Zakupy na wagę, do własnych opakowań, są jedną z praktyk zero waste, którą często polecam. Kupując w ten sposób unikam jednorazowych woreczków foliowych, często grubszego plastiku, w który normalnie produkty spożywcze byłyby fabrycznie zapakowane. Czy jednak te produkty przyjeżdżają luzem do sklepu, w którym je nabywam? W jaki sposób są pakowane te rzeczy, które z wielkich słoików czy pojemników pakujemy do własnych worków?
Nie jest odkryciem, że kasza czy makaron, nawet jeśli sprzedawane na wagę, w czymś muszą zostać przetransportowane do sklepów. Niektórzy chcieliby myśleć, że z fabryki wyjeżdża wielki dostawczak, a na pace załadowaną ma tonę orzechów, które potem kilogram po kilogramie rozładowuje w sklepowych magazynach. Niestety, jest to dość idealistyczna i abstrakcyjna wizja, bo praktyka wygląda zupełnie inaczej.
W co zapakowane są produkty sprzedawane na wagę?
Produkty sprzedawane w sklepach zero waste, typu BIOrę w Poznaniu, BEZ PUDŁA we Wrocławiu czy DEKO Zakupy w Warszawie, przyjeżdżają już zapakowane. Są to duże worki, kartony, czasem folia, której nie zawsze da się uniknąć. W ten sposób są one importowane zza granicy lub pakowane w Polsce u producenta. Następnie mogą być albo konfekcjonowane w Polsce do mniejszych opakowań jednostkowych (np. w kasza do małych woreczków po 125 g każdy, co potem ląduje w kartoniku w komplecie po 4 woreczki), albo sprzedawane luzem, na wagę, w sklepach zero waste, na targach czy w niektórych marketach.
„Kasze, ryże, maki, strączki są zwykle w papierowych workach zabezpieczonych gruba nicią, które kupujemy w największych opakowaniach po 25 kg” – mówi Natalia ze sklepu BIOrę w Poznaniu. „Bakalie przychodzą w papierowych workach, kartonach, czasem w samej folii – w zależności od dostawcy i partii produktu, po 10 – 25 kg. Makarony dotychczas były w wielkich plastikowych worach i szukamy teraz dobrej alternatywy, ale niestety nadal trafiamy na same plastikowe worki.”
Kamila ze sklepu BEZ PUDŁA we Wrocławiu, mówi, że produty mogą być pakowane w różny sposób, ale kluczowe jest, by opakowanie było jak największe. Tu dominują kasze, mąki, makarony, ciecierzyca, fasola i soczewica, które przyjeżdżają w 25-kilogramowych workach. Bywają to worki papierowe albo plecione z tkaniny do tego przeznaczonej. „Orzechy i suszone owoce zazwyczaj są w kartonie” – mówi Kamila, „ale w środku najczęściej i tak są zabezpieczone folią. Generalnie zapakowane są w taki sposób w jaki przyjechały do Polski, bo w dużej części mowa o importowanych produktach”.
DEKO Zakupy, nowo otwarty sklep zero waste z ekologiczną żywnością na wagę w Warszawie zaopatruje się zarówno u dużych importerów ekologicznej żywności, ale także nawiązuje współpracę z polskimi małymi gospodarstwami ekologicznymi. „Z racji tego, że większość towaru zamawiamy z dużych hurtowni albo firm, które sprowadzają duże ilości z zagranicy, nie mamy możliwości wpłynąć na rodzaj opakowania, bo same te firmy już dostają od producentów tak zapakowane surowce” przyznaje Jakub.
Jeśli sklep sprzedaje oliwę na wagę, duża puszka ma zazwyczaj 5 litrów. Z takiej puszki klient może odlać olej do własnej buteleczki lub słoika i, po zważeniu, zapłacić.
Chemia domowa i kosmetyki
W przypadku chemii domowej, opakowania również różnią się od producenta, ale zdarza się, że bywają większe niż te od produktów spożywczych. „Klareko wysyła nam w folii lub dużych workach strunowych produkty sypkie (ok. 2 – 5 kg). Sodę, boraks, kwasek cytrynowy i płatki mydlane mamy w papierowych worach po 25 kg” wylicza Natalia ze sklepu BIOrę.
BEZ PUDŁA, oprócz sody i kwasku cytrynowego z Betterlandu w 25 kilogramowych workach, sprzedaje też środki czyszczące niemieckiej marki Sonett. Standardowo płyn do naczyń oraz do prania przyjeżdżają w 20-litrowych baniakach z tworzywa sztucznego, a mydło w płynie w pojemnikach po 10 litrów.
„Póki co nie znalazłam opowiadającej mi polskiej marki która chciałaby wejść we współpracę z takim sklepem jak mój, a inne znane mi środki czystości opierają się na wegańskich płatkach mydlanych, które są z oleju palmowego, co z kolei nie odpowiada moim wymogom” – podsumowuje Kamila.
A opakowania wielorazowe?
Do sklepów z produktami na wagę, by zrobić zakupy ekologiczne, z chęcią uniknięcia plastiku i folii. W BIOrę za zakupy do własnych opakowań dostaję rabat 5 procent. Klienci DEKO Zakupy – podobnie jak ja – kupią 5 procent taniej, a wrocławianie w BEZ PUDŁA zapłacą 3 procent mniej, jeśli przyniosą własne worki czy pudełka.
Czy same sklepy mogą skorzystać z opcji masowego pakowania do zwrotnych pojemników?
Realia hurtowników są dość jasne. „Żaden z dostawców nie zabiera naszych worków, dlatego my w sklepie używamy ich na wiele sposobów, np. jako worki na śmieci, pakujemy w nie zamówienia, wypychamy nimi paczki, ale też zabieramy do domu i używamy do własnych celów” – mówi Natalia.
Jakub z warszawskiego sklepu DEKO Zakupy zauważa, że to polscy dostawcy chętniej pakują produkty w karton, papier czy wielorazowe pojemniki. „Lokalnie kupujemy suszone polskie owoce, ręcznie robioną czekoladę, albo ocet jabłkowy. Nasz dostawca octu daje nam swoje własne naczynie, które następnie oddajemy mu do powtórnego nalewania. Z kolei dostawca kaw wsypuje nam świeżo prażone i zmielone kawy do naszych słoików, których na co dzień używamy w sklepie”. W ten sposób unikają jednorazowych opakowań.
„Najbardziej dumna jestem z octu jabłkowego – przyjeżdża w gąsiorkach, które potem wracają do producenta do uzupełnienia” – mówi Kamila. Poza tym wierzy, że jeśli sklepów zero waste będzie w Polsce więcej, łatwiej przyjdzie negocjowanie przyjaźniejszych dla środowiska dużych opakowań, a może nawet opcji zwracania ich do dostawcy do ponownego uzupełnienia.
Jak sami widzicie, produkty przyjeżdżają do sklepów zero waste w różnego typu zbiorczych opakowaniach. Regułą jest, że sklep musi poradzić sobie z nimi sam, choć pierwsze jaskółki wśród polskich dostawców mogą sygnalizować pozytywną zmianę w stronę opakowań zwrotnych.
Czy to się dla środowiska opłaca? Oczywiście że tak! Zbiorcze opakowanie jest jedno, zatem zużywa się mniej materiału. Większość produktów pakowanych jest w papier czy karton, choć – jak widać – ciężko jest uciec całkowicie od folii czy plastiku.
Nasza w tym rola, by odwiedzać sklepy dbające o dobro środowiska i wysoką jakość swoich produktów. Dzięki nam sklepy te będą miały szansę funkcjonować dalej, rozwijać się i promować dobre wzorce wśród innych sprzedających podmiotów. Jak mówi Kamila: im będzie nas więcej, tym lepsze warunki możemy negocjować!
A Wy gdzie najczęściej robicie zakupy?
Dziękuję Natalii, Kamili i Jakubowi za poświęcenie mi czasu na rozmowę i przekazanie zdjęć!
No Comments