Ten wpis miał powstać jeszcze przed świętami, bo wówczas pierwszy raz wykonałam ten prosty przepis znaleziony w książce Klaudyny Hebdy. Postanowiłam podzielić się nim jednak dopiero dziś, z racji zbliżających się walentynkowych uniesień. Mimo że sama nie jestem wielką wyznawczynią tego święta, myślę, że umilenie bliskiej osobie życia subtelnym prezentem nikomu nie zaszkodzi. Szczególnie jeśli jest to prezent wykonany własnoręcznie, z naturalnych składników i – co jeszcze lepsze – bez zbędnych opakowań.
Jak zrobić musujące serca do kąpieli
Do wykonania kąpielowych serduszek lub jakichkolwiek innych kształtów będziesz potrzebować dobrej jakości sody oczyszczonej, kwasku cytrynowego i ulubionego oleju z zastosowaniem kosmetycznym. Dodatkowym miłym akcentem będzie aromatyczny olejek eteryczny, np. lawendowy, neroli czy – w moim wypadku – cynamonowy. Uwielbiam zapach tej orientalnej przyprawy i jestem w stanie dodać go do wszystkiego, w tym do kul kąpielowych.
Zakasujemy rękawy i do roboty!
Proporcje produktów są następujące:
- 3 części sody oczyszczonej
- 1 część kwasku cytrynowego
- 0,5 części oleju
- 15 kropli olejku eterycznego (u mnie występuje cynamonowy)
Do moich serduszek (kul kąpielowych) użyłam 1,5 szklanki sody, 0,5 szklanki kwasku cytrynowego i 0,25 szklanki oleju ryżowego z dodatkiem oleju migdałowego. Wszystko to podlałam lekko olejkiem cynamonowym i wymieszałam w dużej misce.
Po utworzeniu jednolitej masy przełożyłam ją do foremki silikonowej przeznaczonej do robienia lodu. Już dawno leżała nieużywana, dlatego stwierdziłam, że czas na jej występ w tym przepisie. Kule bardzo chłoną wilgoć i pęcznieją, dlatego nie warto wypełniać otworów po sam brzeg, bo staną się wypukłe. U mnie taki był efekt w kilku przypadkach, ale sama jakość serduszek nie ucierpiała.
Jeśli nie masz tak genialnej formy z kształtami serduszek, możesz użyć formy do babeczek lub ulepić kulki w rękach i odłożyć je na pergaminie do wyschnięcia na kilka godzin. Gdy zrobisz je wieczorem, wystarczy, że przeschną przez noc i następnego dnia będą już gotowe do użycia. Foremkę możesz wcześniej delikatnie wysmarować lub spryskać olejem.
Kuleczki / serduszka powinny dobrze wyschnąć i stwardnieć. Spryskane spirytusem wysuszą się szybciej.
Wrzucone do kąpieli będą musowały, uwalniając relaksujące lub uwodzicielskie zapachy, w zależności od zastosowanego olejku eterycznego.
Po kąpieli Twoje (Wasze?) ciało będzie nawilżone i delikatnie natłuszczone, a jednocześnie odpowiednio miękkie od sody i kwasku.
Udanej zabawy przy lepieniu i wspólnych kąpielach!
A Wy jakie macie podejście do Dnia Św. Walentego? Obchodzicie czy bojkotujecie? Macie swoje zwyczaje, które zawsze praktykujecie w ten dzień?
7 komentarzy
Od jakiegoś czasu mnie te kule kuszą, a nie wiedziałam, jak się zabrać. Dzięki, spróbuję 🙂
14 lutego 2017 at 10:49 AMWarto! Przepis jest prosty jak bajka, a ile przyjemności 🙂
15 lutego 2017 at 11:21 AMWyglądają przepięknie i skorzystam z tego przepisu, kiedy będzie cieplej (mam bardzo zimne mieszkanie i zimą biorę tylko prysznic). Chciałam tylko zwrócić uwagę na jedną rzecz: olejki eteryczne nie są bezpieczne dla każdego. Niektórym wystarczy jedna kropla dodana do wanny wody, żeby się nimi poparzyć, a co dopiero kilkanaście. Ja olejek eteryczny zastąpię naparem z jakiś kwiatów (np. lawendy) albo skórki cytrusów.
14 lutego 2017 at 7:27 PMA ja i mój mąż obchodzimy walentynki tak samo, jak wszelkie wydumane rocznice i okazje: każda okazja jest dobra, żeby poczuć się odświętnie, wyjść gdzieś albo zostać w domu, zjeść razem coś pysznego i popatrzeć sobie w oczy 🙂 W każdym razie nie wydajemy na to więcej pieniędzy, niż wyjście do kina/do lokalu gastronomicznego/czekoladę. Nie czujemy presji związanej z obchodzeniem walentynek.
Pozdrawiam bardzo serdecznie 🙂
Oczywiście, że każda okazja jest dobra! I tak, masz rację, że z olejkami trzeba uważać, choć ja mam dość wrażliwą skórę i 15 kropli na dwanaście musujących serduszek było akurat. Moje dzieci też ich używają i szczerze je uwielbiają. Na pewno warto uważać z olejkami wychładzającymi, np. z miętowym czy eukaliptusowym – co prawda inhalują, ale mimo ciepłej wody ciało odczuwa po nich dreszcze. Próbowałaś kiedyś?
15 lutego 2017 at 11:21 AMEukaliptusowy mama podsunęła mi kiedyś na katar do inhalacji i faktycznie czułam się po nim słabo. Sama używam pichtowego i herbacianego na oczyszczanie porów, a w razie przeziębienia właśnie po inhalacji. Regularnie robię parówkę twarzy ze świeżymi liśćmi mięty i nie miałam takiego problemu.
15 lutego 2017 at 6:51 PMA oczywiście skoro już testowaliście olejki eteryczne i Wam nie robią kuku, to chyba nie ma przeciwskazań 🙂
Witaj! Ja dodałam do tego soli Epson ,jest antybakteryjna i imbir i kardamon rozgrzewa świetnie . pozdrawiam
9 września 2021 at 10:04 AMTak, to świetny dodatek do takich kul.
9 września 2021 at 11:10 AM