Moja letnia kosmetyczka nie jest obszerna w mocną kolorówkę. Nigdy zresztą nie lubiłam mocno wymalowanych ust i poprawionych kredką brwi. Codziennie za to używam kredki do oczu i lekkiego pudru, który delikatnie podkreśli letnią opaleniznę.
Wiosną stosowałam lekki krem BB (który nadal polecam) i podkład mineralny w fiiltrem SPF 15 (na lato również jak znalazł).
Przed rozpoczęciem lata postawiłam na naturalną pielęgnację ciała, z której najlepiej sprawdziła się szczotka do masowania ciała i ściereczka do mycia twarzy.
Wegańskie kosmetyki o dobrym składzie zagościły u mnie na stałe. Na lato polecam te, które sprawiają, że moja twarz delikatnie promienieje, a gdy trzeba uwodzi zmysłowością (o nie, napisałam to?).
Puder rozświetlający Start Dust
Jest to puder mineralny bez sztucznych dodatków, nanocząsteczek, parabenów, talku czy konserwantów. Jest kosmetykiem wegańskim, nie testowanym na zwierzętach. Jako rozświetlacz używam go na kościach policzkowych zamiast różu, czasem na dekolcie i łukach brwiowych dla świeżego, promieniejącego wyglądu.
Po zmieszaniu z kremem można go rozsmarować na innych częściach ciała, np. na ramionach czy odkrytych plecach, jeśli chcesz je latem eksponować. Podoba mi się efekt, który uzyskuję po nałożeniu na podkład mineralny od Lily Lolo.
Puder dostępny jest w opakowaniu 6-gramowym oraz w testowej, mniejszej wersji na stronie dystrybutora Costasy.
Róż mineralny Doll Face
Jest to róż o odcieniu różowym, polecany dla osób o jasnej karnacji, czyli między innymi dla mnie. Zawiera rozświetlające drobinki, dzięki którym po nałożeniu nadaje twarzy lekkości odbijając promienie światła. Niektórzy myślą, że po nałożeniu nabłyszczającego pudru lub różu ich twarz będzie się świecić. Owszem, tak jest, ale w pozytywnym znaczeniu. Osobiście nie mam wrażenia, żeby moja twarz wydawała się błyszcząca od sebum, lecz raczej lekko muśnięta przez światło.
Róż dostępny jest w 3-gramowych opakowaniach z sitkiem. Nakłada się go od jabłuszka policzka i przeciąga pędzlem w kierunku skroni.
Używam go często, choć nie codziennie i mam wrażenie, że tak małe opakowanie starczy mi jeszcze na wiele miesięcy.
Róż mineralny Ooh La La
Oprócz rozświetlaczy i bronzerów, latem warto też użyć tradycyjnego różu do policzków o mocniejszym kolorze. Róż Ooh La La jest matowy o satynowym wykończeniu, ma głęboki różowy kolor, który jest kojarzony z subtelną kobiecością. Lubię go używać, gdy mam ochotę podkreślić kości policzkowe i wysmuklić owal twarzy. Idealny jest do makijażu na dzień, jak i w mocniejszym użyciu na wieczorne wyjścia.
Róż Lily Lolo dostępny jest w formie sypkiej w 3-gramowym opakowaniu. Nie zawiera sztucznych składników, a zatem nie obciąża skóry twarzy.
Wegańska kredka do oczu Lily Lolo
Jak już kiedyś wspominałam, jestem uzależniona od czarnej kredki i eyelinera. Mogę niczym się nie pomalować, ale podkreślone oko jest dla mnie tak ważne jak …kawa o poranku. Całkowicie naturalny wygląd zostawiam na wyjazdy pod namiot.
Długo szukałam dobrej kredki do oczu. Próbowałam tych wykręcanych, m.in. z Sephory. Podkreślałam oczy zwykłymi tanimi kredkami polskich marek, które albo okazywały się za miękkie, albo za twarde. Poza tym jakość składników zawsze była dla mnie niejasna.
Kredka Lily Lolo już od pierwszej próby na powiece wydała mi się strzałem w dziesiątkę.
- jest wodoodporna
- jest idealnie miękka, by z łatwością namalować równą kreskę
- ale nie za miękka, by się szybko zużywać
- zawiera naturalne składniki, jak olej jojoba, masło shea i olej canola, które pielęgnują i działają nawilżająco
- długo się utrzymuje na powiece, nawet w trakcie upalnych dni
- łatwo się nią maluje po umywalce (to plus dla mojego Synka).
Nawet cena nie jest zniechęcająca w porównaniu z klasycznymi markami drogeryjnymi – od 37 do 42 zł w sklepach internetowych. Polecam Minti, bo mam już wypróbowany i nigdy mnie nie zawiódł, albo sklep dystrybutora na Polskę Costasy. Według mnie warto się na nią skusić.
Mimo że nie jestem zdeklarowaną weganką, ważne jest dla mnie, by ukrócić testowanie kosmetyków na zwierzętach. Nasz luksus nie musi być okupiony krwią tych niewinnych stworzeń. Wystarczy, że do wyboru kosmetyków podejdziemy w pełni świadomie, przeczytamy etykiety i dokonamy wyboru, który nie skrzywdzi innych. Wydaje się, że to co piszę jest górnolotne i idealistyczne? Uważam, że każdego stać na chwilę refleksji i zmianę stylu życia na ten w większej harmonii ze światem.
A co jest w Waszych letnich kosmetyczkach?
6 komentarzy
Kurczę, jakoś nigdy nie zastanawiałam się nad kosmetykami wegańskimi, ale dałaś mi do myślenia. Muszę zrobić przegląd kosmetyczki 🙂
12 lipca 2016 at 7:37 PMZaczęłam się nimi interesować jakieś pół roku temu i przyznam, że te sprawdzonych przeze mnie marek są o wiele lepsze od tych, których używałam wcześniej. Np. pudry mineralne nie obciążają mi tak cery jak podkłady w kremie. Przykłady można zresztą mnożyć. Polecam spróbować!
12 lipca 2016 at 9:12 PMwpis bardzo fajny. uwielbiam produkty lily lolo! jest tylko jedna poprawka do wprowadzenia – róże zawierają karmin pochodzenia zwierzęcego, czyli nie są wegańskie.
19 lipca 2016 at 1:28 AMDziękuję za zwrócenie uwagi! Nie sądziłam, że ten barwnik jest pochodzenia zwierzęcego.
2 września 2016 at 11:58 AM„Jak wszystkie ich kosmetyki, jest odpowiedni dla wegan.” – przecież ten róż zawiera karmin, o czym sama firma pisze na swojej stronie w zakładce „Informacje”…
7 lutego 2018 at 10:08 AMRzeczywiście, moje niedopatrzenie! Dzięki za zwrócenie uwagi. Usuwam tę informację, bo jest nieprawdziwa.
7 lutego 2018 at 10:15 AM