fbpx
Zero Waste

Seleryba i święty spokój, czyli święta wege i zero waste

Święta zero waste i wegetariańskie

Święta Bożego Narodzenia tuż tuż. Latamy jak w ukropie, by dać wyraz, jak wyjątkowy jest ten czas dla nas. Przygotowania do świąt mogą wyglądać nieco inaczej, jeśli się jest zero waste, a w dodatku wege. Sama nazwałabym się fleksitarianką, choć uwielbiam wegańskie jedzenie i gdy tylko mam okazję, pałaszuję roślinne potrawy. Wiem, że miałabym mentalny problem przejść przez święta w wersji wege. Powodów jest kilka, choć cały czas oswajam się (i moją rodzinę), że bez mięsa też jest życie. Postanowiłam więc zapytać znajomych i blogerów (oraz znajomych blogerów), w jaki sposób spędzają zazwyczaj święta będąc na diecie wegańskiej lub wegetariańskiej, a przy tym praktykując bezśmieciowy styl życia. Chcę tym samym dodać sobie animuszu, by śmielej przejść na roślinną stronę mocy. A może i Was zainspiruję?

Wege święta Bożego Narodzenia

„Na święta zazwyczaj mówimy sobie, że nie będziemy robić jak nasze rodziny i spędzać całych dni w kuchni. Jednak z początkiem grudnia nachodzi nas jakaś tęsknota zawsze za pierogami.” — mówi Agnieszka, autorka bloga o weganizmie i zero waste, Hodowla Słów.

Agnieszka i Krysia lubią lepić pierogi

„No i lepimy je. Jeden dzień z Krysią siedzimy, ja robie farsz, ona lepi, potem gotujemy, to takie nasze małe święto, taki dzień dla nas, który przypomina też trochę mandalę, bo bardzo długo trwa przygotowanie tych pierogów, a potem tak szybko się je zjada.”

Dorota, autorka bloga EkoEksperymenty, śmiało stwierdza, że weganizm bożonarodzeniowy nie był dla niej trudny. „W domu rodzinnym, z potraw zwierzęcych, jedliśmy tylko ryby. W kolejne dni zjadało się resztki z wigilijnego stołu. Zawsze najbardziej lubiłam domowy kiszony barszcz z ręcznie lepionymi grzybowymi uszkami. Lubię też pierogi. Na słodko piernik i kompot z suszu.”

Dieta wegańska potrafi zabić ćwieka nawet najbardziej tolerancyjnej rodzinie.  O ile ktoś nie je mięsa w zaciszu swego domu, nic to nikomu nie wadzi. Problemy zaczynają się, gdy wkraczamy w okres rodzinnych uroczystości i świąt – wówczas lepiej się przygotować, że nie będzie to ani lekkie, ani łatwe.

„Nasza dieta na początku była odbierana jak fanaberia” – mówi Julia z Na Nowo Śmieci. „Byliśmy namawiani na zjedzenie mięsa, bo przecież od jednego kotleta nic się nie stanie. Albo przekonywani, że trzeba spożywać mięso choć od – nomen omen – święta, bo inaczej się pochorujemy. W rezultacie w wigilię jedliśmy to co wszyscy, a w kolejne świąteczne dni tylko rybę i dodatki do mięsnych dań – ziemniaki, surówkę.”

Dorota Czopyk piecze pierniki i robi kompot z suszu

Podobne przejścia z bliskimi miała Dorota w trakcie pierwszej wege wigilii. „Rozmowy przy stole zostały zdominowane przez naszą dietę. Pojawiły się pytania, żarciki, docinki, propozycje A może jednak zjecie śledzika, nikomu nie powiemy. Pamiętam, że było mi bardzo przykro, bo miałam wrażenie, że rozmowa ma na celu wytknąć nam ewentualną hipokryzję lub niekonsekwencję, że pytania zadawane są po to, żeby nam uświadomić, że się mylimy i to co robimy jest głupie.”

Pamiętam swoje momenty niejedzenia mięsa. Pomijając wewnętrzne zmagania z brakiem mięsnego smaku, nieumiejętnością przygotowania odpowiednich potraw zapewniających właściwy bilans odżywczy, najtrudniejszy był rodzinny ostracyzm w trakcie wspólnych spotkań. To były właśnie te momenty, w których się łamałam i szłam na łatwiznę. Kotlet, ziemniaki i surówka były zbyt łatwe do zaakceptowania w trakcie głodu. Innych opcji nie było, a gotowanie w nie mojej kuchni kłopotliwe dla wszystkich stron. Kroiłam więc kotleta, nabijałam na widelec i wkładałam do ust. Z każdym kolejnym kęsem postanowienie niejedzenia mięsa uchodziło w zapomnienie.

Janusz (Green Projects) jedzenia na wigilię nie robi, ale ten dzień jest dla jego rodziny wege. W kolejne dni dojadają pozostałości z wieczerzy. „W święta jakieś mięso jest, ale ja jadę w gości, więc ciężko wymagać roślinnego menu w stu procentach.”

Bogusia piecze wegańskie pierniczki

Bogusia (Piękno i Minimalizm) od siedmiu lat nie mieszka w domu rodzinnym, przez co mija ją większość przygotowywania posiłków. „Nie jem mięsa już trzeci rok, nie przygotowuję osobno dań udających te tradycyjne wigilijne potrawy. W końcu pierogi z kapustą i grzybami są wegańskie. Moja mama jest mistrzynią w wymyślaniu potraw, robi dla mnie wegański bigos, przy okazji tego tradycyjnego, czy gołąbki, różne kotleciki warzywno-ryżowe, za co ogromnie jestem wdzięczna. Zawsze w okresie świąt jest aż nadto pożywienia i każdy z gości wraca do domu z pojemnikami. Dojadamy te resztki przez następny tydzień. Sama przygotowuję ewentualne drobne słodkości: wegańskie pierniczki z przyjaciółką, trufle z kaszy jaglanej a’la raffaello czy karmelizuję orzeszki w whisky i ostrych przyprawach.”

Na tradycyjnej, polskiej wigilii potraw bezmięsnych jest całkiem sporo. W moim rodzinnym domu jada się krokiety z grzybami, barszczyk, kluski z makiem czy, podobnie jak w innych domach, pierogi z kapustą i grzybami. Reszta potraw zawiera rybę w postaci surowej (śledzik) lub smażonej (karp). Zjadam je, bo nie znam innego sposobu na rybne smaki.

Daria lubi eksperymentować ze smakiem, by przekonać innych do diety wegańskiej

„Rybę można zastąpić lepszą selerybą, w której na pewno nie znajdziemy ości” – mówi Daria (Ekocentryczka). „To punkt obowiązkowy na moim świątecznym stole. Jest pyszna i łatwa do przygotowania.” Na święta piecze pasztet z soczewicy, z dodatkiem suszonej śliwki, albo żurawiny. Na słodko przygotowuje korzenne praliny z orzechów i daktyli i ciasto piernikowe z kokosową bitą śmietaną. Zamiast walczyć z mięsnymi gustami pozostałych członków rodziny, Daria woli ugotować coś pysznego, eksperymentować ze smakami i być może przekonać innych do bezmięsnej diety.

„Teraz już jest lepiej, bo nawet gdy przyjeżdżamy do rodziny na obiad albo weekend, dostajemy specjalnie dla nas gotowane jarskie dania.” – twierdzi Julia.

U niektórych pojawia się z czasem tęsknota za mięsnym smakiem, mimo że można go nie pamietać.  „Obecnie trudno nazwać mnie weganką, bo czasami jem nabiał” – mówi Dorota. „Po przeprowadzce z wielkiego miasta na malutką wieś pojawiły się dylematy co jest lepsze: lokalne masło czy sprowadzany z daleka olej kokosowy? Twaróg od gospodarza czy tofu opakowane w plastik z supermarketu oddalonego od mojego domu o 30 km. Gdy byłam w ciąży zaczęliśmy też sporadycznie kupować wiejskie jajka, masło oraz twaróg prosto od lokalnych gospodyń i tak nam zostało.”

Lokalne odzwierzęce wyroby w zestawieniu z egzotycznymi półproduktami z drugiego końca świata mogą wygrać w bitwie o zdrowsze i bardziej ekologiczne jedzenie.

Zrób miejsce dla zero waste przy stole

Polacy marnują 9 mln ton jedzenia rocznie. W trakcie świąt wyrzucamy go najwięcej w porównaniu z resztą roku. Tradycja podpowiada, by wigilijny stół zastawiony był obficie, a każdy mógł się doliczyć dwunastu potraw. Gdy byłam dzieckiem, zawsze liczyłam, czy na pewno jest ich tuzin, a jeśli nie, szybko dostawiałam coś dodatkowego, nawet jeśli miał to być cukier.

Dziś wolę zaproponować rodzinie (to u niej spędzamy święta), by przygotowywała mniejsze porcje, które z łatwością zjemy. Najlepiej jest zaplanować wielkość potraw w stosunku do liczby gości i tego, co kto ze świątecznego stołu lubi. Gdy zawsze zostają śledzie, może warto z nich zrezygnować albo przyrządzić ich mniej. Odpowiednie planowanie jest jednym z kroków do niemarnowania w kolejnych dniach świąt.

Daria wybiera większe opakowania produktów, co może kupuje w słoikach i szklanych opakowaniach, które ponownie wykorzystuje albo oddaje do recyklingu. „Nie ruszam się z domu bez swojej siatki na zakupy, nie pakuję owoców i warzyw w plastikowe torebki” – dodaje. „Warto dobrze zaplanować listę i kupić tylko to, czego potrzebujemy, żeby nie marnować żywności. Święta to tylko trzy dni, potem znowu można iść do sklepu i uzupełnić lodówkę.”

„Moje święta zero waste to umiar w jedzeniu, ozdobach i prezentach. W tym roku, zamiast każdy każdemu robić prezent, jedna osoba robi tylko jednej osobie” – mówi Bogusia.

Agnieszka z Krysią planują pomóc finansowo potrzebującym na święta a zamiast prezentów wylosują jedno stowarzyszenie lub osobę z wcześniej wrzuconych do puli, dla której przekażą ustaloną kwotę.

Ozdoby upcyclingowe Julii

Julia z Grześkiem dają sobie prezenty ręcznie robione. „Czasem jest to coś niematerialnego, na przykład, napisana i zagrana przez mojego męża piosenka. Ja dla niego natomiast wykonuję prezenty upcyklingowe.” Choinkę mają z wypożyczalni, a ozdoby Julka wykonuje ręcznie, najlepiej z makulatury, włóczki ze zużytych t-shirtów albo suszonych owoców.

Zielone gałązki, surowe drewno, laski cynamonu, suszone owoce, światło świec to ulubione ozdoby Darii. „Szklany słoik, trochę gałązek, szyszki, bombki, które mamy w domu i dekoracja gotowa. Warto zrobić swoje ozdoby choinkowe – pierniczki, gwiazdki z papieru, suszone jabłka i pomarańcze. To dla mnie idealna choinka.” Prezenty robi przemyślane, notuje pomysły przez cały rok, by trafić w gusta osoby obdarowywanej. „Praktyczne nie znaczy nudne” – dodaje.

Dla Janusza najbardziej się liczy święty spokój

Sylwia Sikorska (vlog W drodze do zero waste) stara się kontrolować, co dzieci dostaną pod choinkę. „Tymon (mam nadzieję) dostanie tylko pieluchy. Maja kilka wymarzonych zabawek o których mówi już od kilku miesięcy. Nie są one zero waste, ale na pewno takie wyczekane prezenty nie zostaną rzucone w kąt po 15 minutach.”

Ania (Givebox Poznań) obdaruje znajomych słoiczkami wypełnionymi upieczonymi razem z córką Leną pierniczkami. „Co roku robiłyśmy też kartki świąteczne przy użyciu starych magazynów” – mówi Ania, choć w tym roku nie znalazły na to czasu. „Za papier do pakowania prezentów posłuży taki z recyklingu, ozdobiony stemplami, które robimy samodzielnie.”

Agnieszka choinki nie ma, bo… pies zjada bombki i drzewka jej szkoda. Bez choinki też są święta.

„A prezent? Jak dla mnie święty spokój byłby idealny” śmieje się Janusz.


Wam również życzę świętego spokoju pod choinką (o ile ją macie).
I błogosławionego niemarnowania!
**
Dziękuję Agnieszce, Ani, Bogusi, Darii, Dorocie, Januszowi, Julii i Sylwii za wielki wkład, jaki mieli w powstanie tego artykułu!
Previous Post Next Post

Przeczytaj jeszcze

13 komentarzy

  • Reply nanowosmieci

    O właśnie, ukłony dla Bogusi za przypomnienie! Wegański bigos – najlepszy bigos ever! :))
    Dziękuję, Kasiu, za ten wpis :*

    20 grudnia 2017 at 12:21 PM
    • Reply Kasia W | Ograniczam Się

      Uwielbiam takie dania! Do wege bigosu dodaje się wędzonych śliwek i grzybów, prawda?

      20 grudnia 2017 at 4:13 PM
      • Reply nanowosmieci

        Dokładnie! 🙂

        20 grudnia 2017 at 4:16 PM
      • Reply rodzinadajerade

        uwielbiam wegański bigos. I W wersji wigilijnej- u nas tylko kapusta i grzyby. I takiej bardziej codziennej- z przepisu Jadlonomii- dodatkowo z soczewicą

        20 grudnia 2017 at 5:06 PM
  • Reply BogusiaM

    Aż serce rośnie, że jest nas coraz więcej:)

    20 grudnia 2017 at 12:24 PM
    • Reply Kasia W | Ograniczam Się

      Sporo osób nie je mięsa, wśród moich znajomych również. Nic tylko brać przykład i przyrządzać w domu te pyszności!

      20 grudnia 2017 at 4:12 PM
  • Reply rodzinadajerade

    Nie jestem weganką, chociaż faktycznie mięso jem praktycznie tylko podczas wizyt u rodziny. Nie jadłam mięsa w ogóle podczas ostatniej ciąży (odrzucało mnie; na początku ciąży tak bardzo, że sam zapach upieczonego już mięsa wywoływał mdłości) i wtedy nie spotkałam się z ostracyzmem, ale ciąża rządzi się swoimi prawami. Nie wiem, jaka byłaby reakcja na codzień- pewnie jakieś podśmiech..ki by się pojawiły. Z drugiej strony w mojej rodzinie, nawet w wigilię nie ma przymusu zjedzenia wszystkiego i nawet kiedy jeszcze karp pojawiał się na naszym stole, to nikt nie musiał go jeść. Na szczęście dla wegan Polska Wigilia jest w dużej mierze wegańska (przynajmniej w moim domu rodzinnym- oprócz śledzi chyba wszystko pozostałe jest weganskie)

    20 grudnia 2017 at 1:40 PM
    • Reply Kasia W | Ograniczam Się

      To prawda, istnieje powszechne mniemanie, że w ciąży wszystko (w przynajmniej wiele) można wybaczyć. Niejedzenie mięsa również 😉 Mi nadal brak konsekwencji jeśli chodzi o dietę, ale usilnie się staram ograniczać i kupuję sporo produktów dla wegan w kooperatywie. Uwielbiam paprykarz jaglany!

      20 grudnia 2017 at 4:14 PM
  • Reply Joanna Baranowska

    U mnie święta będą z rybą, ale jeszcze nie jesteśmy na etapie, żeby zrezygnować ze śledzia. Bardzo zaciekawiła mnie seleryba i chyba się zdecyduję ją zrobić. Jak wyjdzie, to się pochwalę 😉 Ściskam świątecznie!

    21 grudnia 2017 at 2:19 PM
  • Reply madame raspberry

    Weganką i blogerką jestem od ponad 4 lat.. zero waste odkryłam jakieś 3 lata temu.. dla mnie kolejne święta bez śmieci i mięsa to normalka:D Cieszę się że jest coraz więcej bloggerów, którzy inspirują do zmian;)

    23 grudnia 2017 at 2:09 AM
  • Reply inka

    Od 7 lat jestem wegetarianka.
    Wigilia w moim rodzinnym domu zawsze była bezmięsna – barszcz na wywarach z samych warzyw, uszka z grzybami, kapusta z grochem same smaczne dania. Czasem pojawiała się ryba w śladowych ilościach, jadł ją tylko ten, kto chciał.
    W tym roku na proszonej wigilii zostałam zaskoczona uszkami z mięsem, każde następne podane danie zostało nietknięte na moim talerzu. Ot taki wigilijny niesmak…

    7 stycznia 2018 at 11:36 PM
  • Reply Dorota Strzelczyk

    Ojej, przeczytałam o selerybie i musiałam się podzielić moim doświadczeniem. Jesteśmy z mężem i synem wegetarianami z długim stażem. W minione święta mój brat chciał zrobić nam przyjemność na wigilię i wyprodukował właśnie selerybę. Wszystko świetnie, wiem, że była z selera, ale wyszła tak dobrze, że jej wygląd, zapach, smak… No nie mogliśmy jej zjeść, za bardzo przypominała rybę 😉 Na szczęście nie zmarnowała się – zjedli ze smakiem mięsożercy :-).

    22 marca 2018 at 12:16 PM
  • Leave a Reply