fbpx
Zero Waste

8 cech zero wastera, czyli jak robić zakupy bez śmieci

-Poproszę dwadzieścia dekagramów sera. Acha, tylko do mojego pojemni… ka! No niech mnie kule biją, do mojego pojemnika mówiłam! Czy Pani mnie nie słyszy? Niewyraźnie słowa cedzę? Nigdy więcej tu nie przyjdę. Moje ciężko zarobione pieniądze zostawię w innym sklepie, a figa!

Tak mógłby wyglądać mój monolog w sklepie, w którym nie do końca porozumiałam się z ekspedientką. Ściślej rzecz ujmując: nie zrozumiałyśmy się w ogóle. Ja z bliżej nieuzasadnionym pomysłem ładowania wszystkiego do moich pudełek. Ona z określonymi przyzwyczajeniami, dobrą wolą wynikającą z lat praktyki i regulaminami wiszącymi nad głową.

Jak robić zakupy bez śmieci?

Założę się, że to pytanie pojawia się w wielu głowach świeżych bezodpadowców. Jak przełamać się, by poprosić o bezśmieciowe pakowanie? W jaki sposób zadać pytanie? Co zrobić, gdy sprzedawca mimo naszego tłumaczenia nadal pakuje nam wszystko w jednorazowe folie? W trakcie zakupów niezbędnych jest kilka cech, które pomogą w obopólnym zrozumieniu między klientem a sprzedającym.

Po pierwsze: dobra organizacja

Przede wszystkim, żeby wyjść z domu z odpowiednią ilością woreczków, pojemników i słoików trzeba wszystko dobrze zaplanować. Organizacja zakupów na poziomie tworzenia listy i dobierania pod nią odpowiednich własnych opakowań jest jedną z tych rzeczy, o której również piszę w książce „Życie zero waste”. Oprócz zakupów planowanych, każdemu wyjściu z domu towarzyszy zabranie kilku woreczków na zaś. Nigdy nie wiem, kiedy zaskoczą mnie zakupy nieplanowane, a to się również zdarza.

Jeszcze jakiś rok temu wkurzałam się na siebie, gdy nagle okazywało się, że po pracy muszę nie tylko odebrać synka z przedszkola, ale też kupić kilka brakujących produktów, a ja przecież się na to nie przygotowałam. Brałam naręcza warzyw, owoców i chleba albo z rezygnacją w głosie prosiłam o foliówkę.

Dziś nie ma dnia, bym nie zabrała ze sobą bawełnianej torby i plecaka, a sprzyja temu dobra organizacja, którą wyrobiłam w sobie poprzez nowy nawyk. Jak mawiają starzy zero wasterzy „Nigdy nie wiesz, kiedy plastik Cię zaskoczy!”

Po drugie: odwaga

Planowanie to nie wszystko. Co jeśli wezmę ze sobą zestaw pudełek, po czym w sklepie zapomnę języka i skapituluję? Kilka razy zdarzyło mi się, że bałam się odmówić zapakowania w jednorazową folię, dlatego że kolejka była za długa, albo gdy na widok moich pudełek pojawiał się nastrój poirytowania i grozy.

Po dłuższym czasie wyrobiłam w sobie nawyk stanowczego i odważnego proszenia o to, co zaplanowałam. Nawet jeśli jest w sklepie sporo osób, kupuję wszystko do moich opakowań. I wiecie co? Najczęściej okazuje się, że dla nikogo nie jest to problemem. To w mojej głowie rodziły się wizje ataku na mnie jak na dziwaka, który chodzi obładowany torbami. Odważne podejście do lady i wyartykułowanie potrzeby nie jest tak trudne, na jakie by mogło wyglądać.

Po trzecie: asertywność

Z natury nie jestem osobą asertywną. Jestem uparta, gdy do czegoś dążę, ale po drodze można mnie na coś przeze mnie niechcianego urobić. Odmawiania uczę się stosunkowo od niedawna i chyba całkiem nieźle mi to wychodzi, choć idealnie jeszcze nie jest. A najlepiej ćwiczy się asertywność na tym, co sprzedawcy chcą nam wcisnąć, a czego my powinniśmy konsekwentnie odmawiać, czyli torebkach foliowych i niechcianych prezentach w postaci …próbek.

Asertywność wiąże się z pierwszą zasadą zero waste, która brzmi refuse (odmawiaj)Gdy planowanie i odwagę mamy już w małym paluszku, czas na zabawę w mówienie „nie”. Choćby dziś na zakupach w sklepie odmówiłam: torebki foliowej, paragonu, potwierdzenia zapłaty, ulotek i gratisowego produktu pakowanego w plastik. Aż się na tym złapałam, że co chwilę z moim ust musi padać słowo „nie”. Jak trzeba to trzeba.

Po czwarte: uprzejmość

Gdybym cały czas odmawiała i żądała naginania się sprzedawców do moich widzimisię, byłabym na czarnej liście w wielu sklepach. Nie chcę jednak do tego dopuścić, bo nie o to chodzi, by wymagać i unosić się dumą, gdy ktoś nas nie rozumie. Ważne jest, żeby nasze starania były poparte uprzejmą prośbą, wyrozumiałością, miłą rozmową, może nawet small-talkiem nawiązującym do naszych zakupów.

W moim przypadku to się nieźle sprawdza. Gdy w oczach sprzedawcy widzę stres (a to można zobaczyć!), zagaduję, że mam w zwyczaju kupowanie do własnych pojemników. Tłumaczę, że denerwują mnie śmieci i nie chcę przynosić niektórych rzeczy do domu po to, żeby zaraz je wyrzucić. Zazwyczaj krótka rozmowa nie tylko pomaga, ale sprowadza nas na tory wzajemnego zrozumienia, tak że następnym razem bez tłumaczenia dostanę niezafoliowany produkt.

Po piąte: cierpliwość

Czasem się zdarza, że podobne rozmowy jak w punkcie czwartym muszę przeprowadzać na każdym stoisku, przy każdej ladzie. Ekspedientki też się zmieniają, więc nie wszystkie znają mnie od razu, gdy podejdę. Muszę wtedy uzbroić się w cierpliwość i spokojnie tłumaczyć, dlaczego chcę dostać – dajmy na to – ser do mojego pudełka. Czasem przypominam o wytarowaniu wagi. Innym razem napominam, by nie wyrzucać raz użytej folii. To trochę jak rodzicielstwo, w którym ważny jest nie sam efekt, ale zrozumienie dlaczego.

Po szóste: konsekwencja

Jeśli bym raz poszła na zakupy w stylu zero waste i przybiła sobie piątkę za dobrze spełniony obowiązek, a kolejnym razem leniwie nakupowała produktów w jednorazowych opakowaniach, miałabym niezłe wyrzuty sumienia. Konsekwencja dotycząca moich wyborów jest nie tylko dla mnie, żebym się czuła z moim eksperymentem dobrze, ale dla całego miasta, kraju, planety – mimo że brzmi to dość górnolotnie. Wierzę, że moje wybory mogą wywołać efekt lawiny, jeśli tylko będę się ich trzymała. Tak jak weganin nie zje nagle krwistego steka, tak osoba żyjąca w stylu zero waste nie weźmie ze sklepu foliówki.

Po siódme: owartość

Mimo planowania, odwagi i asertywności rozwiniętych na wysokim poziomie, czasem zdarzy się coś, co nas zaskoczy. Nagle zamkną nam ulubiony sklep, wycofają produkt sprzedawany zawsze luzem czy jabłka zaczną przywozić w zafoliowanych czteropakach. Umysł zero odpadowca musi być otwarty na szukanie nowych rozwiązań, inaczej zginie śmiercią naturalną.

Ja czuję się zaskakiwana bardzo często i wymyślam różne obejścia na bieżąco. Staram się nie załamywać, tylko szybko analizować i wybierać najmniej śmieciowe rozwiązania. Gdy brak makaronu luzem, wezmę w kartoniku, który posegreguję na makulaturę. Jeśli nie mam swojej torby, poszukam w sklepie kartonu. Gdy jabłka są tylko zafoliowane, wezmę gruszki luzem. Najwyżej zweryfikuję moje kulinarne plany.

Po ósme: refleks

„Trzeba być szybszym niż ręka sprzedawcy” mówią jedni. „Zanim powiesz, co chcesz kupić, najpierw pokaż pudełko” radzą inni. Refleks zero wastera jest w naszym gronie niemal przysłowiowy. Najmniejszy brak koncentracji może poskutkować niepożądanym opakowaniem w koszyku.*


Cech charakteru, które przydają się w życiu zero waste, jest pewnie o wiele więcej. Warto je w sobie ćwiczyć i nie zapominać, by w tym wszystkim nie popadać w niezdrową skrajność i ortodoksję, żeby nie zaszkodzić sobie i najbliższym. Poza tym, pozytywne myślenie jest moim sprzymierzeńcem, bo mam nadzieję, że jak moje myśli przeczyta więcej osób, będziemy mieć więcej szans na kompleksowo wprowadzane bezodpadowe rozwiązania na rozmaitych polach, nie tylko w trakcie zakupów.

Jaka jest – według Ciebie – najważniejsza cecha bezodpadowca?


*Co innego mój Mąż, którego spotkała ostatnio kuriozalna sytuacja. Na stoisku z wędlinami ekspedientka nałożyła mu salami do szklanego pudełka, zamknęła je, po czym pod jego nieuwagę (pisał SMSa!) zapakowała pudełko w foliówkę i na nią nakleiła cenę. Zapytana o powód, stwierdziła, że szkoda jej było obklejać tak ładnego pudełka. 🙂


Podobał Ci się ten tekst? Podziel się nim z innymi!

Previous Post Next Post

Przeczytaj jeszcze

56 komentarzy

  • Reply Joanna Baranowska

    Podoba mi się to podsumowanie, ale… 🙂 Dlaczego odmówiłaś przyjęcia paragonu? Sprzedawca ma obowiązek Ci go wydać. Odmawianie przyjęcia może zasugerować, że wolałabyś być policzona poza kasą. Mimo wszystko, choć jest to śmieć i najczęściej zawiera nieszczęsne BPA, nie widzę się w sytuacji, gdy mówię: proszę mi nie dawać paragonu! Zwłaszcza że jest on też podstawą reklamacji i kiedy sama stoję na kasie, przy reklamacji jest to pierwsza rzecz, o którą pytam!

    7 października 2017 at 10:10 PM
    • Reply Głupek Leśny

      Dokladnie. Nie bardzo rozumiem sprawy z paragonami. Po pierwsze dowód do reklamacji a po drugie to że go nie weźmiesz nie oznacza, że śmiecia nie ma. On jest tyle że nie w twoim koszu.
      Poza tym się zgadzam ?

      7 października 2017 at 10:41 PM
      • Reply disqus_TEDIsvII1h

        Dokładnie tak, bo sprzedawca i tak ma obowiązek go wydrukować.

        9 października 2017 at 12:08 PM
        • Reply ciuchcia

          a potwierdzenia transakcji kartą? Tego chyba kaserka nie musi mi drukować? Zwłaszcza, jeśli są to jabłka czy tampony…

          12 października 2017 at 7:34 PM
          • Wioletta

            Zależy od systemu jaki ma sklep najprawdopodobniej. W McDonalds gdzie pracuję potwierdzenie drukuje się od razu, więc tak czy siak ono w koszu wyląduje, podejrzewam że McD nie jest jedynym. Natomiast jeśli sie mnie pytają czy je drukować to zawsze odmawiam 🙂

            13 kwietnia 2018 at 4:04 AM
    • Reply Agats

      Tu chyba chodzi o potwierdzenie płatności kartą ?

      7 października 2017 at 11:32 PM
      • Reply Joanna Baranowska

        Nie sądzę 🙂

        8 października 2017 at 12:14 PM
        • Reply Kasia W | Ograniczam Się

          Chodzi mi i o paragony (tylko niektore, ale nadal jednak unikam), i potwierdzenia zapłaty.

          8 października 2017 at 9:52 PM
    • Reply Kasia W | Ograniczam Się

      Wiem, poniekąd się zgadzam, bo biorę paragony za rzeczy, które być może mogłabym reklamować, jako dowód zakupu. Natomiast często odmawiam i mam nadzieję, że kiedyś doczekamy się czasów paragonów elektronicznych. Paragony to kwestia nadal dyskusyjna, również ze względu na BPA, które zawierają.

      8 października 2017 at 9:54 AM
  • Reply Joanna (Koneserka Czekolady)

    Bardzo ciekawa koncepcja. Mnie za każdym razem denerwuje rosnąca ilość foliowych torebek w kuchni. Bo o ile staram się chodzi z torbą ekologiczną, o tyle zapominam, że owoce też trzeba w coś zapakować 😉

    7 października 2017 at 10:50 PM
    • Reply Kasia W | Ograniczam Się

      Na takie sytuacje warto mieć kilka dodatkowych torebek 😉 Można je uszyć samemu w domu!

      8 października 2017 at 9:55 AM
  • Reply Ula H.

    Widząc te woreczki na owoce i lniane opakowania na pieczywo – zaczynam się powoli przekonywać do takiego sposobu życia, ale nurtuje mnie jeszcze wiele spraw. Do miasta mam 20 km i nie wiem, w których sklepach miałabym robić zakupy. Jak na razie robię je tam, gdzie jest mi bliżej i mam po drodze, więc zastanawiam się: po co komplikować? Ogólnie – jestem rozdarta – jeśli chodzi o zero waste. Pozdrawiam 🙂

    7 października 2017 at 11:05 PM
    • Reply Kasia W | Ograniczam Się

      A czy w pobliżu Twojego miejsca zamieszkania można zrobić zakupy luzem do własnych worków? A pozostałe rzeczy do pojemników? Czasem wystarczy kreatywnie podejść do miejsc, które już znamy

      8 października 2017 at 9:54 PM
    • Reply disqus_TEDIsvII1h

      Zacznij od warzyw i owoców – to najprostsze. Warzywa i owoce do własnych woreczków możesz zapakować praktycznie w każdym sklepie.

      9 października 2017 at 12:06 PM
  • Reply Ewa Rusek

    Gdzie można kupić te fantastyczne woreczki na owoce? Albo z jakiego materiału są zrobione? Poluję na takie przeźroczyste od dłuższego czasu.

    8 października 2017 at 11:36 AM
    • Reply Kasia W | Ograniczam Się

      Woreczki są chyba z poliestru, także bawełna to nie jest. Podobny materiał jest w podpinkach kurtek sportowych. Ja moje dostałam w prezencie, choć chciałabym, żeby pojawiły się w sprzedaży w naszych sklepach albo zamiast foliówek na dziale warzywnym ?

      8 października 2017 at 9:56 PM
    • Reply minimal m.

      Ewa, możesz zobaczyć profil na Facebooku Bez Folii. Moje są stamtąd.

      12 października 2017 at 9:32 AM
      • Reply halolato kuku

        Skorzystałam z polecenia i kupiłam woreczki u tej dziewczyny, polecam:) Natomiast to co głównie chciałam napisać, to to jak miło mi było przy kasie w sklepie, kiedy pani kasjerka bardzo się woreczkami zainteresowała. Stwierdziła że to świetny pomysł i ona o tym opowie córce i same sobie takie sprawią:) Oby taka „moda” się rozprzestrzeniała.

        6 listopada 2017 at 12:13 PM
        • Reply minimal m. - magda

          Super! Ja wczoraj użyłam moich woreczków w Lidlu 🙂

          6 listopada 2017 at 1:33 PM
          • Kasia W | Ograniczam Się

            Świetnie! Mogliby mieć jeszcze większą ofertę produktów na wagę 😉

            6 listopada 2017 at 1:44 PM
          • halolato kuku

            O właśnie, który sklep pod tym względem ma duży wybór? Ja się ostatnio załamałam podczas zakupów w Irlandii. Tam to dopiero jest dramat. Wszystko jest pakowane w folie. Padłam jak zobaczyłam ok. 6 pałeczek z arbuza zapakowanych, a jakże, w foliowe opakowanie. Cale szczęście, że tam nie mieszkam, bo na samo wspomnienie mi słabo.

            6 listopada 2017 at 2:16 PM
          • Kasia W | Ograniczam Się

            Który sklep ma wybór produktów bez opakowań czy wielorazowych woreczków? 🙂

            6 listopada 2017 at 4:10 PM
          • halolato kuku

            Wiem, że takiego całkiem bez opakowań w mojej okolicy nie ma, ale chodzi mi o taki gdzie byłby spory wybór sypkich produktów na wagę. Np. w Carrefour widziałam rodzynki, żurawinę, siemię, orzechy itp. W Kauflandzie czegoś takiego niestety nie ma (są za to mrożonki na wagę).

            7 listopada 2017 at 11:36 AM
        • Reply Kasia W | Ograniczam Się

          Brawo! Taka moda to chyba nic złego 😉

          6 listopada 2017 at 1:43 PM
    • Reply ubyszka

      Świetnie sprawdzają się tu worki na pranie. Też poliester, a są dużo tańsze niż te robione specjalnie jako woreczki na zakupy…

      8 stycznia 2018 at 2:47 PM
      • Reply Ewa Rusek

        Kupiłam dziś siatkę kaletniczą i planuje uszyć sobie woreczki. Czarną – bo biała po kilku kursach z ziemniakami była nie do doprania 🙂 Ale jak znajdę ciemne worki na bieliznę, też kupię. Zamka sama nie wszyję, a może być praktyczny.

        8 stycznia 2018 at 6:39 PM
  • Reply disqus_TEDIsvII1h

    Odnośnie zakupów Twojego męża – ostatnio pani w warzywniaku też mnie tak potraktowała. Wsypała mi borówki do mojego pudełka, po czym, ani się obejrzałam, a ona ciach i włożyła mi to pudełko do woreczka, który zawiązała na supełek.

    9 października 2017 at 12:11 PM
    • Reply Kasia W | Ograniczam Się

      To są tragikomiczne sytuacje 🙂 Zastanawiam się, czy to kwestia nawyku sprzedawcy?

      11 października 2017 at 10:22 AM
  • Reply jamaska

    Mam torbę szmaciankę, owoce noszę zwykle luzem, ale oprócz tego mam garść „wielorazowych” foliówek – jak już gdzieś dostałam to używam aż się podrą.

    10 października 2017 at 9:15 PM
  • Reply Attomuffka Tomaszewska

    To zupełnie nie moje cechy, a właściwie już nie mam na nie siły, po prostu wolę pójść do sklepu tureckiego czy rosyjskiego, gdzie wiem jak to wygląda bez dodatkowych opakowań i samej sobie nałożyć niż ciągle o coś prosić, wolę spokój. A co do paragonów, to wtedy mogą oszukiwac na kasie.

    11 października 2017 at 12:11 PM
  • Reply minimal m.

    Zgadzam się! Również ostatnio pisałam, jak przygotować się do bycia zero waste i bezodpadowych zakupów. Myślę, że faza przygotowań i obserwacji własnych nawyków (lub – jak wspomniałaś – ich braku) nie powinna byc marginalizowana 🙂

    Szczerość i otwarta rozmowa to rownież mój pewniak, na pewno dzieki temu wiecej zdziałamy i uwrażliwimy pare osób dookoła na pobudki naszych działań.

    … a nad asertywnością sama tez muszę jeszcze popracować:)

    12 października 2017 at 9:31 AM
  • Reply Baba Joga

    Moim zdaniem, najwazniejsza jest cierpliwosc. Nie wszyscy domownicy ida na przyklad ta sama sciezka w tym samym tempie. Poza tym, kiedy spedzilo sie cale zycie na kupowaniu produktow, bez refleksji co do opakowan i rosnacej liczby odpadow, ktore sie produkuje, nie da sie zmienic czy naprawic rzeczy w tydzien. Albo kiedy slyszy sie ludzi z pokolenia moich Rodzicow czy Tesciow : co ja bede na starosc cos zmienac ?
    Dlatego uwazam ze cierpliwosc jest naaaajwazniejsza 🙂
    PS. Nareszcie ja i moje kompostowalne odpady przeskoczylismy, po poltora roku oczekiwan, z listy oczekujacych do listy permanentnych uzytkownikow dzielnicowego kompostownika 🙂 1,5 roku… Warto bylo czekac 🙂

    12 października 2017 at 9:58 AM
    • Reply Kasia W | Ograniczam Się

      O tak, cierpliwość przede wszystkim. I pozytywne myślenie, żeby nie załamywać się porażkami. Super, że wreszcie udało się Wam otrzymać miejsce w kompostowniku sąsiedzkim! To znaczy, że z domowego będziesz rezygnować?

      13 października 2017 at 9:48 AM
    • Reply Elfia

      Nie miałam pojęcia, że istnieje coś takiego, jak kompostownik dzielnicowy. Człowiek uczy się przez całe życie. Serio, w Polsce funkcjonuje coś takiego? Wow! Jak taki kompostownik działa? Wrzuca się odpadki organiczne i w zamian korzysta z wyprodukowanego kompostu?
      I żeby nie było, moje zdziwienie jest zupełnie szczere, bo w moim mieście nie ma nawet ogrodu społecznościowego, a dyskusje na jego temat, to póki co oswajanie tematu i badanie gruntu pod powstanie takiego ogrodu. Na szczęście sama mam i ogród i ogromny kompostownik, z którego co wiosnę pozyskuję kompost. Odrębne wiadro na odpady organiczne też mam 🙂

      6 listopada 2017 at 7:23 PM
      • Reply Baba Joga

        tak 🙂 mamy „randke ze smieciami raz w tygodniu, bo kompostownik jest spolecznosciowy, na 70 rodzin, i kazdy pelni dyzur raz-dwa razy do roku. dwa razy w roku „przewracamy kompost a raz w roku wybieramy, ten, ktory jest totalnie przetworzony 🙂

        9 stycznia 2018 at 6:55 PM
  • Reply Kamila Majdańska

    Świetny artykuł! Od jakiegoś czasu zaczyna mnie drażnić ta sterta śmieci, którą ciągle produkujemy w domu. Torebki foliowe zamieniłam na torby bawełniane bez większego problemu. A jak radzisz sobie z kosmetykami? Np. żel do kąpieli, szampon? Nie przychodzi mi do głowy nic innego niż kupowanie w większych pojemnikach, choć nie we wszystkich przypadkach się da. Zresztą też przestawiam się na eko kosmetyki, a u mnie w mieścinie za dużego wyboru nie ma :/

    13 października 2017 at 1:09 AM
    • Reply Kasia W | Ograniczam Się

      Polecam moje wpisy z kategorii „Łazienka” i przede wszystkim rozdziały z mojej książki, które poświęcone są kosmetykom. Tam znajdziesz wiele alternatyw do sklepowych kosmetyków w plastikowych opakowaniach. Cieszę się, że wkraczasz na drogę do ograniczania odpadów!

      13 października 2017 at 9:47 AM
  • Reply Natka DeNatka

    Umarłam z tym pudełkiem w woreczku „bo szkoda obkleić” 😀 Najgorzej! Co tam, że łatwiej ODKLEIĆ z pudełka. Ehh jezu ;))

    13 października 2017 at 6:18 PM
    • Reply Kasia W | Ograniczam Się

      Prawda, że absurd?

      13 października 2017 at 6:55 PM
      • Reply Natka DeNatka

        Owszem, jakich mało, ale niewiele mnie już z/dziwi w tym temacie. Oby 😉

        14 października 2017 at 11:39 AM
    • Reply Ewa viosna

      A ja dziś właśnie byłam bliska takiej sytuacji. Udało mi się, bez krzywych spojrzeń poprosić Panią o zapakowanie wędliny do pojemnika- szybko użyłam argumentu niechęci do znoszenia kolejnych śmieci do domu. Pani z uśmiechem wytarowała pojemnik, nałożyła i zważyła. I na koniec drukuje cenę (swoją drogą z tych naklejanych cen też można by zrezygnować…) i głośno zastanawia się, gdzie ją przykleić- równocześnie sięgając po nowy woreczek- tylko do naklejki…
      Udało mi się zachęcić Panią do naklejenia ceny na pojemnik:).

      14 października 2017 at 10:02 PM
  • Reply Eldora

    Dopiero wczoraj po raz pierwszy weszłam na tego bloga. Też lubię zakupy w „Piotrze i Pawle”. Wiecie co? Oni polecają stronę Kasi do przeczytania. Wpadłam na taki pomysł, że wydrukowałam zamieszczony na ich stronie artykuł „Dom zero waste” z logo firmy i będę każdemu w sklepie podsuwać pod nos. Zamówiłam Kasiu Twoją książkę, głównie dla mojego męża, bo on do wszystkiego musi podejść z namysłem i „naukowo”. A mniej naukowo, to przygotowałam mu dziś torbę na zakupy, bo ostatnio wrócił obładowany torbami foliowymi. No i ciekawostka z Wrocławia. Na ul. Grabiszyńskiej 55 jest kapitalny sklep „Bez Pudła”. Tam za przyjście ze swoim opakowaniem dają 3% zniżki. Mają papierowe torebki i słoiczki, i oczywiście mnóstwo produktów w workach na wagę: kasze, makarony, mąki, ryże, bakalie, przyprawy. Pozdrawiam z Wrocławia.

    18 października 2017 at 10:42 AM
    • Reply Anna Deręgowska-Watza

      Podobnie spotkaliśmy się w kilku sklepach w Stanach – za podziękowanie za jednorazówkę dostawaliśmy zniżkę lub rabat. Nie wiedzieliśmy o tym, ale za każdym razem było to miłe zaskoczenie 🙂

      7 grudnia 2017 at 5:16 PM
  • Reply kpirozek

    Zachęcona wpisami o Twojej książce zamieszczonymi na innych blogach dotarłam i do Twojego bloga. Przez ostatnie kilka dni czytałam wpisy i choć chciałabym od razu wszystkie wprowadzić, to wiem, że powinnam to robić małymi krokami. Z własna siatką na zakupy chodzę od dawna, pijemy wodę z kranu i, oczywista oczywistość, segregujemy śmieci, część kompostując jako, ze mamy ogród. Dziś udało mi się zrobić na targu zakupy: wędliny do własnego pudełka i jabłek do swojego woreczka 🙂 Maliny co prawda kupiłam w kartoniku (przyda się jako podpałka do kominka), ale udało mi się sprzedawczynię przekonać żeby mi ich nie pakowała w woreczek 🙂

    Te wszystkie cechy, o których piszesz są niezwykle przydatne. Ja np. muszę walczyć ze swoim brakiem refleksu i nieśmiałością. Nawet nie chodzi o to, co ludzie pomyślą, tylko o ewentualne negatywne reakcje sprzedawców. Dziś poszło mi dobrze, będę próbować dalej 🙂

    A tutaj będę wracać na pewno!

    18 października 2017 at 11:45 AM
  • Reply Agnieszka Stangrecka

    Od pewnego czasu nosiłam ze sobą metalowy pojemnik, żeby kupić do niego wędlinę. Długo nie mogłam zebrać się na odwagę a kiedy wreszcie mi się udało, sprzedawczyni mi odmówiła.Kilka dni temu podjęłam kolejną próbę. Tym razem skuteczną, pani nie widziała problemu. Jednak w pewnym momencie się zawhała i zapytała: ” no tak ale na czym ja przykleję cene?” Serio ? No na pojemniku 🙂 haha Miałam refleks i misja zakończyła się sukcesem. Do kasy szłam z takim bananem na buzi, że musiałam wyglądać podejrzanie 😉 Co było przy kasie to już kolejna historia 🙂

    18 października 2017 at 1:55 PM
  • Reply Roksana

    Trafiłam tutaj przypadkiem z polecania NiebałagAnki i wiem że zostanę na długo. Tak długo jak spójna będzie moja filozofia życia z twoimi wpisami.
    Też próbuje rezygnować z plastiku wszedobylskiego udaje się to z różnym skutkiem. Jednak zastanawiam się ciągle co mogłabym z workami na śmieci zrobić. Nie chcę śmieci bezpośrednio do wiadra wrzucać. Nie zawsze mam czas od razu po wyrzuceniu śmieci na mycie pojemnika. Worek daje komfort tego ze po drodze przed pracą wyrzucam smieciory po czym wsiadam do auta i odjezdzam do pracy. Jak to rozwiązałas?

    21 października 2017 at 2:13 PM
  • Reply Świeczek

    Jak się ma sprawa z paragonem – sklep chyba ma obowiązek go wystawić? A w takim razie, to chyba wszystko jedno, kto go wyrzuci? A dodatkowo, ja je akurat biorę, żeby potem móc spisać wydatki.

    25 października 2017 at 8:17 PM
    • Reply Kasia W | Ograniczam Się

      To prawda, paragon musi zostać wydrukowany jako dowód zakupu. Czasem zostawiam, innym razem biorę, ale jest mi on szczerze niepotrzebny. Mogę w inny sposób spisywać wydatki 😉

      30 października 2017 at 10:01 PM
  • Reply Katarzyna Bieniaszewska

    A gdzie można kupić taką torbę na owoce jak na zdjęciu?

    30 października 2017 at 8:51 PM
  • Reply Renata Strzok

    Bardzo ciekawy post, i rozsądny! mam kilka pytań: a) nie spotykasz się z podejrzliwością ze strony sprzedawców? w sensie że np. coś kradniesz w tych pudełkach? ja się obawiam takiej reakcji b) czemu nie bierzesz paragonu? w domu to chociaż wyrzucisz do makulatury, a w sklepie nie wiadomo gdzie trafia :] c) gdzie sprzedają makaron luzem?

    1 listopada 2017 at 11:01 PM
    • Reply prairielupus

      Makaron luzem jak i ryże możesz znaleźć w większym Carrefourze, nie wiem jak w innych sklepach

      9 listopada 2017 at 2:16 PM
  • Reply ajednakszycie

    Rozpoczynam dopiero drogę do zero waste i bardzo mi się ten temat spodobał, wręcz mnie wciągnął 🙂 Jutro przyjdzie do mnie Twoja książka ale nadal podczytuje wpisy i zastanawia mnie jedna rzecz: Z powodów zdrowotnych jestem na diecie bezglutenowej i bez nabiału. Muszę jednak jeść też coś oprócz mięsa, ryb i warzyw. Mam na myśli mąkę kokosową, wafle i mleko ryżowe, bezglutenowe płatki kukurydziane. Ceny tych i innych produktów bez glutenu potrafią być zawrotne ale trafiłam na wiele z nich w Auchan i nie są tak drogie jak w sklepach bio. Nie znalazłam jednak żadnej z tych rzeczy luzem ani nawet w papierowych torbach. Masz jakąś radę na taką okoliczność?:) Chciałabym naprawdę zmniejszyć ilość śmieci, przede wszystkim plastiku.

    11 stycznia 2018 at 10:03 PM
  • Leave a Reply