Święta są tak wspaniałe ze względu na ten wyjątkowy czas oczekiwania. Wieszamy kalendarz adwentowy, piszemy list do św. Mikołaja, lepimy pierogi i pieczmy pierniczki. Nie ma innego okresu w roku, kiedy tyle ekscytujących, a zarazem rodzinnych rzeczy dzieje się w naszym życiu.
Zeszły tydzień minął mi na zagniataniu, wałkowaniu, wycinaniu, pieczeniu i zdobieniu. Pierniczki zagościły w naszym domu. Kuszą zimowymi kształtami, błyszczącą czekoladą na wierzchu i kolorowymi wzorkami.
W ramach mojego tygodnia bez TV postanowiłam, że zabierzemy się za rodzinne pieczenie. Jak tylko ciasto piernikowe dojrzało w lodówce, zamknęliśmy się z synkiem z kuchni, przywdzialiśmy fartuchy i zabraliśmy się do pracy.
Ciasto na pierniki
Zacznijmy od początku, czyli jak przygotować ciasto.
Ja skorzystałam z przepisu Pawła Małeckiego, cukiernika, który wydał swoją książkę kucharską markowaną przez Lidla. Tak, musiałam uzbierać naklejki i polować, by jeszcze była w sklepie, choć zwykle nie lubię tego typu nęcenia klientów „darmowymi” giftami. Najnowsza, przedświąteczna lidlowa książka „Ryby są super” sugeruje, że czytelnik nie zna bardziej wysublimowanego słownictwa, i nic tylko czekać, aż ukaże się „Mięso jest za…ste”. Oby nie.
Wracając do dzisiejszych bohaterów, przedstawię Wam przepis wraz z moimi ulepszeniami.
Na ciasto będziesz potrzebować:
250 g miodu
tyle samo cukru trzcinowego
100 g masła
600 g mąki pszennej typu 405 – ja użyłam 400 g mąki tortowej i 200 g mąki pszennej razowej typu 2000, żeby było zdrowiej
10 g przyprawy do piernika – użyłam Kamisa, ale warto zrobić swoją własną mieszankę bez niepotrzebnego dodatku cukru lub innych wypełniaczy – koniecznie zwróć na to uwagę na opakowaniu!
2 jajka
5 g sody oczyszczonej
10 g kakao
W miseczce pogrzej lekko miód, tak by się upłynnił, dodaj masło i w kąpieli wodnej czekaj na połączenie się składników.
Suche składniki wymieszaj w misce, dodaj jajka i miód z masłem z miseczki. Całość zagniatamy na ciasto, tak by powstała jednolita masa.
Ciasto powinno odpocząć w lodówce 2-3 dni. Zastanawiałam się, w zasadzie po co. Okazuje się, że im dłużej piernik leży, tym bardziej przechodzi aromatem przypraw, przez co w efekcie jest o wiele smaczniejszy. Tradycyjne toruńskie ciasto piernikowe leżakuje czasem nawet 3 miesiące! Wyobraź sobie, że już we wrześniu zaczynasz myśleć o Świętach i odkładasz ciasto do lodówki. To by dopiero był Adwent!
Po wyjęciu ciasta obsyp je mąką i rozwałkuj na grubość 5-10 mm. Przepis mówi o 3 mm, ale wówczas wychodzą cienkie i bardzo wypieczone ciasteczka. Ja osobiście lubię te grubsze i bardziej miękkie, dlatego kolejną partię robiłam już grubszą.
Ważna uwaga!
Ciasto po wyjęciu z lodówki jest twarde jak kamień i za nic nie daje się rozwałkować. Dobrym sposobem jest pokrojenie go na mniejsze części, wówczas szybciej się ogrzewa i staje się bardziej plastyczne.
Piecz przez 8 minut (cieńsze) albo nawet 10 minut (grubsze) w temperaturze 180 stopni Celsjusza (z termoobiegiem) lub 190-200 stopni (bez termoobiegu). Ponoć te pieczone bez termoobiegu nie są takie wysuszone, także polecam Tobie tę opcję.
Ozdoby piernikowe |
Po ostygnięciu pierników można się zabrać za dekorowanie. To była nasza ulubiona część.
Wyciągnęliśmy cukrowe gwiazdki, literki i kolorowe pisaki do ciastek. A ja wcześniej przygotowałam polewę czekoladową w następujący sposób:
Polewa
200 ml śmietanki 30% zagotowałam w rondelku, dodałam 2 tabliczki mlecznej czekolady (może być też deserowa) i 60 g masła. Początkowo dodałam jedną tabliczkę, bo druga gdzieś potajemnie zniknęła, ale polewa wyszła za rzadka. Muszą być dwie. Po lekkim ostygnięciu można zanurzać w niej pierniczki i odkładać na talerz lub pergamin. Na to sypiemy nasze ozdoby, dekorujemy pisakami lub tworzymy wymyślone przez nas napisy. My postanowiliśmy kilka pierniczków sprezentować rodzinie, dlatego niektóre z nich dostały imiona.
Jedna z czytelniczek podzieliła się też trafną uwagą na temat lukru. Jeśli chcesz go zrobić, uważaj, żeby nie był za rzadki, bo wówczas rozleje się po pierniczku i nie będzie wyglądał atrakcyjnie. Warto kupić gotowy lukier do rozrobienia w domu, taki, który ma dodatek białka.
Nasze pierniczki to była świetna zabawa. Produkcja trwała, a te, które wychodziły z rąk mojego synka niemalże od razu były przez niego pochłaniane. Polecam Wam takie wspólne pieczenie i zdobienie, nie tylko z dzieckiem, ale i z mężem, chłopakiem, mamą czy znajomymi. To świetny sposób na spędzenie wolnego czasu, a zarazem zrobienie czegoś razem, co przygotowuje nas do Świąt.
Muszę tu szczególnie podziękować Teresie Bartkowiak z Miodów Bartkowiaka za inspirowanie mnie do pieczenia i pomocne rady, jak ta z pocięciem ciasta na kawałki przed wałkowaniem albo wytłumaczenie, dlaczego ciasto musi leżakować. Teresa jest piernikową skarbnicą wiedzy, także jeśli czegoś potrzebujecie, możecie się do niej śmiało zwrócić.
Na koniec mam dla Was prezent – szybki przepis na pierniczki w formie graficznej, do ściągnięcia TUTAJ.
A jak u Was wyglądają przygotowania do Świąt?
No Comments