fbpx
Książki Minimalizm

5 rzeczy, które mnie zdziwiły w Sztuce Prostoty

Przeczytanie książki w czasie krótszym niż miesiąc to dla mnie sztuka. Etat podwójnej mamy, prowadzenie domu (było nie było na spółę z mężem), ale i prowadzenie bloga i bycie zawsze na czasie z blogowymi nowinkami nie pozostawia mi zbyt wiele czasu na słowo drukowane.

Pierwszeństwo mają sobotnie Wysokie Obcasy, o których już wcześniej pisałam. Dopiero potem, jeśli wieczorem mam jeszcze czas i energię sięgam po książkę. A stosik nieprzeczytanych pozycji uzbierał się już całkiem pokaźny.

Nie mniej jednak, moje życie prywatne zostawiam w tle, a przejdę do sedna, o którym mam zamiar napisać i się niejako pochwalić. Tak, udało mi się skończyć książkę! Dwa miesiące delektowania się naprawdę dobrą lekturą, zdobytą dzięki uprzejmości Gosi, z już podkreślonymi co trafniejszymi myślami, z rogami już lekko pozaginanymi. Pożyczona książka o minimalizmie to jego kwintesencja, czyż nie?

Czym jest sztuka prostoty?

Mowa o „Sztuce prostoty” Dominique Loreau. Nic nowego. Starzy wyjadacze minimalizmu i życiowej ascezy mają ją już pewnie w małym paluszku. Ja dopiero ją odkryłam i chciałabym podzielić się z Wami pięcioma zaskakującymi stwierdzeniami, o których pisze autorka.

ograniczam się z Dominique Loreau
Mój egzemplarz przeszedł już wiele. Dzięki temu jest tak wartościowy.

O czym jest Sztuka Prostoty

W wielkim skrócie dla tych, którzy jednak o „Sztuce prostoty” nie słyszeli, autorka, z pochodzenia Francuzka, podczas wyjazdu do Japonii zainspirowała się filozofią Zen oraz dalekowschodnim stylem życia i zachęca zachodnich współbraci, a w zasadzie -siostry, bo książka ewidentnie jest kierowana do kobiet, do zmiany nawyków po to, by ich życie było lepsze i pełniejsze. Wydana po raz pierwszy w 2005 roku (w Polsce 2008) jest jednym z manifestów współczesnej edycji życiowego minimalizmu.

Dominique Loreau zaczyna od ograniczania się w ilości posiadanych przedmiotów, które w efekcie ma nam przynieść wolność, oszczędności i… wzmożone wrażenia estetyczne, które uszlachetniają duszę. Następnie zajmuje się tematem ciała, któremu powinniśmy poświęcać słuszną ilość czasu, dbać o nie w odpowiedni sposób, by dłużej wyglądać i czuć się młodo, podobnie do Japonek, które nie miewają z tym problemu. Sposób życia czy geny? To pozostanie zagadką. Po trzecie – autorka wzywa: skoncentrujmy się na naszym umyśle, na wnętrzu. Dbajmy o dobre relacje z wyjątkowymi ludźmi, medytujmy, wprowadzajmy samodyscyplinę, czyli moje ulubione ograniczanie się.

japoński dzik
Źródło: www.hanga.com

5 zastanawiających rzeczy u Dominique Loreau

Co wyjątkowego przykuło moją uwagę? Kilka elementów, które niekoniecznie są sednem całej opowieści, ale w szczególny sposób zapadły mi w pamięci

1. We wnętrzach mieszkań, jak i w naszych ciałach rządzi życiodajna energia Czi*. Pomieszczenia o ostrych kątach (czyli praktycznie 99 proc. mieszkań w Polsce) powinny być łagodzone roślinami o okrągłych liściach. Czi odbija się od ostrych kątów, a takie rośliny pomagają jej u nas pozostać.

Moja uwaga: Czi czy nie Czi, podświadomie stosuję się do tej zasady, dbając o to, by w domu stało coś zielonego, najlepiej o zaokrąglonych liściach – fikus albo storczyk. Może to tkwi w naszej naturze, że chcemy okrągłych roślin?

2. Czi nie lubi ostrych narzędzi. Wszystkie noże i ich krewni powinny być pochowane w szufladach, by nie kroić Czi na kawałki.

Moja uwaga: coś w tym jest. Wolę nie mieć noży na wierzchu, gdy dzieci biegają po domu, mąż wraca zły z pracy, a zupa mogła być za słona. Lepiej niech nóż czeka w szufladzie na krojenie ziemniaków.

3. Suche lub podwiędłe kwiaty oraz zepsute jedzenie pochłania dobre Czi. Powinniśmy się ich pozbywać jak najszybciej to tylko możliwe. Poza tym patrzenie na umierające rośliny wysysa z nas energię i podświadomie przypomina o nieuchronnej śmierci.

Moja uwaga: zwiędlakom i suszkom mówię out! Nie dość, że wydzielają zbyt intensywną woń w wazonie, to jeszcze zbierają kurz i przenoszą roztocza. Jedni wolą o śmierci nie myśleć, inni się z nią oswajać, także ten element pozostawię do indywidualnej interpretacji.

4. Ciało codziennie masuj szczotką z włosia dzika. Na sucho. Poprawia to krążenie, ściera martwy naskórek, nadaje skórze witalności, a przy okazji pomaga w walce z cellulitem (dla mężczyzn trzy pierwsze zalety wystarczą).

Moja uwaga: od razu zaczęłam się zastanawiać, dlaczego dzik a nie tworzywo sztuczne? Oraz czy w Japonii też są dziki i też straszą dzieci przy promenadzie podczas wakacji i czy to dlatego potem z nich robi się szczotki. No ale – z guru minimalizmu się nie dyskutuje. Widocznie dzik masuje najlepiej. Może szczecina ma idealną twardość, a może odpowiedni ładunek elektromagnetyczny? Czy ktoś wie, o co chodzi z dzikiem?

5. Pisz, by rozwijać swoją osobowość. Jeśli masz w sobie myśli, które wymagają analizy, zacznij je zapisywać. Wówczas ma miejsce proces, w którym klarują się idee, a Ty zaczynasz rozumieć sam(-a) siebie.
Autorka dodaje: „gdy tylko jesteś przekonana do jakiejś idei, zniszcz wszystko, co napisałaś. Powinny pozostać jedynie wrażenia, które ta idea pozostawia w tobie.” Powinniśmy zachowywać jedynie notatki dotyczące pozytywnych przeżyć, żeby podświadomie generowały nowe tego typu momenty.

Moja uwaga: to niszczyć czy zachowywać? Rozumiem niszczenie notatek, które prowadzę sama ze sobą w trakcie autoanalizy lub terapii z psychologiem. Ale zapiski do pamiętnika? Czy życie nie składa się z różnokolorowych chwil, tych lepszych i gorszych? Czy mamy świadomie zrezygnować z tych szarych i udawać, że ich nie było? Popieram zachęcanie do pisania, bo – tak jak Dominique – uważam, że każdy to potrafi, ale powątpiewam w izolowanie ciemnej strony naszego życia.

Źródło: www.hanga.com

„Sztukę prostoty” jednakowoż polecam każdemu, kto chce zacząć lub kontynuować swoją przygodę z minimalizmem i jest otwarty na dalekowschodnie idee oraz na zmianę swojego stylu życia.

A odpowiedzi na powyższe pytania? No cóż, może któraś z Waszych mądrych głów mnie w tym wesprze?

*Czi, a w zasadzie 'chi’, 'ki’ lub 'qi’ w wierzeniach kultur dalekowschodnich jest niewidzialną, życiodajną energią, która krąży w ciele człowieka, ale też roślin, zwierząt, zjawisk przyrody i w świecie materialnym. Powinno się dbać o jej prawidłowy przepływ, tak by nic go nie zakłócało. Stąd filozofia feng shui, czyli takiego projektowania wnętrz, by dbać o należyte zachowanie Czi.

Previous Post Next Post

Przeczytaj jeszcze

9 komentarzy

  • Reply Dorota Czopyk

    Mnie ta książka bardzo rozczarowała. Za dużo ideologii. Nakazy, zakazy i porady autorki zdają się życie utrudniać, a nie ułatwiać. Masa zaprezentowanych przemyśleń i postawionych tez się wyklucza. Powiem szczerze, że dawno tak bardzo nie żałowałam pieniędzy wydanych na książkę. 🙁 🙁

    26 lipca 2016 at 9:40 AM
    • Reply Kasia W | Ograniczam Się

      Rzeczywiście dość sporo tego 🙂 Twoja opinia jest o tyle ciekawa, że w sieci nie słychać głosów krytycznych odnośnie Dominique Loreau. Wszyscy stawiają ją na piedestale wśród Leo Babauty i panów z The Minimalists. Nic tylko sprzedać książkę, która Ci zalega 🙂

      26 lipca 2016 at 9:45 AM
      • Reply Dorota Czopyk

        Opinie i komentarze były tak pozytywne, że w końcu stwierdziłam: „Trzeba przeczytać.”

        A moje rozczarowanie sięga zenitu! W tej książce roi się od porad co należy kupić i mieć – gdzie w tym minimalizm, gdzie prostota, gdzie skromność? Polecanie wyrzucania, zamiast podjęcia odpowiedzialności za to co mamy i zatroszczenia się by trafiło w potrzebujące ręce lub przerobienia na coś przydatnego jest moim zdaniem wysoce nieetyczne.

        Okrągłe liście kwiatów, doskonałe wyposażenie damskiej torebki, biała zastawa – czy to są ważne rzeczy? Co jeśli ktoś takich nie ma? Ma wyrzucić wszystko co ma i nabyć właśnie takie przedmioty? Czy to uczyni go szczęśliwszym? Wątpię.

        26 lipca 2016 at 9:56 AM
        • Reply Kasia W | Ograniczam Się

          Już jakiś czas temu zauważyłam, że są dwa (co najmniej) nurty minimalizmu: ten estetyczny i etyczny. Jedno wolą mieć ładną torebkę i jeść z porcelanowej miseczki, bo sprawia im to radość, inni uważają, że zwykła szmaciana torba i miska z ceramiki, którą już mają zupełnie się sprawdza. To jest w ogóle ciekawy temat, nie uważasz?

          26 lipca 2016 at 10:08 AM
          • Dorota Czopyk

            Bardzo ciekawy!
            Sama uwielbiam celebrować życie i używać pięknych rzeczy, wolę pić herbatę z ceramiki z Bolesławca niż z paskudnego kubka z reklamą banku, ale czy obiektywnie smakuje lepiej i czy minimalista nie jest kimś ponad to? A może przemaluje bankowy kubek i sam stworzy coś pięknego?

            Książka pani Loreau mnie przytłacza, jeszcze nie skończyłam, ale jak to zrobię z pewnością skorzystam z Twojej akcji na blogu!!!

            26 lipca 2016 at 10:19 AM
          • Kasia W | Ograniczam Się

            Nic innego tylko wybrać książki i wrzucić link. Tylko musisz się troszkę pospieszyć, bo akcja trwa tylko do 28.lipca. Ale oczywiście nic na siłę 😉

            26 lipca 2016 at 10:22 AM
          • Marta

            Cóż, w kwestii serii książek D. Loreau mam podobne odczucia, jak Dorota. Podobnie z Marie Kondo:) Trochę za dużo ideologii i podejścia obcego mi kulturowo. Inaczej pojmuję proste życie 🙂 Ale ciągle nie potrafię zdefiniować…

            20 lutego 2017 at 6:09 PM
  • Reply Ōsōji – zielonoherbaciana

    […] Polecam recenzję książki: http://www.ograniczamsie.com/2015/07/sztuka-prostoty-dominique-loreau.html […]

    13 stycznia 2017 at 8:23 PM
    • Reply Anna

      Z całym szacunkiem, ale jeśli ktoś w tej książce widzi same sprzeczności, nakazy i zakazy, to może warto ją odłożyć na jakiś czas i bez uprzedzenia przeczytać jeszcze raz, że zrozumieniem. Skupić się na esencji, a nie pierdołach, czy ktoś coś zaleca czy nie. Mamy wolny wybór. Autorka przedstawia swoje rekomendacje lub mówi, jak to wygląda u niej. Nie ma też wpływu na oczekiwania czytelników i założenia, które sobie poczynili przed zakupem. Pisanie, że jest masa sprzeczności, bez podawania konkretów, nic nie wnosi. Zawsze można tak powiedzieć. Ale co konkretnie? Mnóstwo to mnóstwo, nie jedna rzecz czy dwie. A może poprstu przekaz nie został zrozumiany i stąd przekonanie o sprzeczności. Polecam przeczytać za jakiś czas jeszcze raz, ale każdy zrobi jak uważa.

      15 października 2020 at 10:02 AM

    Leave a Reply