Czy minimalizm daje radość? Czy minimaliści to szczęśliwi ludzie? Gdy zaczynałam swoją przygodę z minimalizmem, wielokrotnie spotykałam się z opinią, że to same ograniczenia i życie w biało-czarnych pomieszczeniach.
Teraz, gdy już od ponad roku zgłębiam filozofię minimalizmu i wdrażam go małymi krokami w życie, wiem, że jest to bardzo wyzwalający, choć nie zawsze łatwy styl życia. Że jest pełen radości i uśmiechu udowadnia choćby Kasia, autorka bloga Droga Do Minimalizmu. Choć odnajdywanie prostych sposobów na szczęście bez użycia materialnych przedmiotów jest w naszej kulturze czymś nadal nowym, to – podobnie jak w Japonii – powinno stać się ogólnie popularne i praktykowane. Jak to robić?
Standardowa droga do minimalistycznego życia wygląda następująco:
- Najpierw diagnozujemy, co nam w życiu przeszkadza, czego mamy w nadmiarze – mogą to być przedmioty, ubrania, książki, a innym razem zupełnie niematerialne rzeczy, jak toksyczni ludzie i złe relacje w których tkwimy; podobnie mogą to być aplikacje na telefonie, nadmiar kontaktów na facebooku, nadmiar złych myśli o sobie, co prowadzi do braku samoakceptacji. Analiza siebie i tego, co nam w życiu przeszkadza, powinna prowadzić do kroku drugiego.
- Usuwamy nadmiar. Diagnoza, z której wynikają konkretne wnioski, wiedzie do ELIMINACJI NIEPOTRZEBNEGO CHAOSU. Podobnie jak w podejściu projektowym w biznesie, w życiu też należy umieć przejść od koncepcji do czynów. Bierzemy sprawy w swoje ręce i likwidujemy nadmiar. I tu się zaczynają zazwyczaj problemy, bo o ile łatwiej jest nam wymyślić i zdiagnozować stan życia, o tyle trudniej jest później to od samego siebie wyegzekwować. Nie mamy nad sobą innego szefa niż samych siebie i – teoretycznie – nic nie stracimy, jeśli nie wykonamy zadania. Nikt nas nie opieprzy, oprócz nas samych. Powinniśmy sobie jednak uświadomić, jak szkodliwe może być nicnierobienie we własnym temacie i czy za rok, dwa lub pięć nadal chcemy tkwić w tym samym miejscu.
- Żyjemy szczęśliwie. Stanem docelowym usunięcia nadmiaru, który nas otaczał, nie jest kupowanie nowych rzeczy czy strażowanie pustce, by nic się w niej nie znalazło. Celem naszych działań jest szczęśliwe życie, w którym nareszcie jest miejsce i czas na WAŻNE RZECZY. Każdy ma swoją definicję tego, co dla niego ważne, tak jak każdy z nas ma inne wartości i motywy, którymi kieruje się w życiu. Dla mnie jest to rodzina, własny rozwój i (nawet jak to brzmi górnolotnie) zmiana świata na lepsze. Nie chcę, by ktoś mnie zapamiętał, bo miałam ładny przedmiot, lecz dlatego, że coś wartościowego zrobiłam w życiu. Ta inwestycja w ważnych dla siebie ludzi, w relacje, we własny rozwój i w otaczający nas świat może przynieść satysfakcję, która nakręca do działania każdego dnia. Usunięcie nadmiaru otaczających nas przedmiotów, aplikacji czy złych emocji daje nam przestrzeń do działania. Wypełniamy ją swoją własną zawartością, nie zapożyczoną od innych, a co ważniejsze – nie kupioną w sklepie za pieniądze. Już nie. Niektórzy mogą doznać wstrząsu, że to NA TYM POLEGA, że teraz SAMI rządzą swoim życiem i wypełniają pustą przestrzeń po przedmiotach własną treścią. Przestrzeń, którą otrzymujemy – fizyczna we własnym mieszkaniu, czy psychiczna po uporządkowaniu własnych spraw – jest potencjałem, który wystarczy uwolnić. Jesteśmy stworzeni do tego, by brać z życia to, co chcemy. Mamy moc, która może przenosić góry! Wystarczy ją uwolnić i umiejętnie zagospodarować. Można ją potraktować jak dar, którego nie można zmarnować.
Francine Jay w swojej najnowszej książce „Minimalizm daje radość”, pisze:
Rzeczy mogą ograniczać, zakotwiczać w jednym miejscu, w ten sposób hamując nas przed rozwijaniem nowych zainteresowań i talentów. Mogą stawać na drodze związkom, karierze i ograniczać czas poświęcany rodzinie. Mogą wysysać energię i zabijać chęć przeżycia przygody.
Ile razy zdarzyło Ci się załamać po pracy ręce, gdy zobaczyłaś porozrzucane w domu rzeczy? Ile ubrań musisz składać za każdym razem po praniu? Ile czasu Ci to zajmuje? Ile papierów musisz przeszukać, żeby znaleźć właściwy dokument? Przedmioty zabierają nam czas i wysysają energię. Nauczmy się wreszcie z nich rezygnować, a najpierw umiejętnie wyczyścić dom z ich nadmiaru.
Francine, wśród analizy filozofii minimalizmu, skupia się na metodzie sprzątania nazwanej przez siebie STREAMLINE. Kieruje się w niej kategoryzacją przedmiotów na:
- do wyrzucenia
- skarby
- do przekazania
Jeśli sprzątasz swój dom, by odgruzować utraconą przestrzeń, możesz skorzystać z tego podziału. Autorka radzi:
Bądź hojny! Coś, co leżało u ciebie w domu latami, a czego od dawna nie używałeś, może niezwykle ucieszyć kogoś innego.
W moim podejściu do sprzątania wyznaję podobną zasadę. Nauczyłam się szybciej niż kiedyś zrywać relację emocjonalną z posiadanymi przedmiotami. Jeśli są użyteczne, mogę je podarować innym, choćby poprzez Givebox (którego – uwaga! – na chwilę obecną nie ma, bo się rozpadł 🙁 ), oddanie za darmo na portalu lub do instytucji charytatywnej. Gdy widzę radość obdarowywanych wiem, że zrobiłam najwłaściwszą rzecz dla siebie – bo zyskałam przestrzeń, i dla innych – bo ofiarowałam im to, co im się przyda.
W książce „Minimalizm daje radość” znajduje się sporo rad dla osób posiadających dzieci o tym, jak utrzymać dom w ryzach, gdy mieszka w nim cała rodzina. Poza tym ostatni rozdział jest poświęcony świadomej konsumpcji i rozsądnym podejściu do gospodarki śmieciami, co idealnie wpisuje się w życie zero waste. W odróżnieniu od Magii Sprzątania, o której pisałam TUTAJ, poczytuję to jako duży plus. Marie Kondo całkowicie pomija kwestię ekologii przy rozprawianiu się z nadmiarem rzeczy w domu, a przecież sporo z nich to również plastik i ubrania ze sztucznych tkanin, które należy traktować ze szczególną uwagą.
Chcąc zachęcić Was do zrobienia tego kroku we własnym domu i życiu, mam dwa egzemplarze książki „Minimalizm daje radość” Francine Jay. Wystarczy, że:
- podzielisz się tym wpisem na facebooku,
- oznaczysz mnie jako @ograniczamsie (inaczej nie zobaczę tego wpisu, chyba że mam Cię wśród znajomych)
- napiszesz w komentarzu pod tym wpisem na blogu, czym jest dla Ciebie osobiście minimalizm.
Spośród wszystkich wypowiedzi wybiorę dwie osoby, którym prześlę wspomnianą książkę. Wygranych poproszę tylko o opłacenie kosztów przesyłki – będzie to ok. 8 zł. Konkurs będzie trwał do piątku, 19 sierpnia.
Czym jest dla Ciebie minimalizm?
11 komentarzy
Hm wpisalam komentarz i teraz patrzę ze go nie ma. Wcześniej się wyświetlał. Nie dotarł do Ciebie?
14 sierpnia 2016 at 5:40 PMDotarł, ale z racji tego, że zawierał link podlegał akceptacji (kontrola spamu). Dzięki za udział!
16 sierpnia 2016 at 9:26 AMChoć przyznam, że nie widzę Twojego oznaczenia na FB. Podeślij linka do Twojego wpisu, jeśli możesz.
16 sierpnia 2016 at 9:31 AMDopiero zauważyłam ten komentarz. Link do FB https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=1103695883017450&id=411003835619995¬if_t=like¬if_id=1472051708100739&ref=m_notif
24 sierpnia 2016 at 11:04 PMJa przede wszystkim skupiam się na tym, co ważne. Zwracam uwagę na codzienność, lubię tzw zwykle chwile.
Ostatnio np u siebie pisałam o wachaniu świata.
W sumie nie przepadam za etykietowaniem, nie nazwalabym siebie minimalistka- nie pozbywam się regularnie wszystkich tzw , zagracajacych rzeczy. Nie przepadam też szczerze mówiąc za ta moda na minimalizm, bo to często jest tylko fasada, wielka akcja wyrzucanie i wielkie First World Problems. Przy czym dużo elementów tej filozofii do mnie przemawia, jako zwykły banalny ZDROWY ROZSĄDEK.
15 sierpnia 2016 at 9:27 PMPozdrawiam!
Dla mnie minimalizm to spokój. Spokój duszy. Gdy nic wokół nas nie rozprasza. Nie kradnie nam czasu i uwagi. Dla mnie to bardzo trudna sztuka. Może kiedyś mi się uda 🙂
17 sierpnia 2016 at 1:33 PMMinimalizm to tak zwany święty spokój. Święty spokój od reklam, towarów na półkach, które wciąż krzyczą: „Kup mnie”. Święty spokój od nakładania maski, robienia teatrzyków i udawania kogoś, kim się nie jest – wręcz przeciwnie, bo minimalizm to poznanie siebie pod stertą gadżetów.
17 sierpnia 2016 at 11:12 PMJa dopiero uczę się minimalizmu, dla kogoś kto często powtarzał „przyda się” nie jest to wcale łatwe 😉
18 sierpnia 2016 at 10:29 AMZ przydasiami zaprzyjaźniłam się tworząc hobbistycznie scrapowe kartki czy też albumy, potem przydasie uczepiły się fotografowania, jak widziałam coś ładnego, aczkolwiek zbędnego powtarzałam sobie w głowie „przyda się do sesji” 😉 I tak urosło mi piętro zbędnych przydasi, rzadko wykorzystywanych do jakichkolwiek celów 😉 Teraz moją przygodę z minimalizmem zaczynam właśnie od uporządkowania sfery przydasi. Ten, wydawałoby się nic nie znaczący aspekt wchodzenia na drogę minimalizmu, pozwolił mi uporządkować nie tylko przestrzeń wokół mnie, ale zmienił też mój sposób myślenia. Wprawdzie nigdy nie będę 100 % minimalistką, ale wkroczyłam na tę drogę i jest mi z tym dobrze 🙂
Minimalizm jest dla mnie odskocznią w otaczającym nas tłoku. Na ulicach wiszą wielkie banery 'kup to’, 'to niezbędne’. Bez internetu ciężko przetrwać- a w nim mnóstwo zbędnych informacji, reklam. 🍀
Za to w domu chciałabym i cały czas uczę się być minimalistką. Oczyszczać przestrzeń, zachowywać estetykę i cieszyć się pięknem, które mnie otacza. 💕
18 sierpnia 2016 at 8:26 PMA ja nie wiem czym jest dla mnie minimaliym, bo ciagle do niego daze i sie go ucze 🙂 Wiem, ze po konkursie juz jest, ale dopiero powrocilem z wakacji i chcialem sie zaanonsowac, ze jestem i pochlaniam Twoje tresci 🙂
21 sierpnia 2016 at 4:37 PMVítej zpět! 🙂
21 sierpnia 2016 at 9:15 PM