Najcenniejszą rzeczą, jaką możemy dać innym jest nasza obecność. Kiedy uważność obejmuje tych, których kochamy, rozkwitną niczym kwiaty.
Takim zdaniem Rachel Macy Stafford rozpoczyna kolejny rozdział książki „Hands free mama”. Po tym, jak miesiąc temu napisałam o pozbywaniu się rozpraszaczy z naszego życia, czas zrobić kolejny krok w stronę … no właśnie, czego?
Czemu ma służyć wyłączenie wtyczki z kontaktu? Jak jest cel bycia offline, choćby w niedzielę? Co więcej możemy zyskać?
Otóż następnym krokiem odłożenia na bok telefonu, komputera i naszych 'to-do-list’ jest zbudowanie wartościowej relacji z najbliższymi. Wydawałoby się to czymś oczywistym, ale nie dla wszystkich.
Wyobraź sobie, że właśnie zaczynasz jednodniowy post od urządzeń elektronicznych. Odkładasz wszystkie na bok, rzeczywiście je wyłączasz. Wyciągasz kable, naciskasz przycisk 'Power’, wyciszasz, to co możliwe. Jak się z tym czujesz? O czym pomyślisz na pierwszym miejscu?
Mogę się założyć, że nie będzie to gra w Scrabble z dziećmi i mężem ani nawet czytanie papierowej książki (których być może już w domu nie masz). Pierwszą myślą po odstawieniu rozpraszaczy będzie: „Ciekawe, czy ktoś nie napisał do mnie ważnego maila” albo „Ciekawe, co nowego się wydarzyło na facebooku”, no a przy najbliższej okazji będzie to „Przepis na lasagne? (lub cokolwiek innego, czego NIE WIESZ) Zaraz to sprawdzę w Google.”
Odstawienie urządzeń elektronicznych jest jak odstawienie narkotyków – pierwsza reakcja to bunt i pragnienie przywrócenia nam łączności z internetem.
Nie martw się, to zupełnie naturalne. Każdy z nas ma jakieś słabości i tak się może zdarzyć, że Twoją jest bycie online. Może nie uważasz się za osobę uzależnioną, ale wyłączenie telefonu traktujesz jak zamach na swoją wolność. Co ważne to przyznać się najpierw przed sobą, a potem przed najbliższymi, że starasz się z tym walczyć, po to, by w przyszłości korzystać z technologii z umiarem i rozwagą. A tymczasem postanawiasz podjąć post lub ograniczanie się w korzystaniu z tego, co tak naprawdę związuje Ci ręce i zamazuje obraz najbliższych.
Zatem kolejnym krokiem po odstawieniu telefonu jest deklaracja wobec rodziny, przyjaciół, może partnera, że jesteś offline. Z racji tego, że jest Ci z tym trudno, potrzebujesz z ich strony wsparcia, czasem delikatnego przypominania, jak bardzo bezpośredni kontakt z Tobą jest dla nich ważny i jak niepotrzebne są do tego nowe technologie.
Może to być proste: „Potrzebuję, byś mi przypominał, żebym wyłączyła komputer, gdy wracasz do domu. Chcę z Tobą spędzać czas prawdziwie, a nie wsiąkać w świat wirtualny”
Albo prosić o współuczestniczenie w Twoim wyzwaniu: „Czy zechciałbyś mnie wesprzeć i przeżyć weekend offline?”
Gdy otworzysz się ze swoją deklaracją na najbliższych, możesz mieć zagwarantowane, że się z tego ucieszą i będą starali Cię wspierać. W końcu, wg artykułu z ostatnich Wysokich Obcasów, gdy korzystamy z telefonów w obecności dzieci, czują się one niechciane i mało ważne, i najchętniej wyrzuciłyby nasz telefon przez okno.
Gdy zadeklarujesz swoją wolę, zastanów się teraz, jak wyglądają Wasze relacje. Jak radzi Rachel, nawiąż łączność – nie tylko z dziećmi podczas ich ulubionych czynności. Pamiętaj o mężu lub żonie. Jeśli to dla Was nowe, oderwijcie się wieczorem od świecących na niebiesko ekranów, spójrzcie sobie w oczy i …rozmawiajcie. Jak często Wam się to zdarza?
![]() |
Zamiast przewijać palcem po ekranie, porozmawiajcie! |
Przyznam szczerze, że jak sama rozpoczęłam pewnego dnia rozmowę, natrafiłam na ścianę. Kompletnie się nie zrozumieliśmy. Ja chciałam, żeby mąż wyłączył komórkę i ze mną pogadał, a on odczytał to jako zamach na jego wolny czas. Brak zrozumienia dotknął mnie bardzo, szczególnie że miałam jak najlepsze intencje. To, czego jednak zabrakło, to otwarta komunikacja i propozycja z mojej strony na tę formę spędzenia czasu, tak byśmy oboje się na to zgodzili. Mąż zaskoczony w trakcie 'czegoś ważnego’ nie chciał z tego zrezygnować. Ale następnego dnia, gdy mu wytłumaczyłam, jak usprawnić naszą relację, co czuję, gdy siedzimy przyklejeni do monitorów i jak chcę zmienić nasze wspólne wieczory, przyjął to ze zrozumieniem i mogliśmy radośnie spędzić ten czas bez wsparcia ze strony elektroniki.
Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem przeciwna technologiom i ich znaczeniu w cywilizacyjnym postępie. Nie jestem świętoszkiem, który wyrzucił telewizor, a komórka służy mu tylko do dzwonienia. Chodzi mi tylko o to, żeby nasze relacje przez ten szalenie szybki rozwój nie traciły. Żebyśmy sprawdzili, choćby wieczorami, czy nadal potrafimy ze sobą rozmawiać. Żebyśmy ZAUWAŻALI siebie nawzajem, byli uważni na drugiego człowieka i jego potrzeby
Szanujmy najbliższych, bo tylko dzięki prawdziwemu spędzaniu z nimi czasu możemy wypracować pełną i wartościową relację, która z każdym dniem będzie procentowała.
1 Comment
Faktycznie jest to trudne ale nie jest niemożliwe. Kiedyś w internecie właśnie popularne było zdjęcie niemieckiej skrzynki na listy z komentarzem: napisz do niej list miłosny, bo za 20 lat ona nie da rady na tyle przewinąć what’s up’a by odnaleźć Twoje wyznanie ;)) Nie wiem na ile się to wpisuje w minimalizm,ale w życie z uwagą napewno 😉 pozdxrawiam!
25 listopada 2017 at 1:35 PM