fbpx
Zero Waste

Czym jest aktywizm? Jak zostać aktywistą/aktywistką? Wywiad z Wiktorią z MSK

Jak zostać aktywistą?

Aktywizm rodzi się z protestu, bojkotu, sprzeciwu, nie uznawania status quo, ale też z chęci działania na rzecz idei, budowania czegoś nowego, edukowania, rozmawiania, uświadamiania.

Z aktywizmem wiążą się silne emocje, ale i zdecydowane działania – to co go odróżnia od biernego przyjmowania idei to zaangażowanie, mocna chęć zmiany  i posiadania wpływu w nadziei na lepsze jutro. Wychodzimy z naszej strefy komfortu i zmieniamy swoje zachowania, idziemy na ulicę, protestujemy, albo: banujemy w trakcie zakupów konkretne marki, kupujemy do własnych opakowań, jeździmy na rowerze, kupujemy w second handach czy też…  nie kupujemy wcale. 

Aktywizm jest działaniem nie dla zysku, tylko dla idei, dlatego czasem angażuje bardziej niż płatna praca.


Dziś chcę Wam zaprezentować fragment lekcji o aktywizmie z mojego kursu online Zero Waste Krok po Kroku, którego pierwsza edycja się powoli kończy, a ja już zapraszam na edycję drugą, wakacyjną. To idealny czas na spędzenie letnich dni – słuchając podcastów o zero waste, czytając materiały o odpadach, o bardziej świadomym życiu i dobrej komunikacji z innymi, o greenwashingu i ekologicznych dylematach każdego i każdej z nas. Kurs jest piękny wizualnie, za co odpowiada moja najlepsza graficzka Hania.

Chcesz dowiedzieć się więcej o zero waste? Wszystkiego dowiesz się na stronie kursu!


A teraz posłuchaj nagrania z Wiktorią Jędroszkowiak, aktywistką Młodzieżowego Strajku Klimatycznego z Poznania. Poniżej znajdziesz transkrypcję tego nagrania.

Kasia: Czasem wierzymy w jakąś ideę i chcemy, żeby ona się prężnie rozwijała i chcemy zrobić coś więcej, żeby mieć większy wpływ na otaczającą nas rzeczywistość, ale nie do końca wiemy, jak się za to zabrać. 

Dzisiaj spotykam się z Wiktorią, która jest aktywistą Młodzieżowego Strajku Klimatycznego z Poznania. Poznałyśmy się zupełnie przypadkiem w PKP na linii Poznań-Warszawa dokładnie rok temu i od tej pory nasze drogi co chwilę się przecinają. Dziś chciałabym porozmawiać o tym, jak to jest być działaczem czy aktywistką i jak się zaczyna taką przygodę i w ogóle, po co to robić. 

Witaj w naszej dzisiejszej rozmowie. Pamiętasz swój pierwszy strajk albo swoje pierwsze aktywistyczne działanie takie, które mogłabyś do tego aktywizmu zaliczyć? 

Wiktoria: Cześć. Bardzo dziękuję za zaproszenie. W ogóle to bardzo miłe i faktycznie te drogi się przecinają i zawsze miło mi gdy spotykam Cię na swojej drodze i też to jest duża pomoc, że w jednym mieście ma się kogoś trochę starszego i zdecydowanie bardziej doświadczonego w danej kwestii. A jeśli chodzi o mój pierwszy strajk, czy takie pierwsze spotkanie z aktywizmem, to zaczęło się trochę gdzieś tam obok kwestii klimatycznych, ale szybko się ze sobą sprzężyło, bo zaczęło się od pomocy w takiej inicjatywie Tydzień dla Syrii i to była inicjatywa, która pomagała zebrać pieniądze dla dziewczynki, która została poszkodowana przez wojnę w Syrii i przy okazji rozmów o tym i wykładów, na które wtedy chodziłam i mocno się angażowałam, choć wciąż jako taka 14-latka, to usłyszałam, czym są migranci klimatyczni i zaczęłam troszkę więcej o tym czytać, oglądać. Potem pojawiła się na horyzoncie Greta Thunberg, i to wszystko jakoś tak mocno mnie uderzyło i myślę, że tak się zaczęła ta droga.  

Kasia: Twój początek zaczął się tak naprawdę, od zainteresowania tematem związanym z emigracją klimatyczną. Jak to się stało, że w ogóle wzięłaś udział w tym Tygodniu?

Chciałaś poszerzyć swoją wiedzę? Czy chciałaś zrobić coś więcej, coś zmienić wokół siebie?

Wiktoria: Myślę, że ja zawsze mam taką potrzebę po prostu, żeby robić coś więcej niż ode mnie wymagano w takim sensie społecznym. Właśnie w szkole, w podstawówce i gimnazjum, zawsze chciałam angażować się we wszystkie inicjatywy, które były możliwe. Jak miałam 10 lat, bardzo chciałam, żeby w mojej szkole było Mam talent i uznałam, że zrobimy to Mam talent, zorganizujemy taki konkurs dla młodszych dzieciaków. I to są takie małe rzeczy, które gdzieś tam przekonywały mnie do tego, że jak już byłam trochę starsza, że jednak lubię, jak coś się dzieje i lubię coś robić. Nie jestem osobą, która lubi siedzieć w książkach i zdobywać wiedzę w taki sposób, tylko właśnie lubię uczyć się i poznawać świat przez doświadczenia. Myślę, że to wynikało po prostu z takiej egoistycznej potrzeby robienia czegoś.  

Kasia: Czyli lubisz działać. A w Młodzieżowym Strajku Klimatycznym, jakie typy osób obserwujesz? Czy to są też osoby, które niesie idea, tak jak Ciebie? Chcą zmieniać rzeczywistość wokół siebie, chcą być widoczne i słyszane, i chcą temu dać właśnie wyraz na Piątkach dla klimatu? Czy trafiają się zupełnie różne osoby, niekoniecznie podobne do Ciebie? Jak to wygląda z twojej perspektywy, jak to u was jest?

Wiktoria: Właśnie ku mojemu zaskoczeniu to są zupełnie różne osoby, bo to są ludzie w różnym wieku, wciąż jest to młodzież, ale bardzo szeroko pojęta. Są o osoby, które mają 13 lat, ale też osoby, które studiują czy kończą już studia. To są osoby z różnych szkół z centrum miasta, z obrzeży, w ogóle z całego województwa. Udało nam się otworzyć takie “oddziały” w Gnieźnie, w Pile itd. w takich mniejszych miastach powiatowych w Wielkopolsce. To są ludzie, którzy mają bardzo różne zainteresowania i umiejętności, talenty. Często są to osoby, które bardziej odnajdują się w takich kwestiach artystycznych. Mamy też całe zaplecze grafików i osób, które interesują się nowymi technologiami. Gdzie, na przykład, to w ogóle nie jest moja bajka. Właśnie to jest fajne, bo

łączy nas ten jeden mianownik, którym jest walka o przyszłość,

bo pamiętajmy, że ten klimat jest takim najważniejszym priorytetem, ale wokół tego tematu poznajemy bardzo dużo kwestii, które stają się tematem do dyskusji. Tutaj wchodzi już konsumpcjonizm, czy właśnie zero waste i takie rzeczy, które są około ekologiczne. Łączy nas to, ale realizujemy to na własnych polach i dzięki temu myślę, że udaje nam się szeroko do tego podchodzić.

Kasia: Czyli z tego co mówisz, aktywistą_ką praktycznie może być każdy, tak? Ale jednak niektóre osoby do tych ruchów, w których mogą coś zrobić, przystępują, a inne nie. Nie jest to dla nich takie istotne. Jak byś określiła, czym jest ten aktywizm dla was, albo dla ciebie? Dlaczego działacie? 

Wiktoria: Wydaje mi się, że zawsze u mnie w domu mówiono o tym, że trzeba chodzić na wybory, i zawsze jak były wybory to był to duży dzień i od maleńkości mi to tłumaczono w taki sposób, to ja po prostu w pewnym momencie zrozumiałam, że taki sposób partycypacji, po pierwsze, był dla mnie niewystarczający, no bo nie mogłam jeszcze głosować, a po drugie czułam, że da się zrobić coś więcej. I właśnie kiedyś usłyszałam, że przez to, że gdzieś się pojawię i coś powiem, mogę zrobić o wiele więcej, niż oddając głos, stawiając krzyżyk przy nazwisku. I faktycznie wydaje mi się, że to jest prawda. Dzięki takiej partycypacji, takiemu uczestniczeniu w ruchach czy organizacjach, możemy wkładać nasze postulaty i nasze sposoby myślenia do takiej dyskusji publicznej i zwracać na coś uwagę, i wydaje mi się, że przez to, że jesteśmy w dość młodym wieku – ja dopiero teraz kończę szkołę i na przykład przez całe moje liceum, gdy ktoś (kogoś) pytał, czy mnie zna, to zawsze jeśli ktoś mnie znał, to mówił: tak, to jest Wiki od strajków, ona robi klimatyczne rzeczy i to jest fajne, bo dzięki temu, że istniejemy w różnych firmach, czy szkołach razem ze sobą niesiemy ten temat klimatu i temat potrzeb zmian. 

Kasia: Czyli twoje działanie, twój aktywizm trochę wynika z takiego poczucia zmiany status quo tego, na co się teraz nie godzisz. Chciałabyś, żeby twoje idee były usłyszane szerzej. Niekoniecznie widzisz opcję oddania swojego głosu w wyborach politycznych jako coś, co zmieni, powiedzmy wystarczająco dużo. Dlatego dajesz temu wyraz w takiej formie działania w młodzieżowym strajku klimatycznym. A co te pozostałe osoby widzą w działaniu? Czy ty widzisz jakieś wspólne cechy albo cele tych osób? Bo z jednej strony czasem mi się wydawało, tak jak tobie chyba, że trzeba lubić działać i trochę być na świeczniku, żeby przystąpić do takiej organizacji, ale z tego co mówisz, to są przeróżne osoby i różne charaktery o różnych umiejętnościach. Więc co tak naprawdę łączy tych wszystkich ludzi? 

Wiktoria: Myślę, że łączy nas na pewno właśnie ta potrzeba zmian, która wybrzmiewa zawsze, bo na szczęście klimat i w ogóle ochrona środowiska stały się w końcu istotne. I myślę, że trzeba się z tymi tematami liczyć. W Polsce różnie z tym bywa, ale pocieszająca jest sytuacja globalna, że faktycznie o tym mówi się więcej, z robieniem jest już gorzej. Wydaje mi się, że po prostu to są osoby, które zrozumiały, że żeby coś zrobić w tym kierunku to faktycznie możemy dokonywać indywidualnych zmian, ale to jest tak naprawdę kropla w morzu potrzeb i potrzebujemy zmian, które będą szły od nas do góry i pewne rzeczy będą narzucały czy rekomendowały. I dlatego właśnie zdecydowały się, żeby z nami działać. My głośno mówimy o tym, że tak naprawdę nie trzeba być mówcą i nie trzeba stać na środku tłumu czy przed całym tłumem, żeby właśnie się z nami aktywizować. Tylko można robić naprawdę masę różnych rzeczy i jest dużo funkcji, które można pełnić w tym ruchu i dzięki temu też można się po prostu realizować. To jest teraz forma spędzania czasu dla młodych ludzi i myślę, że to jest przyjemne, że jakimiś tam naszymi zainteresowaniami nie są już tylko takie rzeczy normalnie wymieniane jak śpiew, taniec i uprawianie sportu, tylko np. aktywizm. Często ludzie zaczynają swoje zainteresowania dotychczasowe łączyć z tym, z tą ideą. 

Kasia: Można traktować aktywizm jako formę spędzania wolnego czasu, ale co z osobami, które twierdzą, że tego czasu na aktywizm nie mają? Uważają to jako po prostu dodatkowe nałożenie na siebie jakichś obowiązków i tym samym tłumaczą się, że to nie dla nich, nie chcą w tym uczestniczyć. Niech inni coś robią, ale ja będę popierać. Jak ty sobie radzisz z godzeniem swojego wolnego czasu czy czasu, powiedzmy, na obowiązki takie jak nauka, w końcu za chwilę zdajesz maturę, ze swoim działaniem?

Wiktoria: Ja podeszłam do tego w ten sposób, że w połowie mojego liceum, kiedy był taki najwyższy moment, w którym najbardziej angażowałam się w te wszystkie akcje i w tym momencie to było dla mnie coś zupełnie nowego, że faktycznie poświęcałam temu codziennie 2-3 godziny. To była nowa rzecz. Teraz to robię i jakoś w ogóle mi to nie przeszkadza, bo się już przyzwyczaiłam, ale na początku to było faktycznie odczucie, że doba ma 24 godziny i nie da się jej przedłużyć, niestety. Dużo osób mnie pytało i znajomych, i nauczycieli, też osób z rodziny, czy naprawdę to jest ten moment, czy nie lepiej na studiach, bo tam jest więcej czasu i można bardziej się realizować, a liceum jeszcze jest takie bardziej angażujące. Ja chodziłam do liceum nr 2 w Poznaniu i faktycznie liceum zabierało sporo mojego czasu. Ale uznałam, że kurczę, nie jestem stworzona do siedzenia w książkach, zawsze nauka była dla mnie ważna i to była rzecz, która była na pierwszym miejscu, żeby iść do szkoły, zrobić zadanie domowe i napisać kartkówkę w porządku, ale to mi nie wystarczało, nie dawało mi żadnej satysfakcji, ani takiego poczucia sprawczości, którego potrzebowałam, dlatego że gdzieś tam włączając jakiekolwiek programy informacyjne, za każdym razem po prostu się wkurzałam, jak słyszałam, że coś poszło nie tak, że kolejny COP był bezsensowny i tylko wydano pieniądze na loty samolotów z przedstawicielami państw. Zawsze mnie to bardziej irytowało i jeśli pojawiła się opcja, by coś zmienić i w jakiś sposób wpływać na to, by ludzie zaczęli o tym rozmawiać, to uznałam, że to jest to, a nie właśnie siedzenie w książkach. 

Wyszło mi to  całkiem w porządku, bo myślę, że udało mi się te dwie rzeczy pogodzić i na niczym nie straciłam, a wiele spraw przemyślałam. Myślę, że to samo powiedzą moi koledzy, moje koleżanki z MSK, my wiemy, co chcemy robić i wiemy, w jaki sposób chcemy żyć właśnie jeśli chodzi o jakieś wartości, a często osoby w naszym wieku tego po prostu nie wiedzą, dlatego że całe ich dnie przez ostatnie 12 lat to było dla nich siedzenie w szkole, ewentualnie jakieś zajęcia dodatkowe, które były związane z tą szkołą i spotkania ze znajomymi. I nie mają nic ponadto! A wydaje mi się, że u nas dużym plusem jest to, że mamy to +1, które wyznacza nam drogę w życiu, a też przy okazji robimy coś dobrego, więc patrzymy na to od strony naszej takiej personalnej, to wydaje mi się, że tu są same plusy. 

Kasia: Bardzo was podziwiam, bo rzeczywiście gdy w tym wieku już macie dobrze określone swoje wartości i wiecie, w którym kierunku chcecie podążać to naprawdę chapeau bas. To bardzo dobrze świadczy o przyszłych elitach naszego Polskiego Kraju. Młodzieżowy Strajk Klimatyczny, to jest kilkaset, kilka tysięcy osób, które spotykają się na Piątkach dla klimatu. Jesteście organizacją, która nie jest sformalizowana, z tego co wiem, ale jednak jakoś działacie, macie struktury. Co mnie interesuje to jaka jest rotacja osób w tych strukturach? Jak niektórzy sobie radzą z poziomem aktywności, który być może jest od nich wymagany, albo sami na siebie nakładają? Jednocześnie jak ty sobie radzisz z poczuciem porażki czy frustracji, czy w ogóle miewasz takie myśli, momenty, w których widzisz, że świat zmierza nadal w złym kierunku, że ty działasz, a nie widzisz realnej zmiany i chciałabyś tak naprawdę to wszystko rzucić w pieruny. 

Wiktoria: Myślę, że takie chwile zwątpienia na pewno się pojawiają i pojawiają się częściej, niż myślałam na początku, że będą się pojawiać. Ale udało mi się z tym walczyć w taki sposób, że zawsze kiedy pojawia się gdzieś jakaś porażka, czy nawet – to nieodpowiednie słowo –  to jest bardziej jakaś przeszkoda, przypominam sobie, że wciąż przyświeca mi jakiś większy cel. Jest pełno rzeczy, które nam udało się zrobić i nie tylko w Polsce, tylko w ogóle nam globalnie. I też to poczucie globalności jest bardzo ważne. Dlatego mamy kontakt z aktywistami i aktywistami z różnych innych krajów, głównie europejskich, ale spoza również i po prostu wymiana zdań, czy wymiana tego, jak wygląda sytuacja w naszych krajach, jest na pewno bardzo budująca. Moja siostra mi zawsze mówiła, że rotacja polityczna jest niesamowicie ogromna w Polsce mimo wszystko, mimo tego duopolu, który powiedzmy, mamy i to, że jest tak teraz, to nie znaczy, że za 10 lat będzie tak samo. I myślę, że to jest dla mnie najbardziej pocieszające, wchodząc już na taki bardziej polityczny temat, bo po prostu wiem, że pewne zmiany, które by się pojawiły, po prostu umożliwiłyby nam działanie bardziej sprawcze, czy działanie, które nie spotykałoby się z takim odbijaniem piłki od ściany, bo mam wrażenie, że teraz w Polsce sytuacja wygląda w ten sposób, że my np. jako MSK krzyczymy swoje, władza krzyczy swoje, ale nikt ze sobą nie rozmawia i wydaje mi się, że właśnie ja przynajmniej próbuję tak to robić z aktywistami w Poznaniu. 

My próbujemy rozmawiać mimo wszystko i nie  chcemy się tylko oburzać na władzę i tylko i wyłącznie protestować, i pokazywać swój sprzeciw, tylko próbujemy z nimi rozmawiać, żeby zmieniać to drobnymi krokami. I wydaje mi się, że dzięki temu też możemy przekonywać ludzi, bo ludzie w znacznej większości boją się wszelkich skrajności. Też mam takie bardzo niewyważone pojęcie tej skrajności, więc mam wrażenie, że jak patrzę na swoich znajomych np. którzy w ogóle nie angażują się w MSK oprócz tego, że przychodzą na strajki, bo zgadzają się z ideą i myślę, że też w dużej mierze dla mnie, jak z nimi rozmawiam, to oni mówią ok, ok, ale ja wolę, jak faktycznie jesteś, np. w telewizji WTK i porozmawiasz z tym posłem, i jesteś kulturalna i spoko, a nie jak paru innych aktywistów, nie wiem, przywiąże się do drzewa. Wydaje mi się, że trzeba różnymi kanałami do ludzi trafiać i również tymi kanałami, które polegają na rozmowie i wydaje mi się, że jeśli my będziemy jako młodzi ludzie, i myślę, że mogę powiedzieć nieskromnie największy tego typu ruch młodzieżowy w Polsce, który jest częścią czegoś większego globalnie, i nie wydaje mi się, żeby poza młodzieżówkami coś takiego istniało, chyba że jest, a o tym nie wiem, ale myślę, że nie działa, to wydaje mi się, że jeśli my będziemy narzucać taki styl rozmowy czy taki, powiedzmy w cudzysłowie styl politykowania, to dzięki temu ta polityka za 10, czy za 20 lat, czy za 30 nawet lat, co będzie pewnie późno, jeśli chodzi o klimat, ale jeśli chodzi o społeczeństwo, może nie będzie tak źle, ta polityka będzie brzmieć inaczej. I może jestem idealistką, ale faktycznie w to wierzę i wydaje mi się, że na pewno nie uda nam się wszystkiego zmienić o 180 stopni, ale jest dużo sposobów, dzięki którym uda się wpłynąć choć trochę na ten dyskurs, w którym leży bardzo dużo problemów. 

Kasia: To mi daje duże nadzieje, jak ciebie słucham, nadal będę mówiła tu o nadziei w polskich elitach politycznych być może, ale tak naprawdę daje mi to taką nadzieję na to, że jeżeli w odpowiedni sposób potraktujemy przeszkody, które mamy na swojej drodze, to wcale one nie muszą być naszymi stoperami, tylko kolejnymi wyzwaniami, które będziemy gdzieś tam pokonywać i dalej do przodu. Ta idea jest na tyle silna, że gdzieś tam nas niesie. I myślę, że to fajnie tutaj u ciebie wybrzmiało. 

A gdybyś miała powiedzieć, no bo jesteście grupą osób, właśnie jako Fridays for future,  jesteście grupą, która na pewno rządzi się jakimiś zasadami, gdzieś tam wewnątrz tej swojej organizacji. Gdybyś miała powiedzieć o takich głównych zasadach. Jak się komunikujecie, żeby się nie pożreć, nie pokłócić tylko nadal, żeby ta idea była dla was najważniejsza, czyli żebyście wiedzieli, po co to robicie, żeby się nie rozpaść tylko raczej, żeby budować taką fajną spójną całość? Co byś poleciła osobom, które np. chciałyby się zaktywizować, niekoniecznie w ramach MSK, być może w ramach innej swojej własnej inicjatywy, żeby właśnie móc budować to dobre porozumienie?

Wiktoria: Ja właśnie MSK polecam jeśli chodzi o początki, dlatego że MSK faktycznie jest miejscem, w którym tak naprawdę od razu jak ktoś przychodzi do nas na spotkanie i wykazuje chęć, zostaje otoczony opieką. Faktycznie nie ma tak, że my od razu stawiamy wymagania i w ogóle, ty teraz robisz to i to, i to tyle razy w tygodniu, tylko my bardzo dużo ze sobą rozmawiamy. I właśnie szczególnie jeśli chodzi o lokalne oddziały, też oddział to jest złe słowo, lokalne nasze MSK w Poznaniu my wszystko opieramy na rozmowie, rzadko kiedy robimy jakieś głosowania, czy dogadujemy coś autorytarnie, to w ogóle. Wszystko opiera się na dyskusji, na tym, że faktycznie głos każdego jest tak samo ważny i staramy się bardzo rzeczowo rozmawiać, jeśli w grę wchodzi podejmowanie decyzji. 

Jeśli chodzi o całą Polskę, to wiadomo jest to trudniejsze, dlatego że my po prostu nie możemy widywać się ciągle i notorycznie, bo jeżeli widujemy się to na callach, na zoomie, albo widujemy się na Facebooku, widząc swoje zdjęcie profilowe, wymieniając się zdaniami. Więc na pewno pojawiają się jakieś momenty, w których są nieporozumienia. Staramy się to rozwiązywać właśnie, gdy pojawia się jakaś osoba w momencie, w którym jest jakaś mocniejsza wymiana zdań, dotycząca naprawdę często prozaicznych rzeczy, które nie są najistotniejsze, i mówi: Pamiętajcie, że jesteśmy tutaj, bo walczymy o naszą przyszłość, robimy to razem i tobie, i tobie na tym zależy i w zasadzie zawsze pojawia się taka osoba. Mamy też taką grupę, która pilnuje takiego porządku i wzajemnego szacunku. A jeśli chodzi o takie wartości, które nam przyświecają, czy nasze zasady, to właśnie zazwyczaj staramy się, by wszystko, co robimy, było transparentne bardzo. Decyzje były podejmowane demokratycznie, żeby wszyscy członkowie ruchu mieli możliwość wiedzieć o tym, co mamy robić w danym momencie. Bez względu na to, czy to jest wykład w Poznaniu, czy np. event w Poznaniu, chociażby taki w jakim ty też brałaś udział jako prelegentka. To jakby wszyscy w MSK wiedzieli o tym, że my to robimy i w jaki sposób robimy, kto tam będzie i dlaczego ta osoba będzie. Czy to jest strajk, czy to jest jakaś większa akcja. I staramy się w taki sposób podejmować decyzje. Wiadomo, są pewne sytuacje, w których się wydaje, że się nie da i popełniamy też błędy, ale myślę, że coraz lepiej nam idzie takie rozmawianie, by właśnie podejmować decyzje, tak by nikogo nie urazić i by wszystko to było wciąż pod tą ideą walki o przyszłość. 

Kasia: Czyli jak rozumiem, jak się spotkacie, to nie wkurzacie się jeden na drugiego, tylko staracie się dojść do porozumienia tak, żeby osiągnąć konsensus. Też taką fajną zasadę gdzieś przeczytałam i myślę, że to w sumie ma sens, jeżeli chodzi o takie działania dla idei, że ważne jest tak działać, żeby nie musieć godzić się na kompromis, tylko osiągać konsensus. 

Wiktoria: Tak, my do tego konsensusu zazwyczaj dążymy, są pewne sprawy, które wynikają głównie z tego, że mamy trochę inne pojęcie i inne spojrzenie na ten ruch. Czasami wydaje się, że pewne rzeczy, które mamy robić są np. za szerokie na nasze kompetencje, albo za wąskie. I wydaje mi się, że bardziej z tego wychodzą te nieporozumienia, ale my  też raz na pół roku, czy raz na rok spotykamy się na żywo. Spędzamy trzy dni na po prostu rozmowach z facylitatorami i na poceniu się nad tym co robimy, ale wydaje mi się, że to jest w porządku, że raczej staramy się być kulturalni i być OK. I też my często znamy się jakoś tam prywatnie, chodzimy do tych samych szkół, przyjaźnimy się, czy nie wiem, mamy związki w MSK również i mam wrażenie, że nigdy w Poznaniu, przynajmniej jakieś takie prywatne kłótnie, nie weszły do naszych obrad. I to jest bardzo w porządku, wydaje mi się, że to jest bardzo dojrzałe. Nie spodziewałam się tego, bo wiem, jak np. w klasach funkcjonuje, że takie prywatne rzeczy bardzo przeszkadzają w funkcjonowaniu w klasie, a u nas w ogóle tego nie ma. Wydaje się, że mógłby być bardziej, no bo jednak nie ma nad nami kogoś, kto jest szefem, jak w szkole np. nauczyciel. 

Kasia: Kim są ci facylitatorzy? 

Wiktoria: Facylitatorzy to osoby, które po prostu zajmują się w ogóle facylitacją spotkań i zdecydowały się nam pomóc, przy takich większych spotkaniach. Tutaj nie chodzi o lokalne spotkania, ale właśnie takie ogólnopolskie czy też europejskie, jak mieliśmy, to działając w grupach roboczych, mieliśmy osoby, które dbały o to, by zachować kulturę dyskusji, właśnie na przykład, na tych międzynarodowych zlotach, jest to, myślę, najtrudniejsze, no bo jednak widać te różnice, które gdzieś tam wynikają z tego, w jaki sposób jesteśmy wychowywani w Polsce, a np. we Włoszech czy w Niemczech, i mamy trochę inne oczekiwania wobec drugiej osoby i właśnie oni dbali o taki porządek dyskusji i po prostu o to, żeby wszyscy czuli się w porządku. 

Kasia: Czy oni są z MSK, czy są spoza organizacji?

Wiktoria: Nie oni są spoza organizacji. To są zazwyczaj dorosłe osoby, które po prostu pełnią podobne funkcje w innych organizacjach i one nie wpływają na nasze decyzje czy też na to, o czym rozmawiamy, tylko bardziej w jakiś sposób rozmawiamy i pomagają nam, by te rozmowy były komfortowe dla wszystkich. 

Kasia: To jest bardzo ciekawa funkcja. Przydałaby się na wielu spotkaniach, również rodzinnych. A powiedz, jeszcze tak wracając do samej idei aktywizmu. Załóżmy, że są osoby, które są dorosłe, mają dzieci, rodzinę, nie czują się na siłach, żeby np. już przystępować do młodzieżowego strajku klimatycznego, bo do tej młodzieży, już dajmy na to sami wobec siebie, nie zaliczają, ale chciałyby jakoś inaczej działać, nie znają żadnej organizacji, do której mogłyby się przyłączyć. Co byś takim osobom poradziła?

Wiktoria: Myślę, że przede wszystkim poradziłabym im, by zaangażowały się w takie wydarzenia, które dzieją się, jeśli mają możliwość np. w przestrzeni miasta. Połowa Polaków mieszka już w miastach, więc myślę, że dużej części z tych ludzi może to pasować. Bo np. w Poznaniu mamy bardzo dużo różnych wydarzeń, które są pośrednio i bezpośrednio związane z klimatem czy z ekologią, czy w ogóle z taką partycypacją obywatelską, jest ich niesamowicie dużo. Nie trzeba od razu przystępować do partii, by nasze zdanie się liczyło. Wydaje mi się, że w ten sposób szukać rozwiązań. Zresztą też jest przecież niesamowicie dużo aktywistów, np. ty jesteś aktywistką, która działa, a masz dzieci i normalnie jeszcze w takim normalnym systemie pracowałaś do niedawna, więc wydaje mi się, że właśnie kontakt z takimi osobami jest najbardziej budujący, bo one zawsze wskażą coś, co może nam po prostu pomóc w takiej partycypacji. 

Zresztą też np. w Krakowie stworzyło się Babcie dla klimatu. Jest mi bardzo przykro, że w Poznaniu wciąż nie mamy Babci dla klimatu. Właśnie, ja nie mam babci na przykład, więc mi było zawsze trudno kogoś namówić i często też jak rozmawiałam z innymi osobami z MSKsu z Poznania, to wszyscy mówili, że moja babcia się wstydzi, moja babcia nie, bo coś tam, i tak dalej. Na przykład moja mama też jest taką osobą, która bardzo chętnie pomoże i nie wiem, jest do przewiezienia sprzęt nagłośnieniowy, to to zrobi, gdzieś tam podzwoni, i tak dalej. Ale jeśli chodzi o wystąpienia, nie wiem, w Gazecie Wyborczej, kiedyś była taka akcja, że rodzice mieli występować, to “nie ja się wstydzę”. I to jest zrozumiałe, wiadomo i trzeba to szanować, ale mam nadzieję, że Babcie dla klimatu w Poznaniu kiedyś powstaną, bo są potrzebne. 

Kasia: Myślisz, że do takiego skutecznego aktywizmu trzeba mieć taką grupę osób, z którą jednak spotykasz się na żywo? Czy można praktykować aktywizm tylko i wyłącznie ze swojej kanapy, ale np. przez internet?

Wiktoria: Wydaje mi się, że jak najbardziej tak. To np. nigdy nie była opcja dla mnie, dlatego że największą radość czerpię, jak spotykam się z tymi osobami i jak robimy coś razem w przestrzeni miejskiej. Ale wydaje mi się na pewno, że jest bardzo sporo osób, które to robią. Fantastyczne jest to właśnie, jak często od konta na Instagramie czy jakiegoś fanpage na Facebooku, bloga itd. zaczyna się coś szerszego, że ludzie wydają książki, ludzie jeżdżą i uczestniczą w eventach, są np. w radach doradczych itd. I to jest super, bo tak naprawdę teraz stety-niestety wszystko i każdego można przeliczyć na liczbę followersów. I faktycznie łatwiej zebrać, łatwiej to może złe słowo, ale myślę, że prędzej ktoś zdecyduje się na zaobserwowanie konta na Instagramie, niż na przyjście na spotkanie Rady Miasta. I to jest fajne, bo dzięki temu też tak na co dzień po prostu korzystając właśnie z social mediów, chociażby na których spędza się teraz niesamowicie dużo czasu, ludzie, którzy biernie uczestniczą w tym, co aktywiści tworzą, dowiadują się nowych rzeczy i też tworzy im się światopogląd tak naprawdę. Myślę, że to jest fajny sposób i bardzo dobre wykorzystanie tych okropnych nowych technologii, by tworzyć takie rzeczy, takie grupy na Facebooku itd. Myślę, że to jest super.

Kasia: Jeszcze takie ostatnie pytanie, czy myślisz, lub obserwujesz to gdzieś u was w organizacji, że eko-aktywizm, albo działania na rzecz klimatu, mają kobiecą twarz?

Wiktoria: Z jednej strony tak, ale nie tylko. Trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie, dlatego że jest z nami niesamowicie dużo chłopaków, którzy mocno się tu angażują i to są faceci, którzy mają strasznie dużo siły i werwy by to robić z nami. Ale zawsze przyznają, że jednak dziewczyny są potrzebne, dlatego że dziewczyny dają takiego powera, tak zawsze mówi Janek, który z nami współpracuje, że oni wszyscy to robią i czują taką potrzebę. ale te dziewczyny jednak sprawiają, że to jest takie bardziej stałe, powiedzmy, że to nie dzieje się raz po raz, tylko ten aktywizm trwa i wydaje mi się, że coś może w tym być. 

Ja na przykład bardzo mocno chciałabym się angażować w różne akcje feministyczne, głównie właśnie związane z ekologią, teraz też tworzymy fajny projekt z Festiwalem Malta, który właśnie opiera się na eko-feminizmie i na dbałości o wodę. I jak tak np. na Dzień Kobiet też udało nam się zrobić taką małą akcję, która promowała to, że kryzys klimatyczny tak naprawdę w większości odczują kobiety. I wydaje mi się to po prostu gdzieś tam z ról społecznych, które kobiety pełnią na świecie, wynika z tego też to, że my jako babki musimy walczyć o te kobiety, które walczyć o siebie nie mogą. Może stąd to wynika, że po prostu bardziej czujemy tę odpowiedzialność. No i też niestety, przyjęło się trochę tak, że strajki dla klimatu trochę są babskie, i raczej są dziewczęce. W Poznaniu tego tak bardzo nie odczuwam, ale w rozmowach z osobami z innych miast faktycznie są takie stereotypy i to jest słabe.

Kasia: Pytam o to, bo widzę, jak to wygląda w środowisku zero waste, że jednak bardzo dużo osób, które chcą działać, albo które interesują się w ogóle ograniczaniem odpadów, to są jednak kobiety. Ale właśnie u was zaobserwowałam coś innego, akurat wasz oddział, ten poznański znam najbardziej, i rzeczywiście tych chłopaków trochę macie, więc w sumie jest nadzieja, że jednak ta różnorodność będzie nas wzmacniać i budować, bo myślę, że w tej różnorodności i w takim wzajemnym zrozumieniu się również interpłciowym jest dla nas bardzo duża szansa. 

Wiktoria: My też o to dbamy, chociażby pojawiając się w mediach czy właśnie w rozmowach z urzędnikami, że zawsze dbamy o to, by jednak zachowywać te parytety, bo wydaje mi się, że właśnie, tak jak mówiłam już wcześniej, że takim małymi kroczkami możemy formułować tę politykę na nowo. Że jeśli my będziemy robić to teraz, to będziemy robić to również za 20 lat i będą to robić osoby, które pewnie… część z nas będzie chciała iść w tę polityczną stronę, również będą to robić, mam nadzieję, i to jest fajne. Ale podobnie też wygląda, na przykład, z etyką pracy, że jeśli my mówimy o jakiś wartościach, które dotyczą np. walki z rasizmem, z homofobią itd. – przecież to są rzeczy bardzo mocno sprzężone z klimatem, tak jak, chociażby migracje klimatyczne, to jeśli faktycznie wcielamy to w życie, i faktycznie w taki sposób się zachowujemy, a nie tylko o tym mówimy, no to tworzymy to na serio, a nie udajemy, nie? Więc wydaje mi się, że to jest ważne. 

Kasia: Jasne. Dziękuje ci bardzo Wiktoria, za to, że uczestniczyłaś w tej rozmowie ze mną. Moją gościnią była Wiktoria Jędroszkowiak, aktywiska Młodzieżowego strajku klimatycznego z Poznania i tegoroczna maturzystka. Dzięki!

Previous Post Next Post

Przeczytaj jeszcze

2 komentarze

  • Reply Laura (jakimak)

    Bardzo mocno podziwiam Wiktorię i wszystkie osoby, które dzielnie protestują i działają dla klimatu. Niestety, aktywizm nie jest prosty, łatwy ani przyjemny. Sama działa w jednej fundacji na rzecz zwierząt i ile obelg się człowiek nasłucha, to aż robi się przykro. Od „nudzi wam się w domu”, „znajdźcie prace” po „wspiera was Soros”. U nas w większości są dorośli ludzie, więc na takie zaczepki inaczej patrzymy. Będąc jednak tak młodą osobą trzeba mieć naprawdę już żelazny tyłek. Kiedyś myślałam, że wszystkim zależy na dobrobycie zwierząt i czystym powietrzu. Niestety, ostatnie wydarzenia pokazują, że dla niektórych nic się nie liczy. Ostatnio manifestujące dziewczyny z transparentami „a co z klimatem?” zostały zaatakowane i powyzywane przez starsze osoby. Dlatego ogromnie podziwiam zaangażowanie wszystkich z MSK, mimo wielu przeszkód, potrafią walczyć o lepsze!

    25 czerwca 2020 at 10:18 AM
    • Reply Kasia

      Tak, to prawda, trzeba mieć silny charakter, żeby wystawiać się na takie słowa krytyki, a czasem obelgi. Choć pamiętajmy, że aktywizm to nie zawsze wychodzenie na ulice i demonstracje. Można robić mnóstwo innych rzeczy na rzecz naszych idei!

      25 czerwca 2020 at 10:55 AM

    Leave a Reply