Już 2 miesiące sprawdzam różne smarowidła na swojej twarzy poszukując tego najlepszego, wymarzonego.
Jaki jest dla mnie krem idealny?
1. Nie może podrażniać mojej wrażliwej skóry
2. Musi nawilżać i odżywiać w odpowiednio zrównoważony sposób
3. Powinien mieć krótki i naturalny skład z kontrolowanych upraw, najlepiej ekologicznych
4. Nie powinien być testowany na zwierzętach
5. Musi być w przystępnej cenie, bym nie zbankrutowała kupując go co miesiąc lub dwa.
Przyznam szczerze, że nie jest łatwo mnie zadowolić. Naczynka potrafią pękać przy zbyt twardej wodzie, do tego spędzanie dnia w ogrzewanym pomieszczeniu o słabej wilgotności dodatkowo przesusza skórę twarzy. Stosowanie ochronnych kremów z aptecznej półki spełnia tylko niektóre z moich oczekiwań odnośnie kosmetyku marzeń. Dlatego przekopuję internety, by poratować mą zacną buźkę czymś naprawdę wartościowym. I oto, co znalazłam.
Rzewień i manuka
Krem ultranawilżający polskiej marki Resibo jest kosmetykiem wegańskim złożonym w 95,6% ze składników naturalnych. Wow! Nie jest testowany na zwierzętach, co dodatkowo podwyższa jego atrakcyjność u świadomego konsumenta, za jakiego się poczytuję. Substancją aktywną jest galactoarabinan, czyli (wybierz poprawną odpowiedź)*:
a) magiczny pył zbierany przez pracowite pszczoły-androidy w kosmosie
b) okruszki mydła księżniczki Arabelli
c) ekstrakt z modrzewia o właściwościach przeciwstarzeniowych?
Zaczynam za każdym razem, gdy widzę tę tubę |
To taki nowy kwas hialuronowy, bo nie dość, że współpracuje przy odnowie zniszczonych komórek naskórka, to w dodatku szaleje w kuracjach nawilżających i przeciwdziała przeznaskórkowej utracie wody, Cudo! I to wszystko w moim kremie.
Resibo nawilża i pielęgnuje wkładając do buteleczki również:
– wyciąg z korzenia rabarbaru (inaczej zwanego rzewieniem, używanym także w pielęgnacji i rozjaśnianiu włosów)
– olejek manuka (działanie przeciwzapalne, antyseptyczne)
– olej arganowy (odżywianie skóry)
– filtr mineralny SPF 10 (ochrona przed promieniowaniem z ekranu monitora i słonecznym).
Ta polska marka stworzyła coś, co chętnie się otwiera z grubej tekturowej tuby, z przyjemnością czyta skład i opis sformułowany przyjaznym, ludzkim językiem, a potem wyciska kropelkę na opuszkę palca, by wsmarować go w poliki, czoło i brodę. Przy kilku pierwszych razach uderza przyjemna woń kremu, orzeźwiająca po niedospanej nocy, potem przywykamy do luksusu.
Jedynym minusem jest lekko biały film, który pozostaje na skórze zaraz po wsmarowaniu. Wynika to z zastosowania mineralnego filtra przeciwsłonecznego, któremu zajmuje trochę czasu porządne wchłonięcie. Minerały są jednak zdrowsze niż SPF w postaci chemicznej, warto więc chyba ten fakt przeboleć.
Przypadkiem miałam w ręku przez chwilę ich krem odżywczy z ekstraktem z niebiesko-zielonych alg, pomidora, olejem z orzecha brazylijskiego i pestek moreli i przyznam szczerze, że jego skład okazał się dla mnie bardziej przyjazny. Co ja mówię – byłam nim zachwycona! Niby odżywczy, ale nadal lekki, świetnie się wchłania (brak filtrów mineralnych ), w dodatku działa kojąco na skórę wrażliwą dzięki ekstraktowi z nasion dyni. Podobnie jak krem nawilżający, zawiera wyciąg z korzenia rabarbaru. I na noc, i na dzień, czego chcieć więcej? No może jeszcze lekko niższej ceny, bo w przypadku jednego i drugiego kremu za 50 ml zapłacimy 79 zł.
Dobry krem za dobrą cenę
Krem nawilżający Eco Cosmetics na dzień, czyli marki, której szampon i odżywkę już na sobie sprawdziłam również jest wart uwagi. Nie podrażnia skóry, w 100 % składa się z ze składników pochodzenia naturalnego, a w 17% w upraw ekologicznych. Zawiera wyciąg z liści winogron, olej sojowy, ekstrakt z pestek granatu, olej jojoba, masło shea i szereg innych. Dobroci w tym kremie jest pod dostatkiem, dlatego warto się nim zainteresować, szczególnie, że jest produktem nie testowanym na zwierzętach, a i jego cena jest zupełnie rozsądna. Za tubkę pojemności 50 ml zapłacimy ok. 34 zł.
Kolejne polskie marki godne polecenia to Sylveco i Biolaven pochodzące od tego samego rzeszowskiego producenta.
Ta pierwsza w wielu kremach bazuje na ekstrakcie z kory, czyli betulinie, która łagodzi podrażnienia i pobudza regenerację.
Druga wykorzystuje dobroczynne działanie olejku lawendowego, wspomagając się olejem z pestek winogron i witaminą E.
Składniki wykorzystane w kremach są pochodzenia naturalnego, bez parabenów i silikonów, ale producent nie chwali się ich ekologicznym rodowodem. Weganie mogą jednak przyklasnąć, bo kremy nie są testowane na zwierzętach. Do tego stosunkowo niska cena tym bardziej zachęca do wypróbowania któregoś z produktów. Sylveco 29,95 zł za 50 ml, Biolaven krem na dzień 24,90 zł za 50 ml.
Krem domowej roboty
Powodowana chęcią ukręcenia swojej mikstury wykorzystałam to, co mam w szafce i stworzyłam krem na miarę własnych możliwości. Co jest w środku:
– olej ze słodkich migdałów (eko)
– olej z pestek moreli (eko)
– kwas hialuronowy
– prowitamina B5
– eko-konserwant
– żel aloesowy (eko)
– baza do kremów (eko)
Krem jest dość minimalistyczny w składzie, ale oleje skutecznie nawilżają i pielęgnują skórę, Co dla mnie wyjątkowo ważne, mój specyfik nie podrażnia, a przy jego produkcji nie ucierpiało żadne zwierzę. Co więcej, kot wręcz czerpał przyjemność z obserwowania moich poczynań.
Ergo: warto poeksperymentować w łazience po to, by znaleźć najlepszy dla siebie krem. Walczmy o próbki w specjalistycznych drogeriach, piszmy do producenta albo próbujmy u znajomych. Dobra jakość kremu przekłada się na szczęście naszej skóry. Pamiętaj tylko, by dla urody sprawdzać pochodzenie składników i etyczne metody produkcji. Ostrożności nigdy za wiele.
Ciekawe, jakie Wy macie swoje ulubione kremy na bazie naturalnych składników. Napiszcie o tym na mojego maila lub zamieście komentarz pod tym wpisem. Chętnie poznam Wasze kosmetyczne wskazówki.
1 Comment
Bardzo ciekawy produkt! Robiłam dla siebie serum olejowo-witaminowe, ale chętnie wypróbuję tego syberyjskiego również. Dzięki za polecenie!
12 lipca 2016 at 10:59 AM