Zbliżają się, nadchodzą, są tuż tuż. Święta Bożego Narodzenia. Gwiazdki spadają z nieba i lądują pod choinką. Krowy i koty przemawiają ludzkim głosem. W żłóbku jest sianko, w którym ląduje bobas. Pastuszkowie przybywają i wraz z mędrcami spędzają czas w stajence, wąchając kadzidło.
Mniej więcej taką historię wszyscy znamy, kojarzymy symbole i sklecamy je w jako taką całość. Ale co dla nas tak naprawdę oznaczają Święta?
Chciałabym pielęgnować ich wymiar duchowy, skromny, refleksyjny. Oczekuję wewnętrznej przemiany, odrodzenia, zwrócenia w kierunku dobra. Nie jestem jednak pustelnikiem, ba! uwielbiam rodzinne spotkania i nasiadówy ze znajomymi, których dawno nie widziałam. Jak więc przełożyć bożonarodzeniowego ducha w nasze współczesne świętowanie?
Mam kilka pomysłów, jak spędzę ten czas. I mimo że niektóre są pisane na wyrost, mam nadzieję, że uda mi się wytyczyć sobie pewnego rodzaju szlak, którym będę podążać.
1. Ograniczę się w obżarstwie – pomimo iż uwielbiam uszka z barszczem, pierogi z grzybami, makiełki i naszą wschodnią sałatkę ze śledziem i burakami, postaram się zachować umiar i nie wpychać w siebie tych przysmaków po kres wytrzymałości i pojemności żołądka. Nie chcę ratować się tabletkami na nadkwasotę ani odpinać guzika u spodni i w takim stanie zostać za stołem. Wystarczy, że skosztuję kilku ulubionych potraw i zrobię miejsce na inną aktywność niż jedzenie. Muszę mieć w końcu energię na realizację świątecznych kuponów!
2. Ograniczę się w piciu alkoholu. Nie zamierzam moralizować – alkohol jest dla ludzi i kto lubi dobre wino, niech go odświętnie skosztuje. Sprzeciwiam się natomiast nadmiernemu piciu pod pretekstem świąt. Dawno nie widziana rodzina zachęca, by przepić toast „pod ten śledzik”. Wieczorne nicnierobienie połączone z uprzednim obżarstwem daje powód, by „łyknąć małego” na lepsze trawienie. W tym wszystkim brak miejsca na refleksję, świadome przeżywanie, odrodzenie się na nowo. Zamiast alkoholu łyknij napar z mięty i ciesz się tym czasem spędzonym z rodziną. Pamiętaj o dzieciach, które widzą więcej, niż nam się wydaje. Nie daj im powodu do wstydu za swoich rodziców.
3. Ograniczę się w narzekaniu. Postaram się zauważać pozytywy nawet w sytuacjach pełnych wyzwań. Gdy będę goniła z jednej wigilii na drugą spocona od przebierania butów i płaszcza, gdy podczas kolacji ktoś wspomni o polityce, gdy rodzicielskie uwagi będą dokładnie takie same jak 20 lat temu – uśmiechnę się i dam wyraz mojego wewnętrznego spokoju. Będę wdzięczna za to, że jestem tu i teraz z ludźmi, których kocham. Czasem to naprawdę trudne, by unieść się ponad wszystko i odpuścić, ale w święta chyba warto spróbować.
4. Ograniczę moją obecność w internecie. Nie czekajcie na nowe wpisy. Może być tak, że komputer będzie leżał zakurzony gdzieś w kącie pokoju, a telefon posłuży do dzwonienia z życzeniami zamiast cykania fotek i umieszczania na instagramie. Poświęcę się dzieciom, rodzinie i znajomym, zawalczę z moim (chyba już) uzależnieniem od bycia online. Mam nadzieję, że zaprocentuje to większym spokojem i możliwością skoncentrowania się na tym, co ważne.
5. Będę śpiewała kolędy bez wstydu, że zafałszuję. Zachęcam Was również do kolędowania, nawet jeśli sami dorośli siedzą przy stole, nawet jeśli nie macie głosu Steczkowskiej czy Szcześniaka. Porzućcie kompleksy i uprzedzenia, bo nie ma drugiego czasu w roku, kiedy wspólnie możemy to zrobić.
6. Będę żyła wolniej, ale bez presji. Stan zen jest osiągalny w trakcie urlopu z dala od cywilizacji, a Boże Narodzenie rządzi się swoimi prawami i tradycjami. Ważne, żeby mieć czas i możliwość wychylić nos z nad garów pełnych zupy rybnej i być obecnym prawdziwie i w pełni. Nie myśl, że partia pierogów czeka na wyjęcie z wody. Pozwól sobie poprzeszkadzać. Pozwól sobie pomóc. Zrób miejsce na coś więcej niż tylko organizację przyjęcia. Przemyśl, co możesz zmienić w tym kierunku i razem ze mną zwolnij.
7. A jak już będzie po? Postaram się znaleźć czas na dokończenie kilku lektur, może lenistwo przy telewizyjnych klasykach, a gdy pogoda pozwoli odpoczynek na świeżym powietrzu.
I na razie odpuszczę poświąteczne przeceny, bo nie potrzebuję niczego nowego do mojej szafy.
Taki mam plan, tak chcę przeżyć nadchodzące dni. Bez złości, bezsensownego pędu i niepokoju.
I oby Wam również udało się spędzić te Święta w ulubiony dla Was sposób, nawet jeśli będzie się to wiązało ze złamaniem wcześniejszych schematów.
Czy zdecydujesz się zawalczyć o to, co dla Ciebie ważne?
No Comments