Mój Świadomy Wybór to akcja, która niedawno zakończyła się ogłoszeniem wyników i wielkim podsumowaniem. Osobą, która zdobyła trzecią nagrodę, jest Anna. Nadesłała swoją wypowiedź dokładnie w ostatni dzień maja przed północą i zdążyła wywrzeć na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Jestem ciekawa, czy podzielacie wybory Anny, bo ja bardzo. Bliskie podróże, wdzięczność za to, co mamy, rozsądne podejście do wydatków to minimalizm w jej wydaniu.
***
U mnie wszystko zaczęło się od jednego świadomego wyboru, który pociągnął za sobą kolejne – równie dobre i mądre. Był to wybór partnera życiowego.
Minimalizm w związku
Wspólna decyzja o ślubie spowodowała, że zaczęliśmy żyć w mądrym reżimie finansowym. Ustaliliśmy datę ślubu, a że żadne z nas nie miało żadnych oszczędności (dotąd pieniądze wydawaliśmy na swoje pasje, o których dziś mówimy, że były tylko zapychaczami), rozpisaliśmy ile w danym miesiącu musimy zaoszczędzić, aby móc zorganizować wesele. Odmawialiśmy sobie wyjść do restauracji czy na sushi, ale spędzaliśmy czas najczęściej w parku. Czasem zabieraliśmy ze sobą książkę albo tak po prostu rozmawialiśmy ze sobą i o sobie. Stwierdziliśmy, że w zwykłym parku jest najpiękniej. Piękniej niż w najbardziej ekskluzywnej restauracji świata.
Udało nam się opłacić wspaniałe wesele, na którym już było sporo rzeczy „po naszemu”. Ograniczyliśmy się do niezbędnego minimum, pamiętając jednak też o tym, że wesele powinno być urządzone w dobrym smaku.
Gdy w tamtym czasie wpisałam w wyszukiwarkę hasło: „minimalizm”, ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że to także styl życia. Zaczęłam zgłębiać temat, rozmawiać o tym z narzeczonym. Zgodnie przyznaliśmy, że to jest to, co nam odpowiada. Jest to wprawdzie życie pod prąd, ale to także powrót do korzeni.
W zwykłym parku jest najpiękniej. Piękniej niż w najbardziej ekskluzywnej restauracji świata.
Po ślubie zdecydowaliśmy się na zakup mieszkania. Ponieważ już wiedzieliśmy, że kredyt nie jest dobry, ale w naszym przypadku było to jedyne rozwiązanie, kupiliśmy małe mieszkanie 2-pokojowe, aby płacić jak najniższą ratę. Wszyscy dookoła mówili nam, że powinniśmy mieć przynajmniej 3 pokoje. A my nie żałujemy i powtarzamy to przy okazji spotkań rodzinnych czy w gronie przyjaciół. Mamy małe mieszkanie, ale jego wysprzątanie zajmuje dosłownie 15 minut. Ponadto nie zagracamy się niepotrzebnymi rzeczami. Gdy ktoś zachęca nas do zakupu nowego sprzętu do kuchni, przyznajemy, że żeby go wstawić, musielibyśmy zrezygnować z jakiegoś już zakupionego.
Wszystko w naszym domu musi być praktyczne. Mimo iż obecnie modne są meble z połyskiem, my wybraliśmy mat. Dzięki temu nie widać odcisków i w naszym odczuciu jest schludniej. W kuchni zrezygnowaliśmy z otwartych półek, aby nie mieć wrażenia ciągłego bałaganu. Sporo u nas drewna, co świadczy o stylu eko. Wszystkie ściany w mieszkaniu wbrew wielkiemu zdziwieniu wszystkich znajomych pomalowaliśmy na biało, bo fantastycznie odpoczywa się nam przy białych ścianach, a mieszkanie dzięki temu emanuje czystością i jasnością.
Finansowa dyscyplina
Fantastycznie odpoczywa się przy białych ścianach, a mieszkanie dzięki temu emanuje czystością i jasnością
Od razu w dniu wypłaty uzgadniamy ile możemy zaoszczędzić i te pieniądze odkładamy na lokatę. Mimo iż są to niewielkie sumy miesiąc po miesiącu uskłada się już kwota na wakacje.
Reszta, którą zostawiamy na koncie jest na życie. Co tydzień pozostałą na koncie kwotę dzielimy na liczbę dni, które nam zostały w danym miesiącu. Dowiadujemy się tym samym, że co dnia do końca miesiąca możemy wydać np. 100 zł. Taka informacja świetnie działa na wyobraźnię. Nie mogę zatem kupić sobie kolejnej pary butów za 170 zł, bo to oznaczałoby, że przekroczę budżet. A jeśli nawet kupię, to kolejnego dnia zostaje mi tylko 30 zł!
Dzięki kontroli i kategoryzacji wydatków czujemy, że mamy kontrolę nad pieniędzmi. Omijamy świadomie szerokim łukiem centra handlowe, aby nie kusiły nas witryny. Gdy potrzebujemy nowych ubrań, zamawiamy przez internet i tylko te rodzaje, których potrzebujemy.
Bez chemii
Z podróży wybieramy miejsca bliskie. Uważamy, ze w promieniu nawet 5-10 km można czymś się zachwycić. Czasem wystarczy tylko otworzyć oczy…
Rodzina najważniejsza
Kolejny świadomy wybór to decyzja o dziecku. Otrzymałam propozycję świetnej posady, ale ważniejsza była i jest dla mnie rodzina. Dlatego propozycję odrzuciłam. Nasza córeczka ma obecnie 3-miesiące. Jesteśmy przeszczęśliwi gdy patrzymy na nią. A firma? Powiedzieli, że zaczekają na mnie aż wrócę z macierzyńskiego.
Córeczka otrzymuje sporo zabawek. Ale my nie chcemy, aby tonęła w morzu bibelotów i już dziś chowamy niektóre z nich, aby jej się nie opatrzyły. Stronimy od gadających zabawek, gdyż wolimy sami mówić do dziecka. Zamiast włączać piosenki, śpiewamy sami, a córeczka patrzy z radością w oczach na nas, otwiera szeroko usta i próbuje nas naśladować. Wydaje dźwięki po swojemu i mamy wrażenie jakby śpiewała z nami!
Ponadto od tygodnia używam języka migowego, aby Maleńka komunikowała mi swoje potrzeby. Już córcia potrafi migać, że chce „mleczko”. Uważam, że bobomigi powinny być promowane przez położne oraz w żłobkach. Fantastyczna sprawa, że 3-miesięczne dziecko nas rozumie i komunikuje się z nami! Szkoda, że tak mało osób wie o takiej komunikacji z niemowlakiem.
W dzisiejszych czasach ważne są języki obce, ale nie chciałabym posyłam córeczki na dodatkowe zajęcia, bo wolałabym, żeby czas po przedszkolu czy szkole spędzała z nami. Dlatego włączam jednego dnia angielskie piosenki, a drugiego niemieckie, potem znów angielskie. Celem ma być na razie tylko osłuchanie się z językiem obcym.
Mam też uszykowane już dla niej baśnie w j. polskim, angielskim i niemieckim. Gdy skończy 6 miesięcy będę jej czytać i powoli uczyć słówek. Dla mnie będzie to możliwość zastosowania języków obcych, a dla niej nauka przez zabawę. I to zupełnie za darmo.
8 komentarzy
Za krótka była ta akcja, zdecydowanie. A taka wspaniała! 🙂 Może część druga? 😉
14 czerwca 2016 at 12:04 PMMam świadomość, że nie wszystkim udało się do niej dołączyć w czasie, ale już niedługo nowe wyzwania! 😉
14 czerwca 2016 at 4:11 PMCzy to ja wysłałam? 😛 Moja bratnia dusza! <3
14 czerwca 2016 at 9:20 PMWyłączając to, że mam syna (a nie córkę), mówię do Niego po hiszpańsku (a nie angielsku i niemiecku) i nie mam mieszkania na kredyt… to mam bardzo podobne życie do autorki listu 🙂
Też o tym w pewnej chwili pomyślałam – że Anna to taka druga Pani Oszczędnicka ze swoim paragonkiem 🙂 Znacie się? Mówisz po hiszpańsku, jak świetnie! To mój ulubiony język obcy. Czy Twój synek podłapuje słówka?
14 czerwca 2016 at 9:33 PMTo nawet nie chodzi o „świadomość finansową”, ale ogólne podejście do życia 🙂
16 czerwca 2016 at 11:09 PMJunior jeszcze specjalnie nie mówi, tylko mama, tata, baba i naśladuje zwierzęta. Wszystko przed nami 🙂 Ale rozumie, jak do Niego mówię po hiszpańsku. A przynajmniej tak mi się wydaje 😛 np. pokazuje części ciała
Samej daleko mi jeszcze do potomstwa, ale jestem pod wielkim wrażeniem tej komunikacji na migi z Maluszkiem! Również jestem zaszokowana, że tak niewiele mów się o tak zaskakująco pożytecznej metodzie komunikacji – na pewno zapamiętam na daleką przyszłość 🙂
15 czerwca 2016 at 8:04 PMCześć Anna! Dobrze, że wysłałaś „swoje(moje) świadome wybory”! Miałam wyrzuty, że nie znalazłam na to czasu, a bardzo chciałam się z czytelnikami Kasi nimi podzielić :).
16 czerwca 2016 at 11:12 PMBardzo ciekawy sposób z tą organizacją finansową 🙂 Serio! 🙂 Chyba muszę spróbować!
21 czerwca 2016 at 1:18 PM