fbpx
Podcast

Jak prawo pomaga chronić przyrodę? Czyli czym jest Nature restoration Law

Unia Europejska planuje wprowadzić rozporządzenie Nature Restoration Law, które ma na celu wprowadzić mechanizmy chroniące przyrodę i bioróżnorodność, skuteczniej niż cokolwiek do tej pory. Założeń NRL jest wiele, ale szanse na jego wdrożenie na razie nikłe. Kilka państw sprzeciwia się rozporządzeniu, m.in. premier Donald Tusk, ale też Szwecja, Belgia czy Węgry.

Kolejne głosowanie nad NRL już 17 czerwca. Czy natura dostanie swoją szansę? Czy będzie nadal postrzegana jako przedmiot, a nie podmiot?

Do rozmowy zaprosiłam Martę Klimkiewicz – z Fundacji ClientEarth – Prawnicy dla Ziemi https://www.clientearth.pl/

A Ty jakie masz zdanie o Nature Restoration Law?

Kasia Wągrowska
Witajcie w kolejnym odcinku podcastu „Nasze Klimaty”. Jest to podcast o klimacie, ekologii, dbaniu o środowisko i o ludziach, którzy zmieniają ten świat na lepsze. Z tej strony Kasia Wągrowska, autorka bloga Ograniczam się i książki „Życie zero Waste. Żyj bez śmieci i żyj lepiej”. Rozgośćcie się tutaj, przesłuchajcie podcast, zostawcie komentarz. Napiszcie, co o nim myślicie, a jeżeli chcecie, to wesprzyjcie ten podcast na serwisie Patronite z dopiskiem „Ograniczam się”.

Moją dzisiejszą gościnią jest Marta Klimkiewicz z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, wcześniej zaangażowana również w prace w ramach Kampinoskiego Parku Narodowego. Spotykamy się dzisiaj, żeby porozmawiać o pewnej regulacji wychodzącej ze strony Unii Europejskiej. Unii Europejskiej, która w dzisiejszych czasach kojarzy się nam trochę kontrowersyjnie, aż mi to przykro mówić, bo przez wzgląd na przetaczające się przez całą Europę i Polskę protesty rolników, Unia Europejska jest na językach wszystkich. Zazwyczaj jednak trochę w tym negatywnym kontekście. Przykro jest mi to mówić, dlatego że jestem chyba jedną z większych obrończyń tych struktur, w których my jako Polska się znajdujemy, uważam, że akurat bardzo dużo pozytywnych regulacji ze strony unijnej dla nas wychodzi. Chciałabym porozmawiać konkretnie o regulacji, z języka angielskiego nazywanej Nature Restoration Law. W marcu premier Donald Tusk opowiedział się przeciwko temu rozporządzeniu. Komentatorzy wskazują, że Tusk uległ presji właśnie rolników, którzy w swoich licznych protestach opowiadali się przeciw ekologicznym unijnym rozwiązaniom. Jest tutaj kilka wątków, natomiast chciałabym zacząć od początku – czym to Nature Restoration Law w ogóle jest?

Nature Restoration Law – co to?

Marta Klimkiewicz
Nature Restoration Law, czyli po polsku rozporządzenie w sprawie odbudowy zasobów przyrodniczych, jest pierwszym od 30 lat, czyli od czasów dyrektywy siedliskowej, tak przekrojowym aktem prawnym, który ma na celu poprawę stanu przyrody w Europie. Jest to inicjatywa bardzo ambitna, dlatego że obejmuje nie tylko te siedliska przyrodnicze, które już są chronione europejskim prawem, ale też takie tereny, gdzie ta legislacja unijna dotycząca ochrony przyrody nie sięgała dotychczas i tutaj możemy na przykład wskazać miasta, niektóre tereny rolnicze, rzek czy wreszcie lasy, które, owszem, są przedmiotem zainteresowania polityki europejskiej, natomiast w takim ujęciu, w jakim NRL o tym mówi, to jest dosyć podejście nowe i takim celem ogólnym rozporządzenia jest to, żeby do 2030 roku objąć odbudową 20% lądów i mórz Unii Europejskiej, a do 2050 roku wszystkie ekosystemy, które potrzebują odbudowy. Co to może być ta odbudowa? Co to jest to przywracanie przyrody, odbudowa, renaturyzacja? Wiele osób nie ma takiego jasnego obrazu, co to właściwie jest.

Po co nam regulacje prawne, chroniące tereny naturalne?

Kasia Wągrowska
Obserwując to, co się dzieje wokół możemy czasem jasno stwierdzić, że przyroda sama się odbudowuje. Dlaczego w ogóle muszą być jakieś regulacje prawne, które będą chroniły te tereny naturalne i o co tutaj chodzi?

Marta Klimkiewicz
W wielu przypadkach oczywiście jest tak, że przyroda radzi sobie sama, jeżeli się ją zostawi w spokoju, czyli jeżeli się odejmie tę presję czy te zakłócenia, które sprawiają, że ekosystem działa w sposób zaburzony, że te procesy naturalne, które powinny tam zachodzić, nie zachodzą albo zachodzą w jakiś sposób nie taki jak natura sobie to wymyśliła i tutaj wchodzi ochrona ścisła natomiast. Nature Restoration Law, czyli to rozporządzenie w sprawie odbudowy zasobów przyrodniczych, dotyczy nie ochrony tego, co już istnieje, ale raczej przywracania ekosystemów, które tego wymagają. Dobrym przykładem jest tutaj torfowisko. Torfowiska to są takie ekosystemy, które w Europie były często osuszane na potrzeby chociażby rolnictwa czy leśnictwa, ale też na potrzeby wydobycia torfu. W niektórych krajach to się dalej dzieje. Jak się odtwarza takie torfowisko? Najprostszą metodą jest po prostu, mówiąc kolokwialnie, zatkanie, zatamowanie rowów odwadniających, które takie torfowisko drenują. Wtedy jest spora szansa, że te procesy, które kształtują torfowisko, wrócą na swoje tory, roślinność się odbuduje w takim kształcie, w jakim na torfowisku powinna występować. No i mamy zregenerowany, odbudowany ekosystem. To jest taki najprostszy przykład tego, jak taka odbudowa przyrody może działać w praktyce.

Jakie obszary w Europie ma objąć Nature Restoration Law?

Kasia Wągrowska
Czy są jakieś jeszcze inne przykłady, którymi mogłabyś się podzielić? Co my jeszcze potrzebujemy odbudować? Torfowiska są takim dosyć świeżym tematem – o nich też rozmawialiśmy tutaj w podcaście z Iloną Biedroń z Centrum Ochrony Mokradeł. Natomiast nad czym jeszcze jako Europa chcielibyśmy w ramach tego Nature Restoration Law pracować? Nad jakimi jeszcze obszarami?

Marta Klimkiewicz
Do tego rozporządzenia zostało wrzucone bardzo dużo różnych tematów. Z jednej strony wspominałam o tym, że rozporządzenie skupia się na siedliskach przyrodniczych, które już są chronione naszymi dyrektywami ptasią i siedliskową, tylko że dane pokazują, że pomimo tego, że te siedliska są chronione od kilkudziesięciu lat, bo dyrektywa siedliskowa ma 30 lat, a ptasia jest jeszcze starsza, to niestety wciąż większość siedlisk chronionych europejskim prawem jest w złym stanie. Przez większość rozumiem tutaj około 80%, czyli to jest naprawdę taka zatrważająca większość i tak naprawdę Nature Restoration Law u swojego zarania jest przede wszystkim odpowiedzią na ten problem. Czyli mamy dwie dyrektywy – ptasią i siedliskową – one nam wprowadzają system obszarów chronionych w Europie sieć Natura 2000, pokazują, jakieś siedliska, jaki gatunki chcemy chronić i mimo tego, że je prawnie chronimy, to de facto wciąż robimy to w sposób niezadowalający.

Kasia Wągrowska
No to mamy już pewne prawo, które miałoby chronić te siedliska. Prawo nie zadziałało, więc rozwiązaniem ma być wprowadzenie kolejnego prawa?

Marta Klimkiewicz
Tak, bo to jest troszkę tak, że dyrektywa to jest taki akt prawny, który trzeba potem jeszcze – przepraszam, że użyję strasznego słowa z prawniczego żargonu – transponować do krajowego porządku prawnego, czyli po prostu trzeba jakby przetłumaczyć prawo europejskie na prawo krajowe, a potem jeszcze trzeba to prawo egzekwować. Tutaj jest pies pogrzebany, same dyrektywy są w porządku, bo przechodziły tak zwane „fitness checki”, siedliskowa całkiem niedawno i wyszło, że jest okej. Natomiast problem jest na poziomie wdrażania i egzekwowania tych przepisów w państwach członkowskich, a rozporządzenie (bo NRL jest rozporządzeniem), to jest taka forma prawa, która działa od razu i obowiązuje wszystkie państwa członkowskie bezpośrednio w momencie wejścia w życie i wszystkie zapisy, które tam są, dosłownie obowiązują państwa członkowskie bez konieczności tłumaczenia z polskiego na nasze, czyli wszyscy od razu wiedzą, jak mają to prawo wdrażać i jak mają je wprowadzać w życie. To sprawia, że z rozporządzeniem dużo trudniej jest dyskutować niż z dyrektywą w tym sensie, że nie ma wątpliwości interpretacyjnych. A jak są to mniejsze i generalnie to rozporządzenie, gdyby weszło w życie, to weszłoby w życie od razu po zatwierdzeniu przez Radę Unii Europejskiej.

Jakie są dalsze losy Nature Restoration Law?

Kasia Wągrowska
To, w jakim momencie jesteśmy teraz, jeżeli chodzi o to rozporządzenie? Jak wspomniałam, w marcu miało się odbyć posiedzenie, na którym miało być głosowanie za wdrożeniem tego rozporządzenia, ale ono się nie odbyło, bo było zbyt wiele głosów przeciwnych, nie tylko ze strony Polski, ale również na ostatnią chwilę Węgry się wycofały, Belgowie czy Finlandia. Jaki jest dalszy los tego rozporządzenia? Czy to nie jest tak, że my właśnie grzebiemy je głęboko w ziemi i nie dajemy mu szansy na ujrzenie światła dziennego? Zresztą rozmawiamy w przeddzień wyborów do Parlamentu Europejskiego, nie wiadomo też, jak nowe rozdanie w parlamencie ułoży relacje parlamentarzystów wobec tego rozporządzenia, czy w ogóle wobec europejskiego zielonego ładu.

Marta Klimkiewicz
Tutaj mieliśmy taką sytuację, że droga tego rozporządzenia przez instytucje unijne była bardzo burzliwa. Jak ktoś jest niezaznajomiony z tym procesem, to wygląda tak, że Komisja złożyła, opublikowała projekt rozporządzenia w czerwcu 2022 roku. Potem to musi jeszcze przejść przez Radę Unii Europejskiej i przez Europarlament. Tutaj następują negocjacje trójstronne między Parlamentem, Radą i Komisją. W ciężkich bólach, po naprawdę poważnych przepychankach politycznych udało się przez ten trilog przejść, udało się wypracować kompromisowy brzmienie tego rozporządzenia. To się działo w ogóle w jakiejś atmosferze koszmarnej kampanii dezinformacyjnej, bo Europejska Partia Ludowa, której członkiem swoją drogą jest Platforma Obywatelska, rozpętała no po prostu koszmarną kampanię dezinformacyjną pod adresem tego rozporządzenia. Kłamali w żywe oczy, opowiadali niestworzone rzeczy z cyklu, że Komisja Europejska będzie zalewać pola, że odbudowa przyrody zagraża bezpieczeństwu żywnościowemu Unii Europejskiej. Po prostu jakieś koszmarne manipulacje, była to oczywiście gra przedwyborcza, obliczona na to, żeby przekonać do siebie bardziej konserwatywnych wyborców, żeby przekonać do siebie rolników, to się działo tak naprawdę przez ostatni rok, może półtora roku i w tej atmosferze ten projekt przechodził przez te kolejne etapy procesu legislacyjnego. Tak, jak powiedziałam, udało się doprowadzić do tego, żeby to kompromisowe brzmienie zostało przyjęte – zaakceptował je i zatwierdził ostatecznie Parlament Europejski i zostało jedno jedyne głosowanie, które miały być czystą formalnością, właśnie w radzie Unii Europejskiej do spraw środowiska, czyli ministrowie do spraw środowiska mieli po prostu już klepnąć to, co zostało wynegocjowane wypracowane. Na ostatniej prostej ten proces się niestety wykoleił, a konkretnie został wykolejony przede wszystkim przez Węgry, dlatego że Węgry przez cały czas trwania procesu legislacyjnego popierały Nature Restoration Law, po czym nagle tydzień przed głosowaniem powiedziały, że jednak nie, nie będą popierać, wskazały oczywiście zupełnie fasadowe przyczyny, dla których zmieniły zdanie. Tajemnicą poliszynela jest to, co nam przekazali nasi węgierscy partnerzy, że Wiktor Orban po prostu próbuje w ten sposób zaszantażować Komisję Europejską, żeby odblokowała Węgrom fundusze, które są zablokowane w związku z tym różnymi, zupełnie odrębnymi kwestiami. Drugim zaskoczeniem była Polska z tego względu, że Polska wcześniej za rządów PIS-u nie zaskakująco rzeczywiście nie popierała NRL, bo wiadomo jaka była polityka prośrodowiskowa poprzedniej ekipy, natomiast obecna ekipa rządząca szła do wyborów z przyrodą na sztandarach.

Kasia Wągrowska
No więc właśnie i dlatego wszyscy się bardzo zdziwiliśmy, gdy nagle usłyszeliśmy wieści, że Donald Tusk i cała Koalicja Obywatelska, która szła właśnie do polskich wyborów parlamentarnych w 2023 z prośrodowiskowymi, proprzyrodniczymi postulatami na ustach, nagle wstrzymuje całe działania, na które my wszyscy czekaliśmy. Tak właśnie, jak mówisz, śledziliśmy te wszystkie boje, które tam się toczyły z wypiekami na twarzy, czy to prawo w ogóle wejdzie, czy nie. Sama nawet pisałam o tym artykuł u siebie na blogu i z taką ekscytacją wręcz do tego podchodziłam i jednocześnie niepewnością, jakie będą dalsze losy tego prawa. Mamy wreszcie tego premiera, który mógłby spełnić te nasze oczekiwania, czyli właśnie klepnąć, wdrożyć i wszystko byłoby bez problemu, a tu nagle klops.

Marta Klimkiewicz
Tak, niestety my to postrzegamy w kategorii zwyczajnego błędu z tego względu, że o ile interpretujemy to w ten sposób, że pan premier jest politykiem z takiej, a nie innej politycznej rodziny z Europejskiej Partii Ludowej. W związku z tym po prostu podtrzymał linię partii, która była przez te partie pchana konsekwentnie od roku. Dodatkowo zbiegło się to z protestami rolników, którzy twardo protestowali przeciwko europejskiemu zielonym ładowi, którego częścią jest NRL, więc tutaj powstała taka niefortunna zbitka, która sprawiła, że pan premier podjął taką, a nie inną decyzję. Natomiast dlaczego my to postrzegamy w kategorii błędu? Prawda jest taka, że gdyby rolnicy wiedzieli, co jest w tym rozporządzeniu to w życiu by przeciwko niemu nie protestowali. Taka jest prawda. Z tego względu, że akurat to rozporządzenie nie wprowadza żadnych nowych ograniczeń czy zobowiązań, które dotykałyby rolników indywidualnych, nie ma tam żadnych przymusowych czy obowiązkowych działań. To odtwarzanie torfowisk wykorzystywanych rolniczo, które przez różne osoby i środowiska siejące dezinformacje było przedstawiane jako przymusowe zalewanie pól przez Komisję Europejską, to jest działanie stricte dobrowolne. Nawet jeżeli ktoś nie jest zaznajomiony z językiem prawodawstwa unijnego, nawet jeżeli ktoś jest laikiem, to jak zajrzał do tego rozporządzenia, to bez żadnego problemu zobaczy, że są tam zapisy napisane takim językiem, żeby nikt nie miał wątpliwości, że jakiekolwiek działania z zakresu renaturyzacji torfowisk na terenach użytkowanych rolniczo są w pełni dobrowolne. Nikt nikogo do niczego nie może zmusić. Co więcej, krok dalej jest napisane, że państwa członkowskie powinny wprowadzić system zachęt, które sprawią, że działania z zakresu renaturyzacji torfowisk będą atrakcyjne dla rolników. Użyte jest słowo „atrakcyjne”, to jest dosyć nietypowy język jak na prawodawstwo unijne.

Kasia Wągrowska
Czy to może oznaczać, że to będą kolejne dopłaty na przykład dla rolników, którzy chcieliby w taki sposób postąpić z częścią swoich obszarów?

Marta Klimkiewicz
Tak, dokładnie. To rozporządzenie daje państwu bardzo dużą elastyczność w tym, jak mają realizować jego zapisy. To jest tak, że każde państwo ma sobie samo stworzyć taki krajowy plan odbudowy, który owszem potem Komisja zatwierdza, ale ten plan ma wynikać z sytuacji w danym kraju. To nie jest tak, że wszyscy mają robić to samo i tak samo. Na przykład w Polsce jakbyśmy koniecznie się uparli, że chcemy na dużą skalę odbudowywać torfowiska, co jest w ogóle świetnym pomysłem i bardzo cennym z punktu widzenia zarówno ochrony bioróżnorodności, jak i przede wszystkim osłony przed zmianami klimatu, to cele rozporządzenia możemy zrealizować w całości na gruntach parków narodowych i na gruntach KOWR-u (Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa). Ci rolnicy nawet nie musieliby brać w tym udziału, gdyby nie chcieli i to jest bardzo ważny aspekt całej sprawy, dlatego że o tym europejskim zielonym ładzie i przez to też trochę o NRL mówi się w kategoriach przymusu, nakazów, narzucania czegoś przez Brukselę. A jak się wczytać w tekst tego rozporządzenia, to on jest napisany bardzo miękko, tam nie ma nawet obowiązku osiągnięcia konkretnego efektu, tylko jest obowiązek podjęcia działań. To jest kolosalna różnica, dlatego że nikt nie będzie nas rozliczał, jeżeli nie osiągniemy takiego procentu powierzchni kraju objętego takimi, a nie innymi działaniami. My po prostu mamy podjąć działania, a nie osiągnąć efekty.

Dlaczego Polska zagłosowała przeciwko Nature Restoration Law?

Kasia Wągrowska
A dlaczego Polska może się w ogóle obawiać tej regulacji? Załóżmy, że premier Tusk nie oprotestował przez wzgląd na główną linię swojej partii w Europarlamencie, tylko z jakichś innych przyczyn? Czy jest tutaj jeszcze jakieś pole do negocjacji w tym rozporządzeniu, coś, co może być dla nas korzystniejsze niż w tym aktualnym momencie, jak to jest skonstruowane?

Marta Klimkiewicz
Nie, cały gwóźdź tego tematu polega na tym, że nie ma żadnych merytorycznych uwag do tego rozporządzenia. To, że ono jeszcze nie weszło w życie, wynika po prostu z faktu, że jego wprowadzenie zbiegło się z kampanią przedwyborczą i z protestami rolników i to jest tak naprawdę jedyny powód, dla którego ono jeszcze nie jest wdrażane. Z tego względu, że jak się popatrzy na zapisy czy to dotyczące lasów, czy to dotyczące ekosystemów rolniczych, w sumie na którekolwiek zapisy tego rozporządzenia. Wystarczy zamknąć oczy, położyć palec w dowolnym punkcie tego rozporządzenia, otworzyć oczy i przeczytać, co tam jest napisane. Polska jest w całkiem niezłej sytuacji – dla nas wdrożenie tego rozporządzenia nie będzie dużym problemem czy w ogóle żadnym. Mówiąc szczerze, bo są takie państwa jak Finlandia czy Szwecja, które protestują przeciwko NRL, dlatego że mają bardzo intensywną gospodarkę leśną, która jest prowadzona zrębami wielkopowierzchniowymi głównie na gruntach prywatnych, więc jakiekolwiek wprowadzenie jednolitej polityki prośrodowiskowej jest tam po prostu bardzo trudne. Dla nich zapisy tego rozporządzenia chociażby w kontekście leśnictwa, mogą być kłopotliwe. Dla nas przy naszym modelu gospodarki leśnej to będzie kwestia jakiś kosmetycznych zmian, jeżeli w ogóle. Jesteśmy w bardzo wygodnym położeniu, moglibyśmy być championem, który ratuje europejską naturę, która z kolei ratuje życie. Dlatego że rosnąca liczba analiz pokazuje, że od stanu przyrody zależy nie tylko bezpieczeństwo żywnościowe, ale w ogóle zdrowie publiczne w Europie, szczególnie w miastach, że od stanu przyrody zależy to, czy my się zdążymy i zdołamy uratować przed konsekwencjami zmian klimatu. Polska mogłaby tutaj na białym koniu wjechać i uratować sytuację, a na razie z tej szansy nie skorzystała i cały czas mamy nadzieję, że za miesiąc, kiedy będzie to kolejne głosowanie, Polska już wystąpi w roli tego supermana. Dlaczego to jest ważne? Tworzenie prawa w Unii wygląda tak, że na takim etapie w takim głosowaniu jest potrzebna większość kwalifikowana, czyli 55% państw reprezentujących 65% ludności Unii. Teraz mamy taki układ, że brakuje nam bodajże jednego procenta i mielibyśmy to rozporządzenie. Polska jest dużym krajem, więc poparcie Polski po prostu przesądzi o losach tego rozporządzenia.

Jak wygląda ochrona przyrody w Polsce?

Kasia Wągrowska
Czyli kolejne głosowanie będzie za miesiąc 17 czerwca, już po wyborach do europarlamentu, ale prawdopodobnie niezależne od wyników tych wyborów, bo głosują i tak osoby nie z tego Parlamentu Europejskiego, czyli Ministrowie Środowiska poszczególnych krajów. Powiedzmy, trzymamy kciuki za to, co za miesiąc, natomiast chciałabym teraz tak trochę szerzej spojrzeć na to, co się dzieje w Polsce w kontekście ochrony przyrody. Ochrona klimatu i terenów przyrodniczych wydaje się właśnie czymś dla nas naturalnym, dla naszej niszy, co warto robić, ale jednak tworzone są kolejne regulacje, by przyrodę chronić chociażby właśnie w postaci tego NRL, czy tych poprzednich dyrektyw siedliskowych. To oczywiście cieszy, ale gdzie my jako Polska, znajdujemy się w temacie ochrony przyrody? Jakie upatrujesz tutaj największe wyzwania w kontekście tego, co się u nas obecnie dzieje i co widzisz na horyzoncie, co będzie się wydarzać albo powinno się wydarzyć?

Marta Klimkiewicz
To jest tak szeroki temat i mamy w tej materii tak dużo do zrobienia, że szczerze mówiąc, trudno jest mi wskazać jeden obszar, od którego można by zacząć. Na pewno to, co wisi nad nami już teraz stricte w kontekście obszarowej ochrony przyrody, to są zobowiązania wynikające z europejskiej strategii na rzecz bioróżnorodności 2030, której też swoją drogą częścią jest NRL. Ta strategia ma dwie nogi – jedna noga to jest właśnie odbudowa przyrody i ta noga ma być realizowana właśnie za pomocą NRL, ale jest też druga noga, która dotyczy już stricte ochrony obszarowej, czyli tworzenia nowych obszarów chronionych. Tutaj jest taki ambitny cel, żeby w Unii Europejskiej chronić 30% mórz i lądów, w tym 1/3 z tych 30%, czyli jakby 10% całości objąć ochroną ścisłą. I co to w praktyce oznacza? W praktyce oznacza to tyle, że trzeba uzupełniać w skali Europy sieć obszarów Natura 2000, sieć parków narodowych, rezerwatów przyrody i różnych innych kategorii obszarów chronionych. I to, czego Polska nie zrobiła, a powinna była zrobić rok temu (ale nie tylko Polska tego nie zrobiła, jesteśmy akurat tutaj w większości, jeżeli chodzi o Unię Europejską) powinniśmy byli przedstawić Komisji Europejskiej taki plan, jak nasz kraj zamierza się przyłożyć do realizacji tego celu, czyli pokazać po prostu: tak, wygląda nasza sieć obszarów chronionych, tutaj chcemy ją uzupełnić, wynika to z tego, z tego i tamtego. Na ten moment takie deklaracje złożyło raptem pięć państw, mimo że pierwszy termin upłynął chyba półtora roku temu. Kolejne terminy już też są dawno przekroczone. Jest to o tyle niepokojące, że trzeba pamiętać o tym, że przyroda nie zna granic państwowych ani kontynentalnych i nasze zobowiązania względem ochrony przyrody również wykraczają poza zobowiązania krajowe czy unijne, dlatego że Polska i wszystkie kraje członkowskie Unii Europejskiej przyjęły tak zwane globalne ramy bioróżnorodności w 2022 roku i z tych ram wynika właśnie to, że mamy na wielką skalę chronić i odbudowywać przyrodę. Cała ta strategia różnorodności biologicznej i Nature Restoration Law, i te deklaracje rozwoju sieci obszarów chronionych wszystko to, to jest tak naprawdę realizacja tych zobowiązań międzynarodowych. Czyli to nie jest tak, że tutaj sobie coś Unia wymyśliła, tylko my wszyscy to sobie wymyśliliśmy globalnie, widząc, co się dzieje z naszą przyrodą, co się dzieje z naszym klimatem, zgodziliśmy się na to, Polska się na to zgodziła, a teraz jak przychodzi co do czego, czyli do realizacji tych zobowiązań, to nagle zaczynamy grać na czas, kręcić nosem i udawać, że to nas nie dotyczy. To jest bardzo krótkowzroczne i mam nadzieję, że ta ekipa rządząca jeszcze skorzysta z wielu okazji, jakie przed nią stoją do tego, żeby pokazać, że naprawdę sprawy przyrodnicze, klimatyczne to jest coś, co im leży na sercu. Zobaczymy, jak będzie wyglądała prezydencja Polski w Unii Europejskiej, która też się zbliża. Mamy nadzieję, że te tematy też jakoś będą w tej prezydencji obecne.

Czym zajmuje się Fundacja ClientEarth?

Kasia Wągrowska
Ciekawy jest właśnie wątek związany z bioróżnorodnością i z tym, że to tę naturę tak naprawdę zobowiązaliśmy się już teraz chronić globalnie, ponieważ jesteśmy w sytuacji kryzysowej – kryzysu klimatycznego i kryzysu gatunkowego, kryzysu masowego wymierania – więc rzeczywiście to są kluczowe dla nas w obecnych czasach tematy. Działasz w Fundacji ClientEarth. Gdybyś mogła troszeczkę opowiedzieć o tym, czym się zajmujecie, bo jako ClientEarth reprezentujecie jednak tę planetę Ziemię, to Ziemia jest waszym klientem.

Marta Klimkiewicz
Tak by to można przetłumaczyć. Nasza Fundacja powstała w Wielkiej Brytanii, natomiast teraz już mamy oddziały w nawet już kilkunastu krajach w Europie i na świecie. Przede wszystkim są to prawnicy i prawniczki, którzy specjalizują się w różnych dziedzinach prawa środowiskowego, czy to dotyczącego energetyki, czy lasów, czy mórz i oceanów. Mamy specjalistów i specjalistki z bardzo różnych dziedzin. W Polsce nasz zespół liczy 25 osób i jakby miała wskazać taką flagową sprawę w ostatnich latach mojego zespołu, czyli zespołu ochrona przyrody, to by to była Puszcza Białowieska, ponieważ braliśmy udział w tej kampanii zarówno prawnej, jak i medialnej na rzecz powstrzymania wycinki w Puszczy. Byliśmy współautorami skargi do Komisji Europejskiej, która finalnie doprowadziła do wyroku Tsue w tej sprawie, który powstrzymał wycinkę. Efekty tego wyroku są odczuwalne do dzisiaj, dlatego że w Puszczy Białowieskiej się nic nie tnie i to jest bardzo satysfakcjonująca praca, a jednocześnie bywa bardzo frustrująca i tutaj znowu Nature Restoration Law jest dobrym przykładem z tego względu, że pracowaliśmy nad tym rozporządzeniem od momentu, kiedy jego projekt ujrzał światło dzienne, czyli od półtora roku walczyliśmy o to, żeby jego brzmienie było jak najbardziej ambitne, jak najbardziej jednoznaczne, żeby w tych wszystkich negocjacjach, politycznych przepychankach nie zginął jego sens, żeby nie rozwodnić go do tego stopnia, żeby stało się bezużyteczne albo przeciwskuteczne. Obserwowanie jak taki kawał pracy i to tak ważnej pracy, tak potrzebnej, gdy na ostatniej prostej jest ryzyko, że to po prostu pójdzie na marne, to jest to bardzo frustrujące, natomiast niestety ochrona przyrody to jest trochę taka branża, że trzeba się zaprzyjaźnić z poczuciem frustracji, bo na przykład kiepska jestem z matematyki, natomiast jak próbuję policzyć, to wychodzi mi, że ostatni Park Narodowy w Polsce powstał już 23 lata temu w 2001 roku i to bynajmniej nie dlatego, że nie mamy co chronić, tylko dlatego, że no niestety mamy źle skonstruowane prawo, które skutecznie blokuje tworzenie nowych Parków Narodowych.

Dlaczego w Polsce nie powstają nowe Parki Narodowe?

Kasia Wągrowska
Dlaczego?

Marta Klimkiewicz
Jakbym miała wskazać bezpośrednią przyczynę, to bezpośrednia przyczyna prawna jest taka, że z jednej strony jednostki samorządu terytorialnego, gdzie miałyby powstawać Parki Narodowe, mają prawo weta, czyli każda Rada Gminy może de facto zablokować powołanie parku, a z drugiej strony, wczuwając się w sytuację samorządów, polskie prawo nie przewiduje żadnych programów osłonowych czy też żadnych programów wsparcia dla tych samorządów, które doświadczą takiej zmiany, jaką jest powołanie dużego obszaru chronionego. Mamy tutaj bardzo dużo do zrobienia w kontekście naszej krajowej legislacji, żeby te obszary chronione o najwyższej randze mogły zacząć powstawać i jakby oczywistym jest, że nie można robić ochrony przyrody bez ludzi, którzy mają tę przyrodę za płotem, ale z drugiej strony w obecnej sytuacji prawnej to ani społeczności lokalne nie mają realnego wpływu na to, jak funkcjonują obszary chronione, ani nie mają z tego tytułu takiego wsparcia ze strony państwa, jakie by mogły mieć, ani nie mają samych obszarów chronionych, które w przypadku peryferyjnie położonych miejscowości chociażby mogłyby być fantastycznym źródłem dochodów, często jedynym.

Kasia Wągrowska
Myślę, że za rzadko uwypukla się te korzyści, które lokalna społeczność mogłaby mieć z nowo tworzących się rezerwatów czy parków narodowych, jak chociażby biorąc za przykład planowany, projektowany Park Narodowy Dolnej Odry, gdzie po stronie niemieckiej jest już to obszar chroniony prawem, jest to Park Narodowy, po stronie polskiej jeszcze nie. Wszyscy czekamy, być gdzieś tam w najbliższym czasie za nowej ministry środowiska ten Park Narodowy zostanie powołany. Wszyscy sobie pewnie tego życzymy, ale to pokazuje, jak strona niemiecka i mieszkańcy strony niemieckiej korzystają z tego, że to jest obszar chroniony, tworząc rekreację, turystykę pod to, co tam teraz się dzieje, ścieżki edukacyjne, jakieś zielone szkoły i tak dalej. W Polsce to samo mogłoby się dziać, ale teren jeszcze nie jest chroniony prawem. To samo, jeżeli chodzi o Turnicki Park Narodowy, na który też pewnie wielu z nas czeka. Zobaczymy, czy to się w ogóle wydarzy. Nie mówi się o tych korzyściach, bardziej mówi się o tym, że to jest obciążeniem dla gminy, że nie będzie można eksploatować już na przykład tego terenu w takim zakresie, w jakim do tej pory. A my, jako Polska, przecież mamy dużo pięknych obszarów przyrodniczych, gdzie ludzie przyjeżdżają do nas za granicę z np. takich krajów, które nie są bogate w drzewa, lasy, typu Hiszpania, Włochy. Przyjeżdżają do nas i podziwiają to, co mamy, a sami nie potrafimy tego docenić i objąć ochroną tak, żeby to było naprawdę czymś wyróżniającym nas w taki pozytywny sposób. Co można zwiedzać w Polsce? No na przykład te nasze piękne różnorodne lasy, pełne grzybów i zwierząt, cudownych chronionych gatunków. A oprócz właśnie takich standardowych form ochrony przyrody, jakie my znamy – dyrektywa dla mnie nie jest standardową formą ochrony, tylko jakimś aktem prawnym, który na przykład zobowiązuje nas do chronienia przyrody w określony sposób czy rozporządzenie – ale z lekcji przyrody, biologii wiemy, że mamy na przykład Parki Narodowe, rezerwaty, pomniki przyrody, obszary Natura 2000. Ale jak jeszcze prawo może wesprzeć przyrodę, naturę? Ty reprezentujesz ClientEarth, a jednocześnie w sensie Ziemię, i wiele się już mówi o tym, czy natura może mieć osobowość prawną albo czy jakiś element związany z przyrodą może mieć osobowość prawną po to, żeby na przykład mógł być podmiotem, a nie przedmiotem (nie wiem, jak to ująć teraz w tym języku prawnym przed sądem), czyli żeby na przykład można było bronić jego praw w takiej samej formie, jak broni się praw naszych ludzkich. To jednak ludzie tworzą to prawo. Jakie tutaj mamy pole manewru, czyli jakie w ogóle są przykłady takich działań? Czy znamy takie? Jak to wygląda?

Rights of Nature

Marta Klimkiewicz
Rzeczywiście są już pierwsze przykłady używania tak zwanych „Rights of Nature” do tego, żeby chronić przykładowo rzeki. Znam dwa przykłady, tylko musiałaby sobie przypomnieć w tym momencie, gdzie to dokładnie jest.

Kasia Wągrowska
Ja sobie nawet wynotowałam, bo to są dla mnie fascynujące powody do ochrony czy przedmioty również właśnie te elementy natury. Mamy w Nowej Zelandii rzekę Whanganui, to jest pierwsza rzeka świata uznana za osobę prawną, a potem mamy Magpie River w Kanadzie, w Indiach mamy Ganges i Yamunę. Ponoć też w Ekwadorze wszystkie rzeki w ogóle uzyskały osobowość prawną, więc trochę tych przykładów jest chociaż nadal w niewielu miejscach na świecie.

Marta Klimkiewicz
Moja organizacja przyglądała się rzeczywiście tematowi „Rights of Nature” w kontekście, czy to jest obiecujące narzędzie do tego, żeby chronić pewne ekosystemy i wydaje się, że w niektórych kontekstach prawnych to może rzeczywiście być skuteczne narzędzie z tego względu chociażby, że przykuwa uwagę opinii publicznej do tematu, dlatego że dużo łatwiej się mówi o tym, że rzeka X zyskała osobowość prawną i że ma swoich pełnomocników i że teraz traktujemy ją w sądzie jak osobę niż o tym, że ramowa dyrektywa wodna Unii Europejskiej coś tam, coś tam. Chociażby z tego względu jest to ciekawy kierunek, natomiast z naszej perspektywy, w naszym kontekście europejskim, my uważamy, że mamy dostępne narzędzia prawne do tego, żeby skutecznie chronić naszą przyrodę. Tylko problem jest taki, że musimy chcieć z nich korzystać i między innymi polem działania naszej organizacji jest również to, żeby pilnować przestrzegania istniejących praw dotyczących ochrony czy klimatu, czy przyrody i żeby pilnować takiej interpretacji tych przepisów, która nie sprowadzi nas na jakieś manowce w tej kwestii. Dlatego my konkretnie nie zajmujemy się Rights of Nature, chociaż rzeczywiście śledzimy to z pewnym zainteresowaniem, ponieważ jest to na pewno ciekawy i dosyć nowy kierunek w myśleniu o tym, jak prawnie można chronić przyrodę.

Kasia Wągrowska
Jeszcze sobie wypisałam tutaj, do czego ma prawo rzeka Magpie w Quebecu w Kanadzie. Przyznano jej 9 praw, wśród których znajduje się między nimi prawo do przepływu, utrzymania bioróżnorodności oraz podejmowania czynności prawnych. To prawo do przepływu jest związane między innymi z tym że zaplanowano bodajże 6-9 kolejnych zapór, które miały korzystać z energii czy wytwarzać energię przez właśnie stworzenie ich na tej rzece, ale zaszkodziłoby to lokalnej społeczności, bioróżnorodności, narybkowi tej rzeki i tak dalej, więc ogólnie dlatego przyznano tej rzece osobowość prawną. W Polsce obserwuję trochę starania organizacji Osoba Odra i oni też chyba mają trochę nadzieję, że Odrze moglibyśmy nadać osobowość prawną, podobnie zresztą Wiśle, bo Wisła również ma swoje problemy środowiskowe. O Odrze jest głośno czy było głośno w związku z katastrofą, która doprowadziła do wymarcia milionów ryb i rozkwitu złotej algi, co po prostu doprowadziło do wymarcia wielu, wielu gatunków żyjących w tej rzece. Zobaczymy, jak to będzie dalej się kształtowało u nas.

Marta Klimkiewicz
Myślę, że tutaj jest znowu ciekawy link do Nature Restoration Law, w którym też jest cały artykuł poświęcony rzekom, to znaczy jakby jednym z celów rozporządzenia jest to, żeby w Europie przywrócić swobodny przepływ 25 000 km rzek i to 25 000 to się wydaje taką dużą liczbą. Tak naprawdę w kontekście sumarycznej długości rzek w Europie to jest jakiś malutki fragmencik, natomiast chodzi o to, żeby po prostu usuwać bariery, które sprawiają, że rzeka czy to w swoim wymiarze długości, szerokości i głębokości nie działa tak, jak naturalna swobodnie płynąca rzeka. To ma też duże znaczenie z uwagi chociażby na to, że też są badania, które pokazują, że takie naturalnie ukształtowane koryto rzeczne ma duże znaczenie w kontekście retencji wody w krajobrazie. Czyli znowu to jest działanie przeciw suszowe. Abstrahując już od walorów rekreacyjnych takiej rzeki, które są nieporównywalnie większe niż takiego wyprostowanego kanału zabetonowanego. Co ciekawe okazuje się, że te duże zbiorniki przy zaporach rzecznych na przykład emitują duże ilości gazów cieplarnianych metanu, bo osady denne się rozkładają i z takiego zbiornika są emitowane gazy cieplarniane, tak że Nature Restoration Law też ma ten komponent dedykowany rzekom i to też w kontekście Odry może być istotne z tego względu, że poprzednia ekipa rządząca nie kryła się z planami dalszej regulacji Odry, które organizacje przyrodnicze postrzegają jako bezpośrednie zagrożenie dla tej rzeki.

Kasia Wągrowska
Czyli nic tylko korzystać z tego prawa, które już teraz mamy i które jest proponowane w dalszych regulacjach, ale na ten moment, jaki mamy status z tego Nature Restoration Law? Jeszcze z takich aktualności – w poniedziałek 215 naukowców z Polski z różnych instytucji naukowych wysłało list otwarty do premiera Donalda Tuska właśnie w sprawie poparcia dla projektu Nature Restoration Law. Powołują się oni na te wszystkie korzyści dla polskiej przyrody, dla przyrody europejskiej, dla klimatu, które właśnie z tego rozporządzenia wynikają. Jak myślisz, jak ten list zostanie przyjęty? Czy to wystarczy, żeby teraz przekonać pana premiera do zajęcia stanowiska za przyjęciem tego prawa?

Nature Restoration Law – co dalej?

Marta Klimkiewicz
Powiem ci jeszcze lepszą rzecz – we wtorek ministrowie środowiska państw członkowskich, które popierają NRL, wystosowali apel do państw członkowskich, które nie popierają NRL, żeby jednak wrócić do tematu i żeby to rozporządzenie przyjąć.

Kasia Wągrowska
Czyli ludzie listy piszą 😉

Marta Klimkiewicz
Ludzie listy piszą i myślę, że im bliżej tego głosowania czerwcowego, tym większa będzie presja na nasz rząd, żeby Polska zmieniła zdanie i żeby Polska zagłosowała za Nature Restoration Law. My jako organizacje pozarządowe na pewno będziemy się dobijać do pana premiera, na pewno będziemy się dobijać do Ministerstwa, żeby spróbować wesprzeć ich w tej decyzji, dlatego że obecnie to rozporządzenie jest w zamrażarce legislacyjnej i po zmianie prezydencji z belgijskiej na węgierską, raczej z tej zamrażarki nie wyjdzie, a praktyka pokazuje, że im dłużej takie akty prawne siedzą w takiej zamrażarce, to jest mniejsza szansa na to, że ujrzą światło dzienne i że zostaną wprowadzone w życie. Dlatego też zależy nam na tym, żeby domknąć ten temat, z którym wszyscy pracowali przez ostatnie dwa lata, żeby przyjąć to rozporządzenie i iść dalej i zacząć je wdrażać, bo to jest naprawdę pilna potrzeba. To nie jest wymysł ornitologów czy botaników, tylko to jest naprawdę odpowiedź na bieżące potrzeby przyrodnicze, ale też społeczne, ekonomiczne Unii Europejskiej.

Kasia Wągrowska
Myślę, że powinniśmy sobie uzmysłowić, że ochrona przyrody działa dla nas wszystkich, a nie tylko dla jakiegoś wycinka przyrody, który będziemy chronić. To ma o wiele szerszy zakres niż zakres rezerwatu czy Parku Narodowego, czy obszaru Natura 2000. Dziękuję ci bardzo, Marto, za przybliżenie nam tego tematu. Trzymamy kciuki w takim razie za to głosowanie 17 czerwca. Jeszcze mam do ciebie takie ostatnie pytanie, które często zadaję moim rozmówcom, rozmówczyniom w podcaście. Co ostatnio czytasz i czy jest to coś, co mogłabyś polecić właśnie w kontekście takich tematów około klimatycznych, środowiskowych? Coś, co mogłoby zaciekawić również naszych słuchaczy?

Marta Klimkiewicz
Obawiam się, że ostatnimi czasy czytam tylko i wyłącznie różnego rodzaju briefy dotyczące Nature Restoration Law i sama je piszę, więc niestety nie jestem w stanie polecić niczego, co wykraczałoby poza ten temat, ale mam nadzieję, że po 17 czerwca to się zmieni i będę mogła wrócić do normalnego trybu, bo mam nadzieję, że po prostu ten temat będzie zamkniętej.

Kasia Wągrowska
To jest w takim razie wyraźny sygnał dla ciebie, że czas odpocząć i czas sięgnąć być może po tym 17 czerwca po książkę. Kto wie, czy będzie to coś z zakresu właśnie wiedzy o klimacie, czy może właśnie coś zupełnie oderwanego od tego.

Marta Klimkiewicz
Raczej będzie to jakiś skandynawski kryminał.

Kasia Wągrowska
Tak właśnie obstawiałam, że coś z kryminałów pewnie pójdzie. Dzięki ci bardzo. Naszą gościnną dzisiaj była Marta Klimkiewicz z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.
Bbędzie mi bardzo miło, jak zaczniesz obserwować ten podcast na Spotify i innych platformach podcastowych, a jeszcze milej, jeśli zdecydujesz się wspierać go na platformie Patronite z dopiskiem „Ograniczam się”.

Previous Post

Przeczytaj jeszcze

No Comments

Leave a Reply