Brzmi w mych uszach niemieckie przysłowie wraz ze stukotem kół na progach zwalniających mojego osiedla. Nie ma nic trudniejszego do zniesienia niż kilka dni wolnego, myśli Johan. Myślę i ja za każdym razem, gdy wracam z urlopu.
50 odcieni szarości, czyli polskie morze latem |
Mimo wszystko nic nie cieszy tak jak powrót do własnego domu. Pomimo sterty gratów do poukładania w szafach, męczącej podróży i stóp spalonych jednodniowym (!) opalaniem, dom jest tym miejscem, w którym czuję się u siebie. Każda roślinka na balkonie jest moja i wita mnie żółcią zeschniętych liści i brązem podwiędłych kwiatów. Woła: Gdzieś ty była! Żądam picia, obcięcia suchych części i przesadzenia do większej doniczki! Każdy kurz jest tu mój, choć nie przeze mnie zgromadzony. Rysy na ścianach przypominają dzieciom, że tu się rysowało i poniewczasie, że nie było wolno. Telewizyjna ramówka dnia pozwala wrócić do normalności, choć jakiejś innej, bo wakacyjnej.
Przydałaby mi się teraz wizyta Marie Kondo z jej utopijną zasadą: posprzątaj raz, a dobrze. Marie, nie można posprzątać raz, a dobrze, bo powrót z urlopu obraca wniwecz cały osiągnięty wcześniej porządek i trzeba sięgnąć po ‘metody’, ‘sposoby’ lub po prostu ścierę. Magia sprzątania sprowadza się do magii własnych rąk zmoczonych wodą, płynem i proszkiem.
Konewka do zwiędłych ziółek podlewania.
napisania.
Przecież to harówa od rana do wieczora! Ganianie za jednym, uspokajanie
drugiego, mycie, sprzątanie jak w domu, a jeszcze telefonami z pracy męczą.
Niby jesteśmy daleko, ale dogania nas rzeczywistość, którą zostawiliśmy w domu.
Zatrzymajmy się na chwilę. Dajmy telefonom ucichnąć, a naszym myślom odciąć się od tego, co zazwyczaj. Doceńmy czas z rodziną i znajomymi. Róbmy zdjęcia, ale nie za wiele. Zapamiętajmy chwile naszymi oczami. Skoncentrujmy się na byciu ‘tu i teraz’, a gwarantuję, że odpoczynek będzie efektywniejszy, powrót przyjemniejszy, a stres powakacyjny zredukowany.
A Wy jaki macie sposób na udane wakacyjne wyjazdy
i bezstresowe powroty?
No Comments