prania w mydle – to, co zobaczysz Cię przerazi.
Tak więc zamiast robić „na siłę” i ślepo podążać za modą, bo Zero Waste jest dziś modą – warto zastanowić się, co robimy. I nie przekreślać wszystkiego, co nowoczesność i nasza kultura nam dała. Bo takie coś nazywamy radykalizmem 🙂
Zero Waste jest DLA NAS, nie dla innych i nie dla ideologii. To ma działać DLA NAS. Ma być wygodne i praktyczne i tanie. Pranie w mydle jest jedną wielką głupotą ludzi „eko”. Porównywalną z noszeniem eko-skór i eko-sztucznych materiałów, które tak naprawdę są mniej eko, niż naturalne skóry i wełny.
To tyle, mam nadzieję, że da to do myślenia. Gdy dany ruch staje się ideologią – a Zero Waste już się nią stało – przestaje „działać i zaczyna szkodzić. Warto myśleć samodzielnie. Gdyby mydło było świetną alternatywą do sztucznych detergentów – w sklepach byłyby „płyny do prania” eko na bazie mydła. A nie ma.
Są detergenty. Wystarczy kupić najzwyklejszy, z jak najmniejszą ilością składników (jest tylko kilka rodzajów detergentów i nie ma większej różnicy między nimi). I nie płakać nad tym jednym większym opakowaniem plastikowym, które kupujemy raz na miesiąc-dwa. Bo niestety na pranie nie ma dziś innej metody. Orzechy nie piorą – tzn piorą, ale naprawdę źle. Nie działają jak prawdziwy detergent.
A jeśli nie możesz przeboleć tego plastiku to są kostki szamponowe, które teoretycznie zastąpią proszek czy płyn do prania, sprzedawane np. przez Lush, ale to Cię wyjdzie parę Euro za każde pranie, więc… 😀 Ale może kiedyś doczekamy detergentów właśnie w takiej formie sprzedawanych bez plastiku.
3 maja 2017 at 12:34 PM[…] i drugi składnik o długiej nazwie jako proszek do prania. Z przepisu Kasi z bloga Ograniczam […]
7 maja 2017 at 7:53 PMZniechęcona moim płynem do prania (starte mydło rozpuszczone w wodzie plus soda), chcę wypróbować inne przepisy. Proporcje które podajesz jako pierwsze we wpisie, nie zgadzają się z tymi z kosztorysu. Czy mogłabyś jeszcze raz potwierdzić, że mydła ma być półtorej miarki (w stosunku do sody i boraksu), a nie pół, jak napisałaś przy wymienianiu kosztów? Dziękuję.
10 czerwca 2017 at 3:20 PMAniu, proporcje daję takie jak w przepisie. Kosztorys przedstawia tylko to, co niezbędne do zakupienia, by zrobić proszek, ilościami się nie kieruj.
10 czerwca 2017 at 4:53 PMPolecam wcześniej dobrze rozdrobnić płatki mydlane lub starkować mydło w kostce na tarce, żeby nie było zbyt dużych kawałków. A do płukania wlać odrobinę octu z olejkiem eterycznym 🙂 Będzie miodzio!
A gdzie drogie Panie kupujecie boraks, sodę kalcynową, mydło marsylskie i te wszystkie ingrediencje? Bardzo bym chciała wypróbować takie sposoby prania ale nie wiem jak to ugryźć. A płukanie w occie?
2 lipca 2017 at 9:56 PMMoże wyjdę na głupka ale wlewacie ocet z olejkami po prostu do komory na płyn do płukania?
Polecam Drogerię Ekologiczną http://www.betterland.pl/ – mają opcję wszystkich wymienionych składników w szklanych słoikach (co mi przypomina, że muszę uzupełnić).
3 lipca 2017 at 9:35 AMPłukanie w occie odbywa się przez wlanie octu z olejkami do komory na płyn zmiękczający, czyli dobrze rozumujesz 🙂 Powodzenia!
hej, spotkała mnie bardzo niemiła niespodzianka po pół roku prania w mieszance: borax, soda kalcynowana, płatki mydlane. Nagle moja pralka zastrajkowała. Okazało się, że mam cały filtr zacementowany bryłą z mydła. Zaznaczam, że płatki mydlane rozdrabniałam i mieszankę wsypewałąm do przegródki na proszek. Modlę się aby to tylko osiadło na filtrze, a nie na innych elementach w środku pralki 🙁 . Jakoś nigdzie wcześniej nie napotkałam na takie problemy w komentarzach
18 grudnia 2019 at 2:05 PMRzeczywiście niemiła niespodzianka! Ja korzystam z tej lub podobnych mieszanek od kilku lat i nie miałam podobnego problemu. Czy używasz octu do płukania? Ocet pomaga w odkamienianiu filtra.
18 grudnia 2019 at 3:03 PMa czy ten domowy proszek sprawdzi sie takze przy praniu w niskich temperaturach – 30 stopni?
4 lutego 2020 at 11:44 AMZrobiłam ten proszek i nie wiem co zrobiłam źle ale tak jakby wypłynął z miejsca gdzie się wsypuje proszek, na zewnątrz pralki. Czy ktoś tak miał?? Co mam robić??
15 marca 2020 at 4:59 PMOj, to bardzo dziwne. A jakie mydło dałaś?
17 marca 2020 at 11:26 AMDziękuję za przepis na proszek do prania. Już kilka razy próbowałam przyrządzić i efekty po poraniu są wg. mnie bardzo zadowalające
8 kwietnia 2020 at 10:52 AMZ sody oczyszczonej można zrobić sodę kalcynową. 200C w piekarniku 2/3 szklanki a soda kalcynowa to środek piorący więc po co Boraks – to środek mocno toksyczny ( w Niemczech – sprzedawany jako trucizna). Ja się go boję. Z mydła marsylskiego i sody kalcynowej spróbuje może akurat zadziała.
7 maja 2020 at 1:32 PMJa od prawie roku robię sama proszek wg przepisu powyżej. Od pewnego czasu pojawił się pewien problem. Na wszystkich jasnych rzeczach bawełnianych typu koszulka mam takie jakby tłuste plamy. Najpierw myślałam, że to od olejków eterycznych choć dodawałam je do octu i wlewalam do przegrody z płynem do płukania. Potem myślałam że to moje płatki mydlane bo są ciemne. Myślałam, że może się przyklejają do ubrań zanim się rozpuszcza. Kupiłam proszek ekologiczny i w nim zaczęłam prać ale mam wrażenie że to nie jest to. Jestem już zdegustowana i gotowa zrezygnować z tych ekologicznych proszków, bo plamy które zostają na tych koszulkach nie chcą potem zejść. Aż strach wyprać coś w pralce co jest jasne. Dodam tylko że pralka jest nowa i od początku używam ekologicznych proszków. Pierwsze pranie zrobiłam i tak puste z octem żeby pralka się oczyściła. Może ktoś ma jakiś pomysł jak z tego wybrnąć?
29 października 2021 at 2:06 PMA spróbuj mielić te płatki najpierw w blenderze, dopiero potem dodawaj je do proszku. Polecałabym nie stosować płatków z ciemnego mydła.
29 października 2021 at 2:34 PMHej, a czy ten przepis jest bezpieczny dla ciemnych ciuchów? Noszę tylko czarne rzeczy i trochę się cykam, haha 🙂
9 lipca 2022 at 3:56 PM